Urwać jeszcze coś w Rio
Natalia Rutkowska i Edyta Jasińska wróciły z Londynu z olimpijskimi paszportami i rekordem Polski. Teraz myślą już tylko o Rio.
Drużyna kobiet już po eliminacjach MŚ miała zapewniony udział w igrzyskach olimpijskich i mogła przystąpić do decydującej rundy bez presji. Polki pojechały w tym samym zestawieniu co w kwalifikacjach, czyli Katarzyna Pawłowska, Eugenia Bujak, Edyta Jasińska, Natalia Rutkowska (obie Pacific). Niestety uległy Włoszkom, uzyskując wynik 4:29.166. W ostatnim pojedynku z Chinkami o 7. lokatę Bujak i Rutkowską zastąpiły Justyna Kaczkowska i Daria Pikulik. Pojechał znakomicie i czasem 4:27.165 ustanowiły rekord Polski.
- Nasz najważniejszy cel jakim było wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej został osiągnięty - cieszy się Rutkowska. - Do startu na welodromie w Londynie przystąpiłyśmy bardzo skoncentrowane. Stres był duży, wiedziałyśmy, że już w kwalifikacjach trzeba będzie dać z siebie wszystko, żeby wejść do czołowej ósemki. Zajęłyśmy szóste miejsce zostawiając w tyle Rosjanki i Białorusinki i stało się jasne, że udział w igrzyskach w Rio mamy zapewniony. To było niesamowite uczucie ogromnej ulgi, że zrobiłyśmy to co do nas należało.
- Wielkie brawa dla Kasi Pawłowskiej i Małgosi Wojtyry za zdobycie złotego i srebrnego medalu - podkreśla Jasińska. -My z Pamelą i koleżankami wywalczyłyśmy olimpijską kwalifikację i zajęłyśmy siódme miejsce. Jednym słowem: torówki rulez! W Londynie szczególnie istotny jak się później okazało, był ten pierwszy start - w eliminacjach gdzie nie ma wyścigu na dochodzenie, poszczególne teamy startują pojedynczo. My do walki z czasem ruszyłyśmy jako szóste. Przed nami startowały Rosjanki więc miałyśmy kontrolę sytuacji. Po naszym przejeździe byłyśmy na pierwszej pozycji, więc miałyśmy pewność występu w czołowej ósemce i to był plan minimum. Pokonałyśmy Rosjanki i Białorusinki i wywalczyłyśmy dla Polski prawo startu w Rio! Cieszy nas to, że pojechałyśmy równo, jako jeden z niewielu zespołów w komplecie, we cztery, dojechałyśmy do mety. U nas nie było słabych punktów, mimo że w tym składzie mało ćwiczyłyśmy. Natalia i ja, rozumiemy się bez słów, Genia Bujak odbyła z nami kilka treningów, a Kasia Pawłowska jest na tyle doświadczona że wkomponowała się w zespół z marszu.
Obie torunianki już nie mogą doczekać się olimpijskiego startu. - Chwila odpoczynku i do pracy! Teraz cel jest jasny jak najlepiej przygotować się do igrzysk w Rio de Janeiro. Stworzyła się fajna grupa dziewczyn, jest nas sześć mieszanka doświadczenia, rutyny i młodości. To dobrze bo każda z nas może coś wnieść. W Londynie ustanowiłyśmy rekord Polski , ale wszystkie wiemy, że stać nas na jeszcze lepsze wyniki, urwać z tego 3-4 sekundy i zrobić to właśnie na igrzyskach w Brazylii - mówi Rutkowska.
Jasińska dodaje: - Chciałam podziękować klubowi TKK Pacific za zaufanie i wsparcie. Nestle Fitness Cycling Team dał nam spokój i komfort przygotowań, my odwdzięczamy się wynikami. Ale nie zamierzamy zbyt długo fetować awansu olimpijskiego. Kilka dni relaksu nam się należy, ale ja już myślę o tym jak jeszcze podnieść poziom, gdzie mamy rezerwy. Jestem entuzjastycznie nastawiona do dalszej pracy i przygotowań do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.