Panie bywają dużo lepszymi instruktorami niż przedstawiciele płci brzydkiej
Szkoła Barbary Pełki z Gozdnicy przyciąga coraz więcej chętnych. Kobieta jest urodzonym kierowcą. Żartuje, że od kiedy nauczyła się sięgać nogą do sprzęgła, ojciec pozwalał jej jeździć traktorem po polu, miała wówczas siedem lat. Urodziła się w karetce!
Od samego rana pani Basia przyjmuje kursantów.- Do prawej Janina, do prawej! Nie pozwalaj, żeby ci prawa linia uciekała! I wyprostuj koła. Po prawej stronie masz mur, nie możesz w niego wjechać - instruuje kursantkę pani Barbara.
Barbara Pełka założyła szkołę nauki jazdy Eureka 11 lipca 2011 roku. Wcześniej przez rok pracowała jako instruktor w innej . Do założenia własnego biznesu namówił ją mąż, który wraz z nią szkoli przyszłych kierowców. - Gdy miałam 22 lata zrobiłam prawo jazdy i od tego czasu cały czas jeżdżę. Mąż mi kiedyś powiedział, że i tak siedzę cały dzień w samochodzie, ciągle gdzieś kogoś wożę, więc może byłby to dobry pomysł na zarabianie pieniędzy - opowiada B. Pełka.- Bałam się na początku, bo wydawało mi się to takie męskie. Jak się zapisałam na kurs instruktora i weszłam do sali, to na 40 osób były tylko trzy kobiety. Musiałyśmy zwalczyć stereotyp „baby” za kierownicą, te dowcipy o blondynkach.Trochę się bałam, że nie znajdę pracy. Na szczęście Pan Tolek, mój instruktor uwierzył we mnie i zatrudnił na rok. Tam rozwinęłam skrzydła.
Oprócz kobiety i jej męża, w Eurece pracują jeszcze trzy osoby. W ciągu roku przez szkołę przewija się 250 – 300 osób, do tej pory spod ich kierownicy wyszło 1500 osób. Wielu kursantów zdaje za pierwszym razem. Kursy są organizowane raz w miesiącu, średnio zgłasza się na nie po 20 osób.
- Przez kilka lat pracowałam jako sklepowa, ale zdrowie mi nie pozwalało na kontynuowanie takiej pracy. Później byłam na wychowawczym, bo miałam małe dziecko. W trakcie urlopu skończyłam szkołę średnią, zdałam maturę, zrobiłam kurs instruktora prawa jazdy, a jak syn dorósł to zaczęłam pracować jako instruktor - mówi B. Pełka.
Jej biznes ciągle się rozwija. Pani Basia niedawno zdała egzamin na instruktora kategorii A, rozbudowuje plac manewrowy, planuje też remont w niewykorzystanym pomieszczeniu, który miałby w przyszłości służyć za salę wykładową. Jednak jak w każdej firmie zdarzają się problemy.
- Największą trudnością w prowadzeniu własnej działalności jest brak pracowników. To jest praca moich marzeń - dodaje. - Zawsze pracowałam z ludźmi. Największym problemem są ciągłe zmiany przepisów, nie nadążamy za tym wszystkim, a ludzie panikują.
B. Pełka planuje poszerzyć usługi o kategorię AM, czyli na motorower i na skuter. - Tutaj u nas jest dużo czternastolatków, którzy mają problem z dotarciem np. do Żar w wolną sobotę. Młodzi ludzie często piszą do mnie na facebooku albo dzwonią i pytają, czy jest taka możliwość.
Pani Barbara dzień pracy zaczyna o 5.30. Każdy, kto zdecyduje się na kurs w szkole nauki jazdy Eureka, ma zagwarantowany dojazd na naukę jazdy. - Oprócz tego zajmuję się profilem mojej szkoły jazdy na facebooku - dodaje B. Pełka. Sama stworzyłam stronę internetową szkoły.
B. Pełka nie może narzekać na nudę w pracy. Zdarza się, że ktoś wjedzie pod prąd, albo pomyli kierunki i źle skręci. - Miałam kiedyś 68-letniego kursanta. Pan Włodek przyszedł do mnie i powiedział, że chce spełnić swoje życiowe marzenie, żeby podróżować po świecie i ja muszę mu w tym pomóc - relacjonuje instruktorka.- Trochę mnie zaskoczyła ta jego prośba, ale zgodziłam się. Prawo jazdy zdał, przyjechał do mnie, pożegnał się i pojechał w świat - mówi Pani Barbara. Barbara Pełka promuje swoją szkołę podczas festynów w Sobolicach, Ruszowie czy Gozdnicy. Główną nagrodą w loterii fantowej jest kurs prawa jazdy. - W tej pracy trzeba być też dobrym psychologiem, podejście do ludzi to połowa sukcesu - dodaje. Prowadzenie własnego biznesu wymaga poświęcenia, nie można sobie pozwolić na urlop.