Urny nie mieszczą się w drzwiach. Ludzie z wyrokami kandydują, ale jedni są już politycznie napiętnowani, a inni nie
To, co dzieje się przed wyborami samorządowymi wielu normalnym ludziom mogło nie mieścić się w głowie. Dlaczego?
Weźmy na przykład taką urnę, do której w niedzielę będziemy wrzucali nasze głosy. Zgodnie z unijnymi, a nawet światowymi standardami transparentności, ma być ona (demokracja) przejrzysta, zatem urna powinna być po prostu przezroczysta - żeby nie było podejrzeń o jakieś fałszerstwa. W tej sprawie w Polsce wydano nawet stosowną instrukcję, a była ona precyzyjna do tego stopnia, że określono co do centymetra wielkość urn. Okazało się jednak, że niektórych nie można... wnieść do lokali wyborczych, bo urny są za duże i po prostu nie mieszczą się w drzwiach.
A to przez to, że miały być ponoć lepiej dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych (swoją drogą ciekawe, co ma do tego wielkość tych pojemników). W każdym razie takie problemy wystąpiły na przykład w Warszawie, czy Stalowej Woli. Czyżby rozmiar naszych drzwi rozmijał się z ogólnoświatowymi standardami? Wątpię. Być może ktoś nie potrafił się posługiwać linijką. Ale Polak - jak to Polak - zaczął kombinować. To może taką urnę wnieść na przykład przez okno? Sprytnie, ale okazało się, że przez niektóre otwory okienne też się urna nie zmieści, bo są... zakratowane (często nielegalnie). Doszło do tego, że część lokali wyborczych będzie się mieściła na przykład na szkolnych korytarzach.
Sprawa z urnami to oczywiście kuriozum rodem z filmów Barei i pewnie nie zachwieje naszą - jakże jeszcze, jak widać, młodą - demokracją.
Piszę o tym jednak patrząc na poziom polsko-polskiej batalii o samorządowe trony, fotele, krzesła, a nawet o zwykłe taborety.
Tutaj kontrowersyjnych sytuacji jest więcej. W Łodzi kandyduje skazana prawomocnie obecna prezydent Łodzi i ma spore szansę na reelekcję - jak wynika z wielu sondaży, w tym z przeprowadzonego przez naszych dziennikarzy. Zdaniem wojewody łódzkiego i polityków Prawa i Sprawiedliwości jeśli Hanna Zdanowska wygra to jej mandat zostanie uchylony. Tymczasem pani burmistrz Rabki-Zdrój, podobnie jak prezydent Łodzi prawomocnie skazana, ale popierana przez PiS, rządzi tym uzdrowiskiem i tamtejszy wojewoda dotąd nie zakwestionował legalności pełnionej przez nią władzy.
Dużą szansę na reelekcję ma również wójt Daszyny w powiecie łęczyckim, który siedzi w areszcie i zza krat prowadzi kampanię wyborczą. Czy po ewentualnej wygranej będzie mógł rządzić?
Pytań i osób, wokół których narosło wiele kontrowersji jest oczywiście więcej. Dlatego jestem przekonany, że po przedwyborczej burzy, a tuż po ustawowo zagwarantowanej ciszy, rozpęta się kolejna polityczna zawierucha.
Kogo zmiecie, a kogo tylko zmoczy? To się okaże.
W każdym razie będziemy mieli chwilę oddechu, ponieważ wspomniana cisza wyborcza oficjalnie zaczyna się o godz. 0.01 w najbliższą sobotę i potrwa do godz. 21.00 w niedzielę. No chyba, że dojdzie do jakiś incydentów, wtedy może potrwać dłużej.
Tak, czy siak w spokoju oddajmy swoje głosy wrzucając je do przezroczystych urn, nawet jeśli są zbyt szerokie...