Trudna akcja strażaków na rzece pełnej płynącej kry zakończyła się sukcesem! Zwierzak, który blisko dobę był uwięziony na Wiśle, jest cały i zdrowy.
„Tylu silnych, fajnych chłopaków w walce o życie malutkiej sarenki - tak manifestuje się prawdziwe człowieczeństwo w czynach. Jesteście Panowie fantastyczni. Dziękuję” - napisała na facebookowym profilu „Gazety Pomorskiej” pani Łucja. Pani Krystyna wtóruje: „Wielkie brawa dla dzielnych strażaków”.
Dziesiątki takich wpisów pojawiło się, gdy w internecie poinformowaliśmy o udanej akcji grudziądzkich strażaków.
Uratowana wczoraj sarenka przebywa w leśniczówce. - Nie ma żadnych złamań, osuszyliśmy ją. Sądzę, że będzie u nas około tygodnia - mówi „Pomorskiej” Mateusz Cieślakiewicz, leśniczy Lasów Komunalnych w Grudziądzu.
O tym, że zwierzak znajduje się na piaszczystej wyspie na Wiśle, niedaleko mostu strażacy zostali powiadomieni w niedzielę. Wówczas akcji nie podjęli, ponieważ była ryzykowna dla życia strażaków. Za to udało się w poniedziałek rano. - Sarna skakała z kry na krę, wpadała do wody - relacjonuje asp. Maciej Zdun. - Gdy do niej podpływaliśmy, sama zmierzała w naszą stronę.
Zziębniętego, przestraszonego, owiniętego w strażacki koc zwierzaka przejęli strażnicy miejscy, którzy zawieźli go do leśniczówki. Tam sarnę obejrzał weterynarz.
Jak informuje mł. bryg. Małgorzata Jarocka-Krzemkowska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Toruniu, takie akcje przeprowadzane są rzadko. - Zdarza się, że zimą ratujemy ptaki, zwykle łabędzie, z zamarzniętych zbiorników. Choć los zwierząt też nie jest nam obojętny, mimo wszystko priorytetem w naszych działaniach są zawsze ludzie.