Uraczył, raczy i raczyć będzie
W pewnym czasopiśmie znalazłem takie oto podziękowanie skierowane pod adresem zasłużonego aktora: „Dziękujemy za wszystkie role, którymi nas Pan uraczył, uracza i uraczać będzie”. Przeczytałem je i... aż mnie skręciło! A mój komputer od razu podkreślił na czerwono formy „uracza” i „uraczać będzie”. Dlaczego są one nie do przyjęcia?
Ano dlatego, że wystąpiła w nich niepoprawna przedrostkowa cząstka „u-”. Niepoprawna, bo uzasadniona morfologicznie w dokonanym aspekcie czasu przeszłego wyrażonym w cytowanym zdaniu brzmieniem „uraczył”, ale błędna w neutralnych pod względem aspektu wariantach w czasie teraźniejszym i przyszłym. Należy ją w nich odrzucić i stworzyć konstrukcję: „Dziękujemy za wszystkie role, którymi nas Pan uraczył, raczy i raczyć będzie”.
„Raczyć będzie” to dwuczłonowe połączenie wyrazowe czasu przyszłego złożonego, przylegające do identycznej kategorii gramatycznej wielu języków indoeuropejskich (por. np. w języku niemieckim: ich werde lesen, ich werde schreiben – „(ja) będę czytać, będę pisać”, czyli „być” odmieniane w czasie przyszłym + bezokolicznik). W polszczyźnie od wieków można się też posługiwać w futuralnym znaczeniu połączeniem „być” w czasie przyszłym i historycznym imiesłowem czasu przeszłego: będzie raczył, będę czytał, będę pisał. Są to całkowicie równorzędne, pełnoprawne warianty, z tym że dość wyraźną przewagę zdobywają od wielu lat syntagmy typu: będę czytał, będę pisał, bo są bogatsze znaczeniowo: przynoszą nie tylko informację o przyszłym czasie wykonania jakiejś czynności (jak warianty z bezokolicznikiem: będę czytać, będę pisać), ale też o rodzaju gramatycznym podmiotu, który będzie tę czynność wykonywał: będę pisał, będę pisała, będzie pisał, będzie pisała, będzie pisało, będziemy pisali, będziemy pisały, będziecie pisali, będziecie pisały, będą pisali, będą pisały.
...(uraczył nas grzybami, raczyli się świeżym chlebem) oraz „chcieć coś zrobić, uczynić coś z łaski” (ironicznie: raczył się odezwać, raczył przyjść)
A skoro punktem wyjścia dzisiejszego odcinka był przykład z czasownikiem „raczyć”, dopowiedzmy dla porządku, że funkcjonuje on w naszym języku od XIV wieku w znaczeniu „częstować, ugaszczać, podejmować gościnnie” (uraczył nas grzybami, raczyli się świeżym chlebem) oraz „chcieć coś zrobić, uczynić coś z łaski” (ironicznie: raczył się odezwać, raczył przyjść). To drugie znaczenie silnie jest utrwalone w tekstach kościelnych typu: „Racz nas, Panie, pokropić hyzopowym zielem”, „Naszymi prośbami nie racz gardzić...” (dziś częściej: „Naszymi prośbami racz nie gardzić...”). W staropolszczyźnie raczyć znaczyło też tyle, co „woleć”, „sprzyjać”, „cenić, poważać”.
Nasz czasownik jest kontynuacją prasłowiańskiego „racziti” – „mieć chęć, chcieć, życzyć sobie”, a punktem wyjścia w dziejach tego słowa był praindoeuropejski rdzeń „rek-” o znaczeniu „krzyczeć, mówić”. Profesor Wiesław Boryś, autor „Słownika etymologicznego języka polskiego” z roku 2005, dostrzega w tym wypadku semantyczną ewolucję od „krzyczeć, wołać o coś, mówić o czymś” do „życzyć sobie czegoś, chcieć czegoś”.