Uporządkowanie linii zapewni punktualność [ROZMOWA]
Z Tomaszem Bużałkiem z Biura Strategii Miasta UMŁ, jednym z twórców nowego systemu transportowego, rozmawia Marcin Bereszczyński.
W czym nowy model transportu jest lepszy od obecnego?
Mniej postoimy na przystankach i krócej poczekamy na tramwaje i autobusy.
To jedyna różnica dla pasażerów?
Ale to jest ogromna różnica. Średnio mamy około pół godziny, żeby dojechać z domu do pracy. Jeśli na przystanku spędzimy 20 minut, to dwie trzecie czasu zmarnowaliśmy i zostaje 10 minut, żeby dojechać. Powyżej pół godziny zaczynamy traktować dojazd jako uciążliwy, więc wyeliminowanie czasu stania na przystankach i na przesiadkach, to jest ogromne przyspieszenie podróży bez przyspieszenia fizycznie pojazdów, nad czym ZDiT musi pracować. To jest podstawowa zmiana. Linie jeżdżą częściej, bardziej regularnie, przesiadki są bardziej przewidywalne, a to ułatwia planowanie podróży. Nie muszę sprawdzać, czy o godz. 7.37 przesiądę się z linii 10 na 70, bo wiem, że zawsze jadąc dziesiątką mam trzy minuty po nim autobus, w który się przesiadam. To duża zmiana systemowa, która ułatwi planowanie podróży na trasach, którymi nie jeździmy na co dzień i skróci czas podróży, bo nie będziemy stali na przystankach. Cały układ połączeń jest ułożony od nowa, pojawią się też relacje bezpośrednie. Mówimy dużo o przesiadkach, bo one są i będą. W tak dużym mieście nie zapewnimy dojazdu wszędzie. Uporządkowaliśmy linie od zera.
Założenia są dobre, ale żeby je zrealizować, musi być zapewniona punktualność. Do tej pory nie udawało się przewoźnikowi tego zapewnić. Czy to możliwe, żeby nowy system zapewnił punktualność?
Oczywiście, punktualność jest sprawą bardzo ważną. Natomiast w momencie kiedy mamy na al. Kościuszki tramwaj co 2 minuty, bo takie jest założenie docelowe, to jeśli jeżdżę po centrum, to jest mi wszystko jedno w jaki tramwaj wsiądę. Traktuję to jak metro i zupełnie nie patrzę na numer linii. Wtedy punktualność nie ma znaczenia. Natomiast padła deklaracja prezydent Łodzi ustami jej rzecznika, że będzie priorytet dla tramwajów. ZDiT ma pracować nad tym, żeby ten priorytet był efektywny, wydajny i realny. Może to czasem powodować lekkie utrudnienia w ruchu pieszych i kierowców w kierunkach prostopadłych do kursów tramwajów. Gdy mamy lepiej uporządkowany układ linii, wszystko jeździ z tą samą częstotliwością, to jesteśmy w stanie ułożyć ją równomiernie. Przykładowo na Przybyszewskiego zjeżdża się kilka autobusów i zdarza się, że jeden z nich wystaje na Tatrzańską, a pierwszy jest przy Śmigłego-Rydza, bo cały przystanek jest zajęty. Nie ma możliwości, żeby sygnalizacja wszystkie te autobusy wypuściła na raz. Jeżeli uda się tam ułożyć tramwaje i autobusy w równych odstępach czasu co 3 minuty, to każdy przejedzie na kolejnej zmianie świateł i nie powinny łapać opóźnień. To zadanie dla ZDiT, żeby ustawić system sterowania ruchem.
Kolejną blokadą jest tabor, żeby system sprawnie działał. Może lepiej było poczekać na zakup nowych tramwajów i dopiero wtedy wprowadzać zmiany?
Więcej mamy do zyskania wprowadzając te zmiany niż czekając kilka lat na masową wymianę taboru. Przewoźnik wie, że od 2 kwietnia jeździ nowymi trasami, że tabor ma być sprawny, że musi przeszkolić motorniczych, żeby wystarczyło do obsługi nowej siatki połączeń. Prezes MPK deklarował, że podoła temu zadaniu.
Na wielu forach internetowych padały uwagi, że najlepiej skomunikowana będzie Retkinia, bo Pan tam mieszka.
Mieszkam na Polesiu, ale nie na Retkini.
Ale jest Pan kojarzony z Retkinią.
Wiele lat na Retkini mieszkałem, kilka lat temu przeniosłem się. Na Retkini zmienia się niewiele. Zostaje ten trzon, który był, dochodzi linia 14, o którą bili się na konsultacjach mieszkańcy.
Proszę odpowiedzieć adwersarzom, czy robił Pan ten system pod siebie?
Nie, zdecydowanie nie. Może ktoś uważa, że pod kątem moich dawnych sąsiadów. Nic z tych rzeczy. Domyślam się, że chodzi o pasażerów z Janowa i Olechowa, którzy narzekają najbardziej i zapominają, że owszem - nie wszystkie linie tam dojadą, ale te, które dojadą będą kursować częściej. Janów ma linię - absolutnego kilera. Aż 30 autobusów wypuszczonych na linię 96, aby ten autobus mógł jeździć co 6 minut. A to już jest częstotliwość metra w wielu miastach. Pozostałe linie są podbite do częstotliwości 12 minut i będą skomunikowane z tramwajami. Nie każde osiedle miało tramwaje co 12 minut. Retkinia miała, bo tu jest największe zapotrzebowanie, ale na wielu osiedlach wychodzimy z częstotliwości 24, 20 czy 18 minut do równych 12 minut.