Upalny weekend i ani jednego czynnego kąpieliska w Łódzkiem. Gdzie się kąpać, gdy nikt nie pilnuje?
28 stopni w cieniu i ani jednego czynnego kąpieliska w regionie łódzkim. Tak wygląda sytuacja w ten weekend. Ktoś na pewno wejdzie do wody: niezbadanej przez sanepid i niestrzeżonej przez ratowników. A to może oznaczać kłopoty.
Pierwszą w tym sezonie ofiarą wypoczynku nad wodą stał się 35-letni mężczyzna z powiatu częstochowskiego, który w ostatnią sobotę wraz z grupą kilkunastu kajakarzy wybrał się na spływ kajakowy rzeką Wartą. W okolicy Zakrzówka Szlacheckiego (powiat radomszczański) kajak wywrócił się, a dwaj kajakarze wpadli do wody.
Na pomoc pośpieszyli stacjonujący w Zakrzówku ratownicy WOPR. Ale mimo reanimacji jednego z mężczyzn nie udało się uratować. Drugi trafił do szpitala.
Sezon sportów wodnych i kąpieli dopiero się zaczyna, więc podobnych przypadków będzie więcej. Nie bez znaczenia jest to, że na dużych obszarach regionu łódzkiego nie będzie latem bezpiecznych kąpielisk.
Znowu tylko przez miesiąc
W tym roku do inspekcji sanitarnej zgłoszonych zostało 17 kąpielisk. To o trzy więcej niż rok temu. Rok 2018 był dla miejsc przeznaczonych do kąpania trudny. Wprowadzone wówczas przepisy podzieliły je na spełniające bardzo wysokie standardy kąpieliska oraz miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli. Te ostatnie mogą być czynne najwyżej 30 dni w roku i w założeniu mają służyć organizatorom kolonii czy zawodów. Ale z tej furtki korzystają ci, którzy nie są w stanie spełnić wymagań stawianych kąpieliskom.
To sprawia, że w niektórych miejscowościach przez połowę wakacji plaże są zamknięte. Tak było m.in. w ubiegłym roku w Konstantynowie Łódzkim. Według początkowych planów ośrodek miał być czynny tylko w weekendy. Jednak analiza prawna wykazała, że jest to niemożliwe. Dlatego ratownicy pracowali tylko w lipcu. W sierpniu woda nie była badana, a w ośrodku pojawiła się informacja, że kąpielisko jest dzikie.
W tym roku udało się zgodnie z przepisami zgłosić kąpielisko. Mieszkańcy Konstantynowa i okolic będą się mogli bezpiecznie kąpać przez całe wakacje.
Jest też zupełnie nowe kąpielisko Żurawia na rzece Białce w Białej Rawce.
Ale nie wszędzie to się udało. We wspomnianym już Zakrzów-ku Szlacheckim drugi rok z rzędu działać będzie kąpielisko 30-dniowe. Stacjonujący w pobliżu WOPR-owcy uruchomią kąpielisko w połowie lipca i zamkną w połowie sierpnia. Na początku i pod koniec wakacji chętni będą kąpać się na własną odpowiedzialność.
Także ubiegłoroczne kąpielisko Starówka w Ozorkowie spadło do gorszej kategorii. W tym sezonie działać będzie dopiero od 31 lipca jako miejsce kąpieli okazjonalnych. Przez pół wakacji nie będzie tam ratownika.
Gdy brakuje kąpielisk
Ale w wielu miejscach regionu nie będzie bezpiecznych kąpielisk nawet przez część sezonu. Tak będzie m.in. na Zalewie Sulejowskim.
W części należącej do powiatu piotrkowskiego w tym roku, w związku z likwidacją ośrodka wypoczynkowego Wodnik w Bronisławowie, nie będzie żadnego zorganizowanego, ogólnodostępnego kąpieliska.
W całym powiecie piotrkowskim jedyne ogólnodostępne kąpielisko urządzone będzie na zbiorniku Bugaj w Piotrkowie. Popularne Słoneczko ma być otwarte w sobotę 22 czerwca i korzystać z niego będzie można do końca sierpnia. Nad bezpieczeństwem wypoczywających czuwać będzie trzech ratowników (godz. 10 - 18).
W powiecie tomaszowskim w tym roku nie będzie ani jednego strzeżonego kąpieliska. Nie będzie również można kąpać się bezpiecznie na Pilicy na Przystani w Tomaszowie. Trwa tam w tym roku rewitalizacja ośrodka, plaża nie będzie więc dostępna dla turystów. Będą musieli poczekać do następnego roku.
Czuwać będzie WOPR
Na wodach zalewu czuwać będzie jednak policja wodna - posterunek przeniesiono do Barkowic Mokrych, gdzie mieści się port jachtowy „U Bosmana”. Do posterunku, który z reguły będzie funkcjonował w godzinach 10 - 18, ale wedle potrzeby, np. w weekendy - dłużej, oddelegowano czterech funkcjonariuszy, którzy dysponują dwiema łodziami motorowymi.
Regularne dyżury (w weekend od 10 do 20, a w piątki od 15 do 20) na Zalewie Sulejowskim od 15 czerwca pełnić będzie ponadto piotrkowski WOPR, bogatszy w tym roku o skuter wodny do szybkich interwencji i samochód z budżetu obywatelskiego województwa łódzkiego.
Rozczarują się też mieszkańcy Łodzi i okolic. W tym roku zamknięte zostało pracujące najdłużej kąpielisko Nad Lindą w Grotnikach. Powodem jest śmierć Stanisława Ochoty - wieloletniego dzierżawcy ośrodka i szefa zgiersko-łęczyckiego oddziału WOPR. Jego ośrodek rozpoczynał pracę już wiosną. W ubiegłym roku pierwsi kąpiący się mogli wejść do wody już 31 maja. Brak ośrodka Nad Lindą sprawił, że na początku czerwca Łódzkie nie ma żadnego czynnego miejsca i na mapie Polski jest kąpieliskową białą plamą. W innych województwach o kąpieliska jest łatwiej. W najbliższych okolicach Wrocławia 1 czerwca rozpoczęło pracę aż sześć kąpielisk. W okolicach Krakowa - dwa.
Sezon dopiero na Boże Ciało
Pierwsze kąpielisko - na Wawrzkowiźnie pod Bełcha-towem - rozpocznie pracę w przyszły weekend. Ruszyć miał też pabianicki Lewityn, ale są problemy ze skompletowaniem obsady ratowniczej. Większość obiektów zacznie działalność 20 czerwca, gdy zaczną się wakacje oraz związany z Bożym Ciałem długi weekend. Tak będzie m.in. na terenie Łodzi: na Stawach Jana, Stawach Stefańskiego i w Arturówku. Wszystkie trzy kąpieliska zaczną pracę 20 czerwca. W wakacje na kąpieliskach, przystaniach wodnych i basenach prowadzonych przez łódzki MOSiR pracować będzie 24 ratowników. To wystarczy, by ośrodki mogły pracować zgodnie z przepisami.
- Jesteśmy przygotowani. Nie ma jednak możliwości, żeby sezon rozpoczął się wcześniej - podkreśla Eryk Rawicki, dyrektor łódzkiego MOSiR-u. Jego zdaniem, nie ma też takiej potrzeby. - Ciepło jest dopiero od kilku dni i woda jest nadal zimna - mówi Rawicki.
Jednak nie wszyscy myślą tak samo. Pierwsi kąpiący się w Arturówku pojawili się już w poniedziałek. Nie przeszkadzała im ani temperatura wody, ani brak ratownika, ani też fakt, że nie była ona po zimie przebadana. W nadchodzący weekend amatorów kąpieli będzie więcej.
Nawet na tak małym akwenie kąpiel może być niebezpieczna. Na przykład we wrześniu 2016 roku utonął tu 38-latek. Wcześniej pił ze znajomymi na brzegu. Prawdopodobnie chciał pokazać, że potrafi dopłynąć do drugiego brzegu.
Szkodzi alkohol i brawura
Nadkomisarz Adam Kolasa z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi podkreśla, że wiele ofiar kąpieli na dziko nie planuje wcześniej pływania.
- Często ludzie nie jadą nad wodę z planem kąpania się. Rozpalają grilla, ale pojawia się alkohol, brawura, przecenianie swoich możliwości. I wtedy wchodzą do wody - wylicza.
W ubiegłym sezonie policja w regionie łódzkim odnotowała 25 utonięć, w roku 2017 - 31. Dane te dotyczą wszystkich wypadków śmiertelnych, w tym także niezwiązanych z rekreacją i wypoczynkiem. Jednak znaczna część to ofiary kąpieli w miejscach niestrzeżonych.
Tymczasem oprócz apelowania do zdrowego rozsądku służby porządkowe często niewiele mogą zrobić. Jeśli w regulaminie kąpieliska zapisany jest zakaz kąpieli poza godzinami pracy, strażnicy miejscy mogą ukarać mandatem w wysokości do 500 zł za złamanie przepisów porządkowych. Ale jeśli ktoś kąpie się na dziko, w nieoznakowanym miejscu, mogą najwyżej prosić go o wyjście z wody.
- Nie możemy bowiem karać za coś, co nie jest wyraźnie zabronione - tłumaczy Marek Marusik z łódzkiej Straży Miejskiej.
To sprawia, że każdy pomysł, by zwiększyć bezpieczeństwo jest dobry. Pomyśleli tak m.in. radni z Wodzisławia Śląskiego. Gdy okazało się, że dla kąpieliska Balaton nie da się dopełnić wymaganych prawem formalności, podzielili plażę na pół i zorganizowali... dwa okazjonalne miejsca do pływania - jedno po lewej, drugie po prawej stronie zalewu. Będą użytkowane kolejno, każde przez dozwolone prawem 30 dni. Dzięki temu na Balatonie przez całe wakacje ktoś będzie czuwał.
Współpraca: WOLA, OBY, TYKA
Zobacz też:
[video]x76h4r7[/video]