Uniwersytet Śląski świętuje 49. urodziny. I szykuje zmiany
10 lat temu mieliśmy 43 tys. studentów. Teraz - 23 tys. Trzeba myśleć o racjonalnym wykorzystaniu infrastruktury, a mamy około 90 budynków - mówi prof. Andrzej Kowalczyk, rektor Uniwersytetu Śląskiego. Uczelnia świętuje 49. urodziny.
Buntują się fizycy i poloniści, strach jest wśród biologów. Pan rektor słyszy to niezadowolenie?
Jeżeli mówimy o decyzji podjętej przez Senat uczelni, a dotyczącej konsolidacji i przeniesienia części Instytutu Fizyki oraz części Wydziału Filologicznego - to wśród filologów nie ma buntu, gdyż trudno tak nazwać pojedyncze głosy niezadowolenia. Nie ma też racjonalnych argumentów dla takiego sprzeciwu. Jeżeli chodzi o biologów, to nie ma obecnie zaawansowanych planów zmiany ich lokalizacji, stąd też zaniepokojenie jest niezrozumiałe.
Buntują się fizycy, bo zostaną przeniesieni z centrum Katowic na ubocze Chorzowa, a nie chcą takiej zamiany. Budynek po fizykach zajmie filologia polska. Akurat polonistów ta przeprowadzka cieszy, ale chcą się solidaryzować z niezadowolonymi fizykami. Nie ma więc spokoju.
Nie mówimy o przeprowadzkach, tylko o konsolidowaniu uniwersytetu i konsolidowaniu kampusów. W latach 2002-2007 na Uniwersytecie Śląskim mieliśmy 43 tys. studentów, teraz - 23 tys. Trzeba myśleć o redukcji niewykorzystanych budynków i racjonalnym wykorzystaniu tych, które są potrzebne - a mamy ich w sumie około 90.
Uruchomienie UŚ w Chorzowie, w dawnej bazie wojskowej, za spore pieniądze także Unii Europejskiej, to była dobra decyzja? Przecież w sąsiedztwie rektoratu UŚ, w centrum Katowic, jest sporo miejsca na nowe obiekty.
Kampus w Chorzowie to obiekty nowe, wybudowane na potrzeby kształcenia i badań na kierunkach matematyczno-przyrodniczych. Uzupełnieniem kampusu są budynki przejęte i zaadaptowane na potrzeby UŚ. Ale trzeba wyraźnie powiedzieć, dlaczego konsolidujemy kampus w Chorzowie? Tworzymy tam warunki dla poprawy poziomu kształcenia i badań naukowych interdyscyplinarnych, także dla współpracy naukowej z partnerami z ośrodków zagranicznych. W latach 90., gdy UŚ przyjmował te tereny, inaczej myślano o rozwoju miast i uczelnianej infrastruktury. Nikt nie mógł przewidzieć, jak potoczą się zmiany społeczno-ekonomiczne, demograficzne. Teraz tylko kontynuujemy kierunek działań, które wyznaczyły poprzednie władze uczelni.
Zatem Instytut Fizyki jest bez wyjścia, musi przenieść się z centrum Katowic do Chorzowa?
Decyzję taką podjął Senat uczelni. W Chorzowie, obok części Instytutu Fizyki i części Instytutu Chemii, jest już część Wydziału Informatyki i Nauki o Materiałach, czyli Instytut Nauki o Materiałach. Tam powstał nowoczesny kampus, nowoczesne laboratoria, świetne warunki do pracy i kształcenia. Trzeba ten kampus wzmocnić i skonsolidować. Nie przekonuje mnie argument, że tylko w centrum Katowic może funkcjonować uczelnia. Za chwilę zacznie działać metropolia, jeden organizm miejski, którego częścią jest Chorzów, a także Sosnowiec, gdzie też mamy część wydziałów. Duże, renomowane uniwersytety lokują swoje wydziały poza centrami miast; przykładem poznański kampus Morasko czy krakowski Ruczaj.
Gmach przy pl. Sejmu Śląskiego w Katowicach, który opuszczą filolodzy, będzie sprzedany? Podobno chcą go urzędnicy dla metropolii.
Kto kupi od UŚ ten budynek, nie wiem. Nie jest jeszcze wystawiony na sprzedaż. On nie spełnia wymogów nowoczesnego obiektu akademickiego.
Ani nie jest za piękny.
UŚ w przyszłym roku będzie obchodził 50-lecie, ale jego infrastruktura była tworzona głównie w oparciu o obiekty darowane, nie zawsze dające się przystosować do funkcji akademickich. Prawdopodobnie nie było projektu jednego kampusu. Teraz brakuje nam wspólnych przestrzeni. Ambicją uczelni i miasta jest, by wzmocnić kampus centralny w Katowicach, w rejonie ulic: Bankowej, Uniwersyteckiej, Szkolnej. Na Wydziale Filologicznym przy pl. Sejmu Śląskiego jest ok. 2 tys. studentów i ponad 200 pracowników. Włączenie tej społeczności do kampusu centralnego ożywi go; to środowisko liczne i aktywne.
Biolodzy przewidują, że będą musieli opuścić budynek przy Jagiellońskiej. Zabiegali o jego remont, zdążyli się tam zadomowić.
Biolodzy i chemicy wprowadzili się przed laty do budynków szkolnych, a nie akademickich. Jak długo można funkcjonować w miejscu, które nigdy nie uzyskało funkcjonalności jako budynek akademicki, z wyspecjalizowanymi laboratoriami, mimo pieniędzy włożonych w adaptację? Trzeba zbudować nowoczesne obiekty dla biologii eksperymentalnej i dla chemii. Bardzo nam ich brakuje. I dopiero wtedy będzie można mówić o przyszłości obiektu przy ul. Jagiellońskiej.
Jakie są szanse na realizację tych inwestycji?
Plany rozwoju infrastruktury dydaktycznej i badawczej UŚ zostały sformułowane w uchwałach Senatu. Opisaliśmy nasze marzenia rozbudowy i konsolidacji katowickiego kampusu w latach 2018-2022, zakładając, że w rejonie rektoratu powstanie Centrum Biotechnologii i Bioróżnorodności oraz Śląskie Interdyscyplinarne Centrum Chemii. Modernizujemy budynek przy ul. Bankowej 14, a po przeniesieniu pozostałych Zakładów Instytutu Fizyki do Chorzowa, rozpocznie się adaptacja budynku przy ul. Uniwersyteckiej 4 na potrzeby Wydziału Filologicznego. Cele są ambitne, ale przy wsparciu władz różnego szczebla - realne.
Uniwersytet Śląski proponuje dziś 77 kierunków studiów i 238 specjalności. Nie za dużo?
Za dużo. Uważam, że należy tworzyć makrokierunki i odchodzić od zbyt wielu kierunków. Powinniśmy tworzyć specjalności, które mogłyby być z mniejszą liczbą studentów, przez to bardziej elastyczne w zarządzaniu. Mieliśmy w latach 2005-2007 około 40 kierunków i myślę, że należałoby powoli wracać do tej liczby, co nie oznacza, że do tych samych kierunków kształcenia.
Ciągle wraca pytanie o rolę kształcenia akademickiego. Czy dziś absolwent uczelni wyższej to zawodowiec przygotowany do jednego zadania?
Oczekiwania firm są jasno sprecyzowane: poszukują pracownika sprawnego intelektualnie, o szerokich horyzontach, przygotowanego do życia. Sami przystosują go do pracy. Taki też jest nasz cel - wykształcenie absolwenta, który będzie umiał odnaleźć się na zmieniającym się rynku pracy, a więc człowieka z wiedzą ogólną, o dużych umiejętnościach adaptacyjnych, mobilnego, otwartego na zmiany i nowe wyzwania.
W dyskusji nad reformą szkolnictwa wyższego są koncepcje tworzenia dużych uczelni regionalnych, które skupiłyby kilka innych. Na Śląsku jest to możliwe? Medycyna jest na UJ.
W naszym regionie byłby to bardzo wielki uniwersytet, może nawet zbyt wielki, ale nad jakąś koncentracją pewnie będzie w przyszłości pracować metropolia i samo środowisko akademickie. Ministerstwo zachęca do konsolidacji uczelni.
W tej dyskusji pojawił się też podział uczelni na: badawcze, dydaktyczno-badawcze i dydaktyczne. Za jakim typem opowie się UŚ?
Nie wiemy dotąd, na podstawie jakich kryteriów ma przebiegać ten podział. Są uczelnie, które prowadzą badania i w oparciu o nie kształcą studentów, są więc badawczo-dydaktyczne, jak właśnie UŚ. Nie ma uczelni, która wyłącznie prowadziłaby badania (jak PAN), ale są takie, które wyłącznie kształcą. Widzę tylko dwie kategorie uczelni: badawczo-dydaktyczne (albo akademickie) i dydaktyczne (albo zawodowe).
Są obawy, że uczelnie stracą autonomię, gdy władza nad nimi zostanie oddana radom powierniczym, w których skład wejdą przedsiębiorcy, przedstawiciele władzy lokalnej?
Dyskusja nad ustrojem uczelni mocno się rozgrzewa. Uważam, że na jej czele nie może stać magister, absolwent zarządzania. W USA rektor jest wybierany spośród swojego środowiska akademickiego, zostaje nim szanowany profesor, a nie menedżer wyszukany na rynku pracy. Dzisiaj rektorów w Polsce wybiera środowisko uczelni i bliski mi jest pogląd, według którego Senat wybrałby radę, a ta wskazywałaby ministrowi kandydatów na rektora, który następnie byłby wybierany przez środowisko uczelni. Moje wątpliwości budzi propozycja powoływania rad powierniczych, w których akademicy byliby w mniejszości, a to ta rada decydowałaby, kto ma być rektorem. Powinny to być decyzje wewnętrzne środowiska akademickiego, a warunkiem - zachowanie autonomii uczelni.
Środowisko akademickie jest zaniepokojone jakąś nieprzewidywalną wymianą kadry?
Nie widzę takiego zagrożenia. Wymiana powinna być procesem powolnym, przebiegającym według ustalonych, stabilnych procedur, może bardziej skutecznych niż teraz.
Wprowadzenie możliwości przechodzenia w stan spoczynku nauczycieli akademickich z tytułem naukowym profesora to dobry pomysł?
Tak, bo pozwoli profesorom zrezygnować z dodatkowego zatrudnienia na emeryturze dla zapewnienia standardu materialnego na przyzwoitym poziomie. Otworzy natomiast drogę przyspieszenia kariery naukowej i zawodowej młodszym naukowcom.