Nowe sygnalizatory odkorkują centrum miasta? Taki jest plan. Ale dopiero za kilka tygodni dowiemy się, czy pomysł się sprawdza
Tuż przed świętami, w centrum miasta na kierowców czekała niespodzianka. Choć można było się jej spodziewać, bo prace budowlane na skrzyżowaniu ulic Zjednoczenia, Waryńskiego i Bankowej trwały już od jakiegoś czasu. Mowa oczywiście o nowej sygnalizacji świetlnej, która była planowana w tym miejscu jeszcze na przełomie lata i jesieni 2015 roku.
W końcu jednak nadszedł ten dzień, kiedy kierowcy musieli zacząć jeździć pod dyktando czerwono-zielonych świateł. Czy takie rozwiązanie w tym miejscu ma sens? - Z jednej strony rozumiem, czym kierowali się pomysłodawcy. Z drugiej strony ul. Zjednoczenia stała się jeszcze węższym gardłem niż do tej pory - komentuje pan Paweł, który zatrzymał się na chwilę tuż pod naszą redakcją. - No ale teraz zwiększony ruch to akurat norma, więc wstrzymam się z oceną - wzrusza ramionami.
Na parterze jednej z kamienic stojących przy wspomnianym skrzyżowaniu swoją siedzibę ma szkoła jazdy Aura. Zapytałem jej szefa, Józefa Dysiewicza, jak ocenia pomysł montażu sygnalizacji świetlnej w tym konkretnym miejscu. - Jeżeli patrzymy na okres świąteczny, to faktycznie robi się tam blokada - przyznaje. - Ale myślę, że jak wróci normalny ruch, to światła zaczną spełniać swoją rolę. Bezpieczniej będzie tam nawet wtedy, gdy działać będzie jedynie pulsacyjne, żółte światło, bo z daleka będzie ostrzegać, więc zarówno piesi jak i kierowcy powinni wtedy zachowywać się ostrożniej - komentuje.
J. Dysiewicz ma jednak jeszcze inny pomysł na to, jak usprawnić ruch w tej części miasta. - Gdyby jeszcze usunąć jedną jednokierunkową, np. ul Gimnazjalną lub Wojska Polskiego i zrobić tam dwukierunkową, to byłoby już całkiem dobrze. Bo w tej chwili ruch na ul. Zjednoczenia trochę się blokuje, gdy całe Zatorze jadąc do centrum jedzie właśnie przez ul. Zjednoczenia. Problem widać zwłaszcza, gdy podniesione zostaną szlabany na przejeździe kolejowym. Moim zdaniem rezygnacja z jednokierunkowej pod „Ogólniakiem” rozwiązałaby sprawę, zwłaszcza, że tam kiedyś ruch dwukierunkowy był - wyjaśnia. - Ale pomysł ze światłami generalnie jest OK. Do południa się sprawdzają, problemy się zaczynają w godzinach szczytu, ale teraz, przed świętami to jest naturalne. Na pewno trzeba poczekać kilka miesięcy, dać temu rozwiązaniu szansę - dodaje.
O komentarz poprosiłem też Maćka Zająca, nowosolskiego kierowcę rajdowego. - Jeżeli to będzie dobrze skalibrowane, to jak najbardziej ma to sens. Niejednokrotnie w godzinach szczytu widziałem, jak ul. Waryńskiego cała stała, bo w Polsce dopiero powoli wykształca się kultura jazdy „na suwak”. Więc jeśli te światła będą dobrze ustawione razem z sygnalizacją na ul. Kościuszki, to wtedy będzie to miało sens - mówi. - Dziś problemem nie są światła same w sobie, tylko ich ustawienie. Do tego jest potrzebna osoba, która się na tym bardzo dobrze zna - wyjaśnia M. Zając.
O to, czy nowa sygnalizacja będzie doglądana zapytałem wiceprezydenta Nowej Soli, Jacka Milewskiego. - Oczywiście - odpowiada bez chwili zastanowienia. - Tam jest kwestia bardzo precyzyjnej korelacji ze światłami na ul. Kościuszki. Firma zrobiła nam analizę teoretyczną, światła są zaprogramowane, ale oczywiście przez najbliższe tygodnie będziemy się temu przyglądać i w razie potrzeby korygować - wyjaśnia wiceprezydent. - Dziś trudno jeszcze wyciągać jakiekolwiek wnioski - dodaje.