Ulewa pod lupą prokuratury okręgowej. Śledczy przyjrzą się pismu Adamowicza
Urzędnicy będą mieć problemy? Wraca kontrowersyjna sprawa dotycząca ulewy, która dotknęła stolicę Pomorza w lipcu tego roku. Jak udało nam się dowiedzieć, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zbada, czy podczas walki z żywiołem nie doszło do ewentualnych zaniedbań.
Do materiałów sprawy dotyczącej śmierci dwóch osób, które zginęły podczas ulewy, a którą zajmie się „okręgówka” dołączono pismo prezydenta Pawła Adamowicza, które samorządowiec - na żądanie prokuratora regionalnego - dostarczył śledczym. Szef Prokuratury Regionalnej w Gdańsku zwrócił się bowiem do prezydenta o wyjaśnienia w sprawie powodzi.
- Zastanowiło mnie to, że po raz kolejny obudziliśmy się z ręką w nocniku. Dlaczego w Sopocie czy Gdyni skutki deszczu nie były aż tak odczuwalne? Może system kanalizacji, system odprowadzający wodę w Gdańsku jest niedrożny, niesprawny, źle zaprojektowany... - uzasadniał swoje stanowisko na naszych łamach prok. Andrzej Golec, szef „regionalnej”.
Przypomnijmy - pierwotnie niezależnie od prośby prokuratora Golca - prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej we Wrzeszczu zajmowali się sprawą śmierci, które były pokłosiem gdańskiej powodzi.
W drugiej połowie lipca media obiegła wieść o odnalezieniu dwóch martwych mężczyzn w wieku 30 i ok. 50 lat. Ciała znaleziono w piwnicy jednego z domów przy al. Grunwaldzkiej w gdańskim Wrzeszczu. Najprawdopodobniej zginęli ratując dobytek jednego z nich.
Tymczasem w ostatnich dniach podjęto decyzję o tym, by sprawę ofiar żywiołu przenieść na „wyższy szczebel” prokuratorski. Powód? Śledczy doszli do wniosku, że tragiczne wydarzenia mogą mieć dużo szerszy kontekst. Do akt sprawy dołączono także odpowiedź prezydenta Adamowicza na prośbę prokuratora Golca.
- Prokurator Okręgowy podjął decyzję o przejęciu sprawy śmierci dwóch mężczyzn z uwagi na konieczność przeprowadzenia postępowania w szerokim zakresie - potwierdza prokurator Tatiana Paszkiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Sprawdzana będzie przyczyna zalania budynku. Całe postępowanie będzie prowadzone na kilku płaszczyznach, również tej dotyczącej ewentualnego niedopełnienia obowiązków na różnych szczeblach właściwych instytucji, które mogłyby zapobiec skutkom ulewy - dodaje.
Wątpliwości dotyczące działań urzędników wydają się potwierdzać ustalenia dziennikarza portalu trojmiasto.pl, z którego raportu dotyczącego obfitych opadów z 14 i 15 lipca wynikało, że „urzędnicy podejmowali decyzje z opóźnieniem”, a „kontakt między nimi odbywał się przez SMS-y.” Zdaniem autora artykułu, „w kluczowym momencie nie działała komunikacja między sztabem i strażą pożarną. Nikt nie ostrzegł mieszkańców o zagrożeniu.”
- Wydźwięk publikacji mija się z odpowiedzią, którą otrzymaliśmy od prezydenta Pawła Adamowicza. Nie może być tak, że służby mają problem z komunikacją, miasto zalewa woda i pojawiają się ofiary śmiertelne - tłumaczy w rozmowie z naszą redakcją prok. Andrzej Golec.
O komentarz poprosiliśmy urzędników.
- Główna różnica między informacjami zawartymi w piśmie prezydenta Adamowicza a tymi, które były w artykule, polega na tym, że prezydent Adamowicz wie, co pisze - powiedział krótko Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta miasta.
Urzędnik nie odniósł się do przejęcia sprawy przez Prokuraturę Okręgową.
(źródło: TVN/ x-news)
(źródło: dziennikbaltycki.pl)