Ukradli 0,5 mln, ale pojawił się detektyw i...
Pół miliona złotych skradziono z domu nowosolanki Marii Marciniak. Poszukiwaniem złodzieja zajął się Krzysztof Rutkowski.
Maria Marciniak, przedsiębiorcza kobieta, myślała o nowym biznesie. - Chciałam otworzyć myjnię samochodową - opowiada pani Maria. Na nową inwestycje przygotowała pół miliona w gotówce. To były jej oszczędności.
3 czerwca pani Maria, jak co weekend wyjechała do Międzyzdrojów. Tam odpoczywała. Wróciła 5 czerwca. - Po wejściu niczego nie zauważyłam - wspomina kobieta. Kiedy weszła na piętro domu zamarła. W garderobie nie było jej oszczędności. Ktoś ukradł jej pół miliona złotych. Załamana kobieta zgłosiła się na nowosolską policję. Ta natychmiast wszczęła śledztwo.
W międzyczasie pani Maria o pomoc w odnalezieniu złodzieja poprosiła detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. - To z cała pewnością nie była przypadkowa kradzież - mówi Rutkowski. - Złodziej lub złodzieje doskonale wiedzieli, że w domu pani Marii jest pół miliona w gotówce. I gdzie leżą pieniądze.
W domu były delikatne ślady włamania na drzwiach balkonowych. Został tylko rozwiercony zamek. - To jest ściema i pozorowanie włamania - mówi Rutkowski. Złodziej otworzył również kilka szafek, ale to również próba odwrócenia uwagi śledczych.
Kilka godzin później detektyw ogłosił: - Zatrzymaliśmy mężczyznę, który może mieć związek z kradzieżą pieniędzy z domu pani Marii. Mężczyzna został zatrzymany w restauracji w Krośnie Odrzańskim. Na swoim koncie ma już odbyty wyrok 10 lat więzienia za kradzieże. - Jest osobą poszukiwaną listem gończym - mówi detektyw Rutkowski. Tym razem miał stawić się w więzieniu i odsiedzieć kolejny wyrok.