Uczelnia w Toruniu ma co wyjaśniać
Dziekan prawa, który został zawieszony na pół roku, już dwukrotnie nie stawił się w prokuraturze. W kwietniu prof. Tomasz Justyński z UMK ma stanąć przed Komisją Dyscyplinarną.
Rektor UMK, prof. Andrzej Tretyn zawiesił dziekana prawa, prof. Tomasza Justyńskiego w prawach nauczyciela akademickiego i obowiązkach dziekana na sześć miesięcy. Zrobił to po tym, jak prokuratura w Gdańsku poinformowała uczelnię o zamiarze postawienia profesorowi zarzutu popełnienia plagiatu w monografii „Prawo do kontaktów z dzieckiem w prawie polskim i obcym”. Konkretnie - przywłaszczenia autorstwa lub wprowadzenia w błąd co do autorstwa części lub całości cudzego utworu (art. 115 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i pokrewnych).
Dziekan prof. Justyński od początku broni się, że żadnego plagiatu nie ma, a jego publikacja jest dobrą, samodzielną książką, w pełni szanującą cudze prawa autorskie, on sam zaś jest ofiarą nagonki.
W liście do Rady WPiA zarzuca rektorowi podjęcie nielegalnej decyzji o zawieszeniu, która rujnuje go, uderza w UMK i wydział. Przypomina, że zarzuty prokuratorskie nie zostały mu postawione. Twierdzi, że postępowania w prokuraturze i komisji dyscyplinarnej UMK się przedawniły (UMK i prokuratura są innego zdania). Sugeruje też, że decyzja o zawieszeniu to wynik niechęci rektora do niego, podjęta nieprzypadkowo przed wyborami rektora, w których „powszechnie przypisywano mi kandydowanie, a co uniemożliwi zawieszenie w prawach pracownika” (prof. Tretyn jest jedynym kandydatem na kadencję 2016-2020 - przyp. red.).
Prof. Justyński nie wyklucza zgłoszenia do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa mobbingu, „w związku z szykanami i bezprawnymi działaniami Rektora”.
Sprawa nadal nie została rozstrzygnięta, choć ciągnie się od 2011 roku, gdy prof. Wanda Stojanowska z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego poinformowała toruńską uczelnię o „znamionach świadczących o prawdopodobieństwie popełnienia plagiatu” w książce prof. Justyńskiego. Miał korzystać z pracy niemieckiej badaczki Nataschy Schulze częściej niż wynikałoby to z odwołań w tekście. Profesor w odpowiedzi podkreślał, że od dawna z prof. Stojanowską prowadzi naukowy spór, posiada też trzy opinie ekspertów wykluczające plagiat.
Od 2012 roku, po anonimowym donosie, sprawą zajmuje się gdańska prokuratura. Śledztwo prowadzono w sprawie, powstała opinia biegłego (150 stron), która odnosi się do fragmentów kwestionowanych przez prof. Stojanowską. Prokurator chciał też przesłuchać rzekomo poszkodowaną Niemkę Nataschę Schulze. Po trzech latach śledztwa w końcu zeszłego roku prokuratura sformułowała zarzuty.
Do dziś jednak nie zostały one przedstawione dziekanowi. Jak podaje Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, dwukrotnie podejmowano takie próby w styczniu i lutym, ale profesor nie stawiał się w prokuraturze. Powodów nieobecności rzecznik nie podaje, wiadomo, że w styczniu dziekan był w szpitalu.
1 marca dziekan miał też stanąć przed Komisją Dyscyplinarną UMK, ale jego pełnomocnik poprosiła o przesunięcie przesłuchania. Nowy termin to 12 kwietnia.
Jak informuje rzecznik UMK, Marcin Czyżniewski, przed Komisją Dyscyplinarną UMK stanąć ma też dziewięciu studentów prawa UMK, którzy handlowali miejscami na popularnych zajęciach fakultatywnych. - Mieli zapisywać się na większą ilość zajęć, a potem odsprzedawać miejsca - opisuje proceder rzecznik. - Są już wnioski o ukaranie.
Studentom grozi od nagany po skreślenie z listy studentów. Do tematu wrócimy.
Autor: (acb)