Ucięta ręka Ukraińca. Sąd stanął po jego stronie - ma szansę na odszkodowanie
Ukrainiec Dima, który stracił rękę w zakładzie pod Grodziskiem Wlkp., może dostać odszkodowanie i rentę. Szansą na to jest niedawny wyrok sądu.
Ukrainiec Dima stracił rękę w trakcie nielegalnej pracy w zakładzie w Wielichowie pod Grodziskiem Wlkp. O tym, że zatrudniono go „na czarno”, dowiedział się już po wypadku. Jego prawnicy wystąpili do sądu o uznanie, że jednak nie był nielegalnym pracownikiem. Dwa dni temu sąd w Grodzisku Wlkp. podzielił ich argumentację. Wskazał, że Dimę łączył stosunek pracy z agencją zatrudnienia Jana K., która ściągnęła młodego Ukraińca do Polski.
- Jeśli wyrok się uprawomocni, Dima może liczyć na jednorazowe odszkodowanie z ZUS za wypadek przy pracy
- podkreśla adw. Bartosz Graczyk, jeden z prawników Dimy. - W grę wchodzi jeszcze specjalna renta z tytułu wypadku, o który może zostać pozwany zakład, w którym pracował. Tę kwestię rozpatrzymy po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku - dodaje.
Jan K., którego agencja Kajan była pośrednikiem, w trakcie procesu umniejszał swoją rolę. Twierdził, że wystawił zaproszenie dla Dimy, ale ten nie stawił się w wyznaczonej firmie. Potem spotkał Ukraińca w zakładzie w Wielichowie produkującym opakowania do owoców. Zabrał mu paszport. W sądzie twierdził, że przez pomyłkę. Właśnie w Wielichowie maszyna przygniotła rękę Dimy. Trzeba było ją amputować powyżej nadgarstka.
Tymczasem Dima opowiadał, że Jan K. ściągnął go do Polski „na zaproszenie”. Jednak wskazał firmę pod nieistniejącym adresem. Ostatecznie Dima trafił do zakładu w Wielichowie do Roberta S., który już wcześniej zatrudniał Ukraińców.
Jan K. za to, że nie zarejestrował młodego Ukraińca, poniesie stosunkowo niewielkie konsekwencje finansowe.
Poważniejsze kłopoty ma właściciel zakładu w Wielichowie Robert S. Na jego terenie doszło do wypadku. Ubezpieczyciel zakładu już musiał wypłacić Dimie 235 tys. zł na zakup specjalistycznej protezy. Proces cywilny trwa, a prawnicy Dimy domagają się jeszcze 300 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę i ból.
W prokuraturze wciąż toczy się sprawa karna przeciwko właścicielowi zakładu w Wielichowie. Na Robercie S. ciążą zarzuty narażania zdrowia i życia młodego Ukraińca.
Dima po wypadku został w Polsce. Podjął studia w Poznaniu, znalazł pracę jako ochroniarz w sklepie. Opuścił również dom opieki społecznej w Grodzisku Wlkp. i wynajął mieszkanie w Poznaniu.