Uciekinier ze szpitala psychiatrycznego w Obrzycach wpadł w brytyjskim Bolton
Jedenaście tygodni cieszył się wolnością 29-letni Piotr K., który w grudniu uciekł ze szpitala psychiatrycznego w Międzyrzeczu-Obrzycach. W sobotę został zatrzymany przez brytyjską policję w Bolton.
W zamkniętych oddziałach Piotr K. spędził prawie dziesięć lat. Niepoczytalność stwierdzona przez sądowych psychiatrów uchroniła go przed procesem i ewentualnym wyrokiem za brutalne zabójstwo, do którego doszło w maju 2006 r. na krakowskim osiedlu Ugorek.
Z rąk Piotra K. i jego kolegi Artura K. zginął wówczas młody mężczyzna, Szymon Ż. Dotkliwie pobity tłuczkiem do mięsa podczas zakrapianej imprezy we własnym mieszkaniu, nadal żył, gdy grupa mężczyzn przewoziła zawinięte w dywan ciało w ustronne miejsce. Był maltretowany jeszcze po drodze, a ostateczny cios zadał mu Artur S., miażdżąc głowę kamieniem. Wspólnicy ukryli ciało na terenie ogródków działkowych. Motywem zabójstwa miały być więzienne porachunki.
Nazywanego "człowiekiem z blizną" zbiegłego pacjenta (pamiątką po niechlubnej przeszłości jest szrama przecinająca jego lewy policzek) od ponad dwóch miesięcy szukała policja w kraju i za granicą - dwoma europejskimi nakazami aresztowania. Gdy na początku lutego znalazł się w grupie sześciu osób zatrzymanych w Bolton w związku z zabójstwem mieszkającego tam Polaka, udało mu się wywinąć, bo podał policjantom nieprawdziwe dane. Po tym jak do policyjnej bazy trafiły pobrane od mężczyzny odciski palców, Brytyjczycy zorientowali się, że właśnie puścili wolno poszukiwanego przez Interpol przestępcę.
Współpracującym z polską policją, brytyjskim śledczym udało się namierzyć Piotra K. kilka tygodni później. Aresztowali go w czwartek 3 marca.
„Modlę się, by Bóg mi to wybaczył i żeby Państwo też mi wybaczyli” - napisał dziesięć lat temu w liście do rodziców zamordowanego chłopaka, Piotr K.
Czyżby jego skrucha była tylko pozorna i przy pierwszej okazji mężczyzna nie zawahał się zabić ponownie? Brytyjska policja nie ujawnia czy i jaką rolę odegrał w zabójstwie Polaka z Bolton Piotr K., wiemy jednak, że ofiara została zaatakowana w swoim samochodzie, dotkliwie pobita i raniona ostrym narzędziem. Decyzję o deportacji Piotra K. do Polski ma podjąć sąd w Wielkiej Brytanii.
Ucieczka z zamkniętego oddziału w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych odbiła się głośnym echem w całym kraju. Obrzyce to część Międzyrzecza, kompleks szpitalny, w którym leczą się ludzie z całego kraju. Wśród nich również przestępcy. Na ogół spokojne, otoczone lasami miejsce, w grudniu stało się epicentrum strachu i niepokoju. - Jak to możliwe, że groźny morderca w biały dzień uciekł ze szpitala? Przecież może być teraz wszędzie, nawet tu, za rogiem - mówił nam wtedy jeden z mieszkańców. Na terenie szpitala oprócz budynków, w których mieszczą się poszczególne oddziały, znajdują się też domy i mieszkania, a nawet miejscowa szkoła. Zaraz przed otwartą szpitalną bramą - kilka bloków mieszkalnych, a kawałek dalej duże osiedle domków jednorodzinnych. Nie ma się wiec co dziwić, że mieszkańcy okolicy bali się o swoje bezpieczeństwo. - Oby był już daleko stąd - mówili z nadzieją.
Jeśli jakimś cudem on znów trafi do szpitala, to chyba wybuchną tu zamieszki
Jak to możliwe, że mężczyźnie udało się uciec? Pomogła mu kobieta, która przez jakiś czas również była pacjentką Obrzyc, a później odwiedzała Piotra K. w szpitalu. To właśnie mieszkanka powiatu strzelecko-drezdeneckiego musiała dostarczyć mu narzędzie, którym otworzył okno mieszczącej się na parterze łazienki. Prawdopodobnie to ona czekała na niego w samochodzie, którym odjechali w nieznanym kierunku. Na nic zdały się policyjne poszukiwania i kontrole opuszczających Międzyrzecz samochodów, słuch po Piotrze K. i jego kobiecie zaginął. Prokuratura od początku podejrzewała, że para ukrywa się za granicą. - Najważniejsza z hipotez zakłada, że K. znajduje się poza granicami Polski, w poszukiwania zaangażowany jest Interpol - mówiła nam w styczniu prok. Renata Synczewska z Prokuratury Rejonowej w Międzyrzeczu.
Jaka przyszłość czeka Piotra K.? O tym zadecyduje sąd. Mieszkańcy Obrzyc i Międzyrzecza mówią jasno: Jeśli jakimś cudem on znów trafi do szpitala, to chyba wybuchną tu zamieszki. Przestępców powinno się trzymać w więzieniach, a nie leczyć w szpitalach, pośród zwykłych ludzi!