Uciekający czas potęguje problemy frankowiczów [rozmowa]
Brak efektywnego nadzoru publicznego nad całością sektora finansowego doprowadza do takich problemów, jakie mamy teraz z frankowiczami - mówi prof. Witold Modzelewski z Instytutu Studiów Podatkowych.
Zacznijmy od początku. Jak to jest możliwe, że w środku Europy, w państwie, w którym funkcjonuje Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), rząd, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz szereg innych instytucji dopuszcza się lege artis do takich działań bankierów, jak udzielanie kredytów walutowych czy sprzedaż polisolokat i żadna z tych instytucji nie podejmuje działań prewencyjnych?
Moim zdaniem przyczyną tego zjawiska jest po pierwsze: brak efektywnego nadzoru publicznego nad całością sektora finansowego. Aby instytucje państwowe mogły skutecznie wykonywać te czynności, muszą posiadać odpowiedni zasób wiedzy nie tylko merytorycznej, ale i analitycznej.
Po drugie pozycja prawna organów nadzoru w stosunku do sektora finansowego jest w Polsce bardzo zła. Najlepszym, kuriozolnym dowodem na to jest zasada ustawowa, mówiąca o tym, że Komisja Nadzoru Finansowego jest finansowana... przez instytucje finansowe. Słabość instytucjonalna, ograniczone kompetencje powodują, że nadzór publiczny nad tym sektorem jest często fasadowy.
B. Szydło o pomocy frankowiczom: Rozwiązania tego problemu podjął się pan prezydent
Dlaczego Pańskim zdaniem instytucje publiczne w tym urzędnicy państwowi, w sytuacjach kryzysowych działają tak opieszale i post factum? Obywatel podejmując decyzję np. o wzięciu kredytu walutowego powinien czuć się bezpiecznie, mieć przeświadczenie, że skoro towar dopuszczony jest na rynek, to uprzednio ktoś zadbał , o to żeby nie był wadliwy. Tymczasem okazuje się, że idąc do legalnie działającej instytucji finansowej, jaką jest bank w Polsce, transakcja przypominała szemrane interesy, tyle tylko, że w przyjemniejszym entourage’u.
Słabością polskiego ustawodawstwa, regulującego rzeczywistość ekonomiczną, jest fakt, że jest ono tworzone w interesie sektora finansowego. Nie jest tajemnicą, że prawo finansowe i bankowe powstaje często na biurkach samych zainteresowanych, a rola władz, która jest nieprawdopodobnie uległa, ogranicza się jedynie do nadania mu mocy obowiązujacej. Od 25 lat mamy asymetryczną sytuację, w której państwo polskie nie jest w ogóle upodmiotowione w stosunku do tego sektora, zresztą sytuacja ma miejsce w innych branżach. Faktycznie nie istnieje polityka publiczna, w stosunku do tego sektora, bo on sam kształtuje tę politykę.
Dopiero od niedawna instytucje państwowe usiłują upodmiotowić nasze państwo jako organ nadrzędny, ale jak widać jest ono traktowane w sposób obcesowy przez samych zainteresowanych. Przykładowo straszy się, że jeżeli zostanie uregulowany problem prawny niezgodnie z interesem branży lub poszczególnych banków, zostaną zgłoszone roszczenia finansowe. To oznacza, że dopiero szukamy miejsca państwa polskiego w tym sporze i jego roli w sposób reprezentujący interes publiczny.
KNF finansowana jest ze składek... instytucji finansowych, to sprawia, że nadzór nad tym sektorem jest fasadowy
Teraz już wiemy, że frankowicze tak naprawdę dostali kredyt tylko z nazwy w helweckiej walucie. Czy możemy w tym przypadku mówić o kreatywnej księgowości, a zatem o przestępczość białych kołnierzyków?
W każdym demokratycznym państwie prawnym działalność jest legalna, dopóki nie udowodni się złamania prawa. Słabość prawa w Polsce, powoduje jednak, że egzekucja wadliwych norm jest czymś niezwykle trudnym. Wyroki, które ostatnio zapadają w sprawach kredytów frankowych, potwierdzają, że przynajmniej część tych działań było łamaniem prawa. Wszyscy wiemy jak nieefektywny i powolny jest polski wymiar sprawiedliwości. Można postawić więc tezę, że umowy kredytowe w helweckiej walucie były co najmniej wątpliwie prawne.
Czy w związku z tym bankierzy powinni ponieść odpowiedzialność karną - czy to jest środowisko „świętych krów” w Polsce, podobnie jak inne środowiska biznesowo-polityczne?
Musi być to udowodnione: jeżeli prawo jest kiepskie, ułatwiające działanie na granicy legalizmu oraz wysokiego ryzyka, to bardzo trudno jest skutecznie postawić zarzut naruszenia prawa, z którym wiążą się sankcje karne. Jestem pod tym względem sceptykiem, choć być może uda się kogoś skutecznie ukarać za wprowadzenie tego „produktu”. Słabość stanu prawnego, który nie realizuje interesu publicznego, ogranicza możliwość skutecznego postawienia zarzutów. Musi być to przecież zarzut bezsporny. Na pewno wielu będzie próbować.
Bezspornie, choćby naruszono obowiązek szczególnej staranności, do czego zobowiązane są instytucje zaufania publicznego, jakimi są niewątpliwie banki. Nie ma wątpliwości, że kredytobiorców obciążono zbyt dużym ryzykiem. Strona bankowa tłumaczy się pomyłką w prognozie kursowej, tym samym przyznając się publicznie do braku kompetencji. A za jej brak ponosi się odpowiedzialność - również ekonomiczną.
Brał Pan udział w pracach zespołu niezależnych ekspertów w Kancelarii Prezydenta. Jednym z zapisanych pomysłów jest zwrot spreadów oraz zwrot mieszkania i w ten sposób zakończenie umowy klient - bank? Czy banki są przygotowane do przejmowania i zarządzania nieruchomościami? Spowodowałoby to przecież dla banków dodatkowe obciążenia.
Oczywiście ten aspekt też braliśmy pod uwagę podczas prac. Zespół przyjął odpowiednie założenia, które ten problem rozwiązują: taka jest rola ekspertów,by podpowiedzieć prawodawcy właściwe rozwiązania.
Kolejnym Waszym pomysłem jest zobowiązanie banku do tego, by miał obowiązek udzielenia klientowi wyczerpującej informacji i instruktażu, którą metodę wyjścia z pułapki ma wybrać. Trochę będzie tu bank pełnił rolę adwokata we własnej sprawie, już nieraz bankierzy doradzali na temat franków, polisolokat i jak się to skończyło, każdy wie. Trochę to ryzykowny pomysł, nie sądzi Pan?
Banki będą ustawowo zobowiązane do poinformowania wszystkich klientów o możliwościach restrukturyzacji zadłużenia określonych w ustawie. Zasady będą wynikały z treści przepisów - każdy kredytobiorca musi otrzymać szczegółową informację w tej dziedzinie. Poza tym obowiązywać ma formalny wzór wniosku, który kredytobiorca będzie mógł łatwo wypełnić, aby wszcząć procedurę restrukturyzacji kredytu. Do tego wniosku będzie dołączona instrukcja, aby uniknąć pomyłek przy wypełnianiu formularza.
Czy nie ma Pan wrażenia, że przez ten rok, od kiedy wzrósł kurs franka, sprawa pomocy frankowiczom już tak się skomplikowała, że przypomina węzeł gordyjski. Mnożą się wyliczenia, metody, koszty, sposoby, dużo się dyskutuje, jednak do niczego to nie prowadzi. Jest już wszystko tak pogmatwane, że nie wiadomo o co chodzi. Czy wierzy Pan, w to że w ostateczności uda się osiągnąć kompromis pomiędzy bankami, a frankowiczami?
Rzeczywiście kolejne utracone miesiące będą tylko potęgowały trudność prawnego rozwiązania tego problemu. Mamy dziś jednak większą wiedzę i świadomość tego, że jest to o wiele trudniejszy problem niż mogłoby wydawać się wcześniej. Czas nie tylko został stracony: powstało wiele koncepcji autorstwa różnych środowisk, z których można zaczerpnąć wiele pomysłów. To nasz „kapitał”.
Legislacyjnie jest to do rozwiązania , ale kredytobiorcy nie stanowią jednolitej grupy - mają różne interesy, które należy ochronić. I na tym polega trudność, z którą musi zmierzyć się nasz ustawodawca.
Pawlicki na marszu frankowiczów: Ustawa zaproponowana przez prezydenta jest dziwna, mętna i niejasna
Autor: Szymon Szadkowski