Uchodźcy wcale nas nie zalewają
W Polskę poszła głośna plotka, że uchodźcy przechodzą przez granicę i zaczepiają Lubuszan. Zaczęło się od słów wojewody. Które - jak się okazało - nie są poparte żadnymi dowodami.
„Imigranci w Słubicach zaczepiają mieszkańców”. „Powstały dodatkowe patrole do ochrony przez imigrantami”. „Pierwszy region ma problem z uchodźcami. Zaczepiają mieszkańców”. „Lubuskie już ma problem z uchodźcami”. „Incydenty z imigrantami przy granicy polsko - niemieckiej” - to wczorajsze (4 lutego) tytuły z krajowych gazet i portali. Rwetes podniósł się po wywiadzie, jakiego udzielił „Gazecie Prawnej” wojewoda Władysław Dajczak.
Powiedział, że „do urzędu wojewódzkiego wpłynęły sygnały z gmin, że już zdarzały się pojedyncze incydenty z udziałem ludzi, którzy przebywają teraz za granicą w obozie dla uchodźców, w pobliżu Frankfurtu. Chodzą grupami po 5-8 osób. Szczególnie wieczorem są hałaśliwi i zaczepni w stosunku do mieszkańców”. Problem w tym, że ani policja, ani straż graniczna nie ma żadnych informacji czy zgłoszeń o wykroczeniach, przestępstwach, czy innych zdarzeniach z uchodźcami.
Jest czwartek, chwila przed 15.00. W gabinecie wojewody w Gorzowie nasz dziennikarz wykłada mu na biurko wydruki z tytułami, które alarmują, że woj. lubuskie jest zagrożone. W. Dajczak na to: - Nie odpowiadam za to, jakie gazety dają tytuły.
- Ale za treść wywiadu już tak. Na jakiej podstawie pan to powiedział? Gdzie były incydenty i zaczepki? - pyta dziennkarz.
- Takie sygnały płynęły ze Słubic, Łęknicy, Gubina. Mówiły o tym, że pojawiają się tam grupki osób, które mogą być uchodźcami. Są dosyć hałaśliwi. Takie były sygnały od burmistrza Łęknicy i mieszkańców Słubic. Ludzie, widząc takie grupki, czuli się niekomfortowo.
- A te incydenty? - dociekamy.
- Nie, nie, nie, nie, nie. To nie wiem, kto o tych incydentach mówił. Chodziło mi o to, że zdarzały się incydenty związane z czymś takim... Z próbą zaczepiania, hałaśliwym zachowywaniem się - mówi wojewoda.
Tymczasem w Łęknicy policja nie odnotowała żadnych incydentów z udziałem obcokrajowców, straż graniczna także nie ma żadnych zgłoszeń. W czwartek (4 lutego) rozmawialiśmy z Danutą Borkowską, właścicielką baru koło przejścia granicznego (ul. Dworcowa 6). - Nie odczuwamy żadnego niepokoju związanego z uchodźcami. Nie bywają tematem rozmów, nie widać ich na ulicach. Wszystko toczy się utartym torem. Na obiady przychodzą do nas cudzoziemcy, ale tylko ci co zwykle, czyli Niemcy i Bułgarzy - mówi D. Borkowska.
Nie czujemy się zagrożeni przez falę imigrantów, nie odnotowaliśmy także żadnych niepokojących wydarzeń
Burmistrz Łęknicy Piotr Kuliniak tłumaczy, że na spotkaniu z wojewodą na temat zagrożenia uchodźcami „został widocznie źle zrozumiany”. - Zwracałem uwagę na istnienie w Łęknicy 500-osobowej społeczności Bułgarów. Mówiłem, że ich wygląd i karnacja zbliżona jest do mieszkańców Bliskiego Wschodu, więc pojawienie się uchodźców nie zostanie u nas zauważone. Stąd moja prośba o większą aktywność policji i straży granicznej - tłumaczy. I zapewnia: - Nie czujemy się zagrożeni przez falę imigrantów, nie odnotowaliśmy także żadnych niepokojących wydarzeń.
W niemieckim Guben znajduje się 650 osób uchodźców. Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak „monitoruje sytuację”. - Straż graniczna już została powiadomiona. Rozmawiałem też z komendantem policji w Gubinie. Nic złego się nie dzieje, ale były już sygnały, aby zwiększyć ilość patroli wzdłuż pasa granicznego i o to zabiegamy - mówi Bartczak.
Skąd te sygnały? Tak na sesji rady miasta mówił radny Ziemowit Patek: - Dużymi krokami zbliża się do nas fala uchodźców ze strony niemieckiej. W Gubinie zdarzały się incydenty, w których nasze mieszkanki były straszone przez gości zza Nysy o urodzie południowej.
Konkretów radny nie podawał. „GL” dotarła do jednej z kobiet, która „natknęła się” na uchodźców w Gubinie. - Mijaliśmy się na chodniku, dwójka obcokrajowców wracała z marketu. Jeden złapał mnie za rękę, zaczął coś mówić albo śpiewać w swoim języku. Wyrwałam się. Oni zaśmiali się i poszli dalej - opowiada mieszkanka. Nie chce zdradzać swojego nazwiska, ale mówi, że się przestraszyła. - Pierwsze słyszę! - reaguje komendant policji w Gubinie Jacek Groncik, gdy nasz reporter mu to relacjonuje. Podkreśla, że żaden z mieszkańców nie zgłaszał incydentów związanych z uchodźcami.
Pytamy też o to komendę powiatową w Krośnie Odrz. - Nie dotarły do nas takie informacje - odpowiada rzecznik Justyna Kulka. Gen. Andrzej Kamiński, dowódca Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej, mówi, że pogranicznicy „kilka razy” legitymowali obcokrajowców. - Okazało się, że powinni przebywać o ośrodku po drugiej stronie granicy. Otrzymali mandaty i zostali przejęci przez niemiecką stronę - wyjaśnia gen. Kamiński. To nie zmienia nastrojów wśród mieszkańców, przynajmniej niektórych. - Słyszałem, że w Niemczech już doszło do samosądu. Jeśli w Polsce uchodźcy będą się tak samo panoszyć, na powtórkę nie będziemy u nas długo czekać - mówi reporterowi „GL” Kamil Nazgowicz spod Gubina.
Porządku w Słubicach pilnuje czterech dodatkowych policjantów
Pod koniec zeszłego roku we Frankfurcie było 1,3 tys. imigrantów. To miasto szykuje się już na kolejnych: przebuduje dla 200 osób dawną szkołę i dla 300 osób internat. Część obcokrajowców może już przekraczać granicę z Polską. Burmistrz Słubic Tomasz Ciszewicz mówi, że „te osoby prędzej czy później uzyskają statut, który pozwala na swobodne przekraczanie granicy”. - My jako jedno z pierwszych miast w kraju będziemy odczuwać problemy - mówi Ciszewicz. Jakie problemy? - Tego nie wiemy - odpowiada burmistrz.
Już od listopada most graniczny w Słubicach codziennie kontrolują dwa patrole, w których bierze udział czterech policjantów (oddelegowanych z Gorzowa). W określonych godzinach wspierają ich strażnicy graniczni. W weekendy patrole bierze na siebie policja słubicka. Jakie są efekty przez ponad dwa miesiące? - Zatrzymaliśmy 12 osób, które próbowały przekroczyć granicę mimo, że nie pozwalały im na to przepisy. Nie odnotowaliśmy żadnych niepokojących zdarzeń z udziałem uchodźców - mówi Magdalena Jankowska, rzeczniczka policji w Słubicach.
W ostatnich tygodniach niemiecka policja informowała, że we Frankfurcie dochodzi do napadów na kobiety. W listopadzie nieznani sprawcy zgwałcili 18-letnią dziewczynę. Niemiecka policja nie łączy tego z uchodźcami, ale słubicka plotka - już tak. W zeszłą sobotę we Frankfurcie 22-letnią kobietę zaczepili dwaj mężczyźni, którzy - jej zdaniem - „nie wyglądali na Niemców”. Została pobita, ale wyrwała się oprawcom. Szuka ich policja.
Wspólne patrole policji i straży granicznej pojawiły się w okolicy mostu w Słubicach już w listopadzie ubiegłego roku
W Kostrzynie mieszkańcy boją się, że władze niemieckie zamienią na mieszkania dla uchodźców poradzieckie budynki na Wyspie Odrzańskiej. I tego jednak nikt nie potwierdza. - W Manschnow (8 km od Kostrzyna - red.) jest miejsce dla 70 rodzin, ale tam są młodzi mężczyźni, bez kobiet i dzieci - mówi burmistrz Andrzej Kunt.
O narastającej histerii świadczy przypadek ze Zgorzelca. We wtorek ochroniarze prywatnej grupy zatrzymali tam Syryjczyka. Powód? Na ich widok zaczął uciekać. Wylegitymowali go i oddali straży granicznej. - Okazało się, że przebywa w Niemczech legalnie i ma prawo przekraczania granicy. Dlatego też nie został przez nas zatrzymany - mówi „GL” mjr Irena Skuliniec ze straży granicznej. Ochroniarze utrzymują, że Syryjczyk był na obszarze przez nich chronionym. Gdy pochwalili się „obywatelskim zatrzymaniem” w internecie, wylała się lawina nienawiści. Były też komentarze krytykujące akcję ochroniarzy jako bezprawną, ale je usunięto. Komentarze nazywające uchodźców bydłem pojawiły się na facebookowym profilu wojewody. - To niedopuszczalne. Będą usunięte - obiecuje Dajczak, gdy mu o tym mówimy.
Autorzy: Tomasz Rusek, Jakub Pikulik, Łukasz Koleśnik, Grzegorz Kozakiewicz
Nie ma dziś żadnego zagrożenia ani powodu, by wzniecać emocje
- Ja tylko chcę dbać o to, do czego jestem zobowiązany i co jest dla rządu jednym z priorytetów: o bezpieczeństwo mieszkańców - mówi w rozmowie z „GL” wojewoda lubuski Władysław Dajczak.
Zapytam wprost: jest zagrożenie ze strony uchodźców, czy nie ma?
Nie ma. Ale jest nowa sytuacja i może tak trzeba to ująć. Tuż za granicą mamy 5,5 tys. uchodźców. Oni są tam rozlokowani już jakiś czas, a sytuacja jest tam napięta. Cały dzień siedzą, nie mają zajęcia, nudzą się i szukają jakichś zajęć czy urozmaicenia sobie dnia. W związku z tym ta obawa, że mogą przechodzić do Polski i zachowywać się w sposób, o jakim powiedziałem (w wywiadzie, który narobił tyle zamieszania - dop. red.), sprawia, że staram się prewencyjnie przygotować. Przewidzieć pewne sytuacje i być gotowym im zapobiegać. Stąd te wzmocnienie patroli przy granicy. I mamy już sygnały od mieszkańców Słubic, że czują się bezpieczniej. Zmalała też liczba prób nielegalnego przekraczania granicy. To są pierwsze efekty.
Po wywiadzie dzwoniono do pana z ministerstwa. Po co?
od razu powiem, że pozytywnie oceniono sam wywiad. A po rozmowie z MSW szykuję dla ministerstwa duży raport, szczegółowy, na temat prób nielegalnego przekraczania granicy.
A co dziś możemy powiedzieć Lubuszanom? Jest bezpiecznie?
Absolutnie nie ma żadnych powodów, by mieszkańcy lubuskiego mogli czuć jakiekolwiek zagrożenie.
Czyli to, co się ponoć zdarzyło - te zaczepki - po prostu nie było zgłaszane policji?
Myślę, że tak. Jednak muszę i chcę zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Żeby nie było tak, że jak coś się stanie, to ktoś powie: przecież wiedzieliście, że tuż za granicą macie uchodzców, czemu się nie przygotowaliście?
Na pana profilu facebookowym internauci nazywają uchodźców, czyli ludzi, którzy uciekają z kraju przed prześladowaniami i śmiercią, „bydłem”...
I co ja mam na to odpowiedzieć?
Może po prostu wyczyścić? Skasować?
Oczywiście, tak będzie. Ja nie myślę w ten sposób . To poniżające.
Tomasz Rusek