U nas połowa lokatorów nie płaci czynszów
Szczególnie źle jest w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie dług sięga 22 mln zł. W całym regionie może to być nawet 100 milionów złotych.
Połowa z 2,5 tysiąca najemców mieszkań komunalnych w Kędzierzynie-Koźlu nie płaci za mieszkanie. Miejski Zarząd Budynków Komunalnych ma już 1600 sądowych nakazów zapłaty, a łączny dług przekroczył 22 mln zł. MZBK dwoi się i troi żeby mobilizować najemców, ale często jakiekolwiek działania okazują się nieskuteczne. Powód? - Komornicy umarzają wiele spraw z powodu braku możliwości ściągnięcia tych pieniędzy - tłumaczy szef MZBK Stanisław Węgrzyn.
W Opolu dług sięga ponad 30 mln zł i to pomimo wprowadzenia akcji abolicyjnej, która na pewnych zasadach umożliwiała pozbycia się części zobowiązań. W Brzegu to 20 mln zł, a w innych miastach przeciętnie po kilka milionów zł. Łącznie dług najemców lokali komunalnych na Opolszczyźnie może sięgać nawet 100 milionów złotych. Do tego trzeba doliczyć również niemałe zadłużenia lokatorów spółdzielni mieszkaniowych.
Trochę lepiej wygląda sytuacja w tych miastach, gdzie mieszkań komunalnych jest relatywnie mniej. Na przykład w Krapkowicach, które ma 400 takich lokali. Tam łączny dług nieznacznie przekracza milion złotych. - Jednym ze sposobów nacisku na dłużników są odwiedziny w ich domach i upominanie - mówi Józef Piosek, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Krapkowicach. - To mobilizuje dłużników do płacenia.
Nowe przepisy: eksmisja już po 2 tygodniach
Taką możliwość zakłada nowe prawo. Obawiają się go przede wszystkim organizacje lokatorskie i politycy lewicy. Rząd uspokaja: będzie jedna furtka.
Problem z niepłaceniem czynszów mają nie tylko opolscy samorządowcy, ale również inni właściciele nieruchomości, w tym ci prywatni. Problem rośnie z roku na rok, tymczasem rząd zamierza rozszerzyć swój program tanich mieszkań na wynajem ( na razie realizowany w Opolu i Nysie).
Do umowy będzie dołączane oświadczenie, że opuścimy lokal w terminie 14 dni
Część ekspertów ma obawy, że mogłyby one zostać zasiedlone przez osoby, które nie będą chciały płacić czynszów. I których jednocześnie nie będzie można eksmitować z powodu braku lokali socjalnych. W ten sposób zostanie wypaczony sens programu. To jeden z powodów, dla których ministerstwo infrastruktury przygotowuje nowe prawo, które ma być straszakiem dla niepłacących czynsze.
Chodzi o wprowadzenie tzw. „najmu instytucjonalnego”. Do umowy będzie się dołączało oświadczenie najemcy, w którym zobowiąże się on do „opróżnienia i wydania lokalu” w razie wygaśnięcia lub rozwiązania umowy. Termin ma być wskazany przez właściciela w wydanym przez niego „żądaniu opróżnienia lokalu”. Przy czym może wynosić nie mniej, niż 14 dni. Co ważne, do usunięcia lokatora nie będzie potrzebny nawet wyrok sądu.
- Sprzeciwiają się temu organizacje lokatorskie, uważając, że zwiększy to bezdomność - ocenia Justyna Samolińska z partii Razem.
Ministerstwo Infrastruktury tłumaczy, że taka możliwość będzie dotyczyły tylko tych, którzy nie płacą czynszów. Ale nawet takie osoby mają być w pewnym sensie zabezpieczone.
„W przypadku najmu z opcją dojścia do własności będzie możliwość potrącania zaległego czynszu z kwoty wpłaconych dotychczas rat. Jest to mechanizm pozwalający, np. w przypadku utraty pracy, na zachowanie bezpieczeństwa socjalnego najemcy” - czytamy w wyjaśnieniu ministerstwa.
Ponadto, podobnie jak w przypadku obecnie funkcjonującego najmu okazjonalnego, najemca w umowie będzie musiał wskazać lokal, do którego wyprowadzi się po zakończeniu umowy.