Tyszkiewicz: - Nie mogę już dłużej stać z boku [rozmowa]
Rozmowa z Wadimem Tyszkiewiczem, który kilka dni temu oficjalnie wstąpił do partii .Nowoczesna obejmując stanowisko w zarządzie.
- Został więc pan już oficjalnie politykiem...
- Przyznaję, że chciałem wytrwać do końca swojej ostatniej kadencji jako bezpartyjny samorządowiec, jednak po tym, co dzieje się w kraju, po destrukcyjnych rządach Prawa i Sprawiedliwości uznałem, że nie można już stać z boku. Sumienie mi na to nie pozwala.
- Sprzeciw wobec PiS to jedno, ale do dużej polityki namawiano już pana od lat. Najpierw był pan blisko PO...
- No tak, pewnie mało kto dziś pamięta, ale swego czasu byłem wręcz „chłopcem z plakatów” Platformy, uczestniczyłem w jej konwencjach itd.. Do samej partii jednak nigdy nie wstąpiłem. Później zresztą to wszystko się rozjechało, a wiele decyzji mi nie odpowiadało.
- To dlaczego akurat .Nowoczesna?
- To moje naturalne środowisko. To zaangażowani ludzie, którzy nie idą do polityki dla kasy, to ludzie, którzy już się dorobili. Zresztą, tworzyłem .Nowoczesną od samego początku, jeszcze jak była stowarzyszeniem. Dziś jest to moje naturalne środowisko. Przyznaję, że na początku opierałem się przed wejściem do partii, jednak później uznałem, że to był błąd, że jednak trzeba. Sama decyzja była zresztą w miarę spontaniczna, podjąłem ją dosłownie w ostatnich tygodniach.
- Uważa pan, że w samorządzie osiągnął już wszystko? Stąd chęć pójścia wyżej?
- Nie chcę się przechwalać, czy wyjść na bufona, ale to prawda, przez ostatnie 14 lat w samorządzie osiągnąłem już chyba wszystko. Wcześniej przez 17 lat prowadziłem też z powodzeniem własną firmę. Wszystko to działo się jednak zawsze gdzieś obok polityki, zawsze byłem poza jakimikolwiek partiami.
- Czyli co? Nie ma pan już co robić w Nowej Soli?
- Absolutnie nie o to chodzi. Żeby była jasność: najbliższe dwa i pół roku, które pozostały do końca mojej kadencji prezydenta w pełni poświęcam na dokończenie tego, co rozpoczęliśmy w mieście. Do szczęścia już nam zresztą za wiele nie brakuje, to np. basen czy sala widowiskowo-sportowa. Później wystarczy już tylko administrować miastem. Podkreślam jednak, że Nowa Sól była, jest i pozostanie dla mnie najważniejszą „partią”. Nie uciekam z niej.
- Po co jednak panu ta duża polityka? Sami politycy nie mają przecież dobrej marki...
- Wie pan, mógłbym siedzieć dalej na swoim przysłowiowym stołku w mieście i tylko odcinać kupony od tego co już udało mi się zrobić. Mógłbym siedzieć, konsumować te wszystkie lata i po prostu nudzić się na swoim stanowisku. Nie o to jednak chodzi, to absolutnie nie mój charakter. Chcę robić coś więcej, wykorzystać swoje doświadczenie przedsiębiorcy i samorządowca.
- To czym się chce pan konkretnie zajmować?
- Gospodarka i samorząd. Chciałbym, żeby cała Polska szła drogą Nowej Soli, miasta, które choć nie jest jeszcze krainą szczęśliwości, to jednak wybiera najlepsze i najbardziej optymalne rozwiązania. Miasta, które bierze odpowiedzialność za wydatki, wie, że aby coś rozdać, trzeba najpierw na to zarobić. Zresztą, dbałość o Polskę to przede wszystkim dbałość o samorządy.
Czy wejście do .Nowoczesnej oznacza, że wystartuje pan np. w najbliższych wyborach do europarlamentu czy do Sejmu z list .Nowoczesnej?
- Na razie nic nie wykluczam, ale konkretnych planów jeszcze nie mam.