Nie będą rewelacją. Wigry Suwałki przegrały na wyjeździe z II-ligowym GKS Bełchatów i pożegnały się z Pucharem Polski.
Widać było, że rywale podeszli do nas z dużym respektem, mając na uwadze dokonania Wigier w poprzednim sezonie (półfinał PP, przyp. red.). To nam nie pomagało, ale uważam, że piłkarsko nie wyglądaliśmy najgorzej. Przeciwstawiliśmy się zdeterminowanym gospodarzom - uważa Artur Skowronek, szkoleniowiec I-ligowych Wigier.
Było to pierwsze oficjalne spotkanie suwalczan w nowym sezonie. Choć biało-niebiescy byli faworytem starcia o 1/16 finału Pucharu Polski, to za gospodarzami przemawiała dobra forma. W poprzednim starciu pucharowym GKS wygrał 6:2 z Rekordem Bielsko-Biała.
Pierwsze minuty rywalizacji wyglądały jednak obiecująco. Biało-niebiescy przejęli inicjatywę i konstruowali groźne ataki. Najlepszej okazji w 28. minucie nie wykorzystał Mateusz Radecki, który minął bramkarza, ale uderzył do pustej bramki tak lekko, że futbolówkę tuż przed linią bramkową zdołał jeszcze wybić defensor miejscowych.
Później do głosu doszli bełchatowianie. W drugiej połowie groźnie uderzali Emile Thiakane, Michał Ciarkowski i Dawid Flaszka. Bez efektu bramkowego.
Na wielkie emocje kibice czekali do 88. minuty. Wówczas prowadzenie gospodarzom dał Flaszka, wykorzystując dośrodkowanie Łukasza Pietronia. Chwilę później suwalczanie wyrównali. Piłkę w pole karne zacentrował Karol Mackiewicz, a tam futbolówkę do własnej bramki skierował Adrian Klepczyński. Gdy wszystko wskazywało na dogrywkę, doszło do nieszczęścia. Thiakane ograł wychodzącego z bramki Hieronima Zocha, podał do niepilnowanego Piotra Giela, który ustalił wynik meczu.
- Żałujemy, ale też nie rozdzieramy szat po tym spotkaniu. To co najważniejsze jeszcze nas czeka w rozgrywkach ligowych. Trzeba dać trochę czasu tym chłopakom. Z postawy nowych piłkarzy jestem zadowolony - podsumowuje Skowronek.