Tym razem Beata Szydło, była premier, a teraz europosłanka, sama spowodowała wypadek i to w prywatnym samochodzie

Czytaj dalej
Jacek Pająk

Tym razem Beata Szydło, była premier, a teraz europosłanka, sama spowodowała wypadek i to w prywatnym samochodzie

Jacek Pająk

Taka stłuczka może się wprawdzie zdarzyć się każdemu, ale w wypadku Beaty Szydło każda, nawet "prozaiczna" kolizja to już wydarzenie i to nie tylko medialne.

Była pani premier Beata Szydło, tym razem prywatnie, czyli osobiście prowadząc swój azjatycki samochód, a nie z tylnego fotela rządowej limuzyny, po prostu „przywaliła w dostawczaka”.

Na tyle groźnie, że świeżo upieczonej europosłance wlepiono mandat w wysokości 450 złotych i 6 punktów karnych. Na miejscu zdarzenia pojawił się nawet minister infrastruktury, ale był bardzo oszczędny w komentarzach.

Była pani premier wracała z Wawelu z nabożeństwa w intencji Lecha i Marii Kaczyńskich.

Poprzednio Beata Szydło uczestniczyła w słynnym wypadku, czyli 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu, gdy jej kolumna zderzyła się z seicento. Głowa rządu i oficer BOR zostali wtedy ranni.

Umiejętność kierowania nie jest chyba mocną stroną polityków, a nawet ochroniarzy VIP-ów, którzy rozbijali ostatnio kolejne „beemki” za miliony...

Jacek Pająk

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Jacek Zarazek

Jeśli dobrze pamietam, to Onet donosząc o tej sprawie, donosił, ze to Szydło została rąbnięta z tyłu, ale, że to była jej wina. Miałem w związku z tym duże wątpliwości. Teraz czytam, że to ona przywaliła, co diametralnie zmienia ocenę, tylko która informacja jest prawdziwa?

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.