Tylko upaństwowione firmy nie będą szkodzić planom państwa
Polska to dziki kraj - ogłosił kilka lat temu wpływowy wówczas polityk Platformy Obywatelskiej.
Teraz potwierdził to prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Trudno bowiem za normalny uznać kraj, w którym przedsiębiorcy nie chcą zarobić tysięcy, milionów, ba nawet miliardów złotych tylko dlatego, że u władzy jest ekipa, z którą się nie identyfikują, na którą prezes firmy nie głosował. Dlaczego nie wierzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu, który w środowym wywiadzie dla TVP stwierdził: - Na przykład są na pewne cele pieniądze, a przedsiębiorcy związani z partiami opozycyjnymi nie chcą podejmować różnego rodzaju przedsięwzięć gospodarczych. Zyskownych dla nich, bo uważają, że lepiej zaczekać, aż wrócą dawne czasy. Ale one nie wrócą, zapewniam, że nie wrócą. I obwinił przedsiębiorców o spowolnienie wzrostu gospodarczego Polski, którzy na złość "dobrej zmianie" odmrażają sobie uszy.
Po takiej diagnozie prezes, rząd, parlament muszą usunąć blokady, które uniemożliwiają realizację ambitnego, mocarstwowego, poprawiającego życie Polaków planu PiS. Stwierdzenie Kaczyńskiego, że "dawne czasy nie wrócą" trzeba odbierać jako zapowiedź takich działań.
Najlepiej byłoby znacjonalizować wszystkie firmy, wprowadzić do nich komisarzy politycznych, scentralizować planowanie gospodarki i rozliczać efekty w pięciolatkach. Tylko wtedy nikt by się nie wyłamywał ze wspólnego, jedynie słusznego kierunku działania, wytyczonego przez myśl umiłowanego przywódcy w drodze do świetlanej przyszłości. To jednak będzie trudne do zrealizowania, bo jednak Polska jest w Unii Europejskiej, funkcjonuje w zglobalizowanym świecie i jakieś międzynarodowe ustalenia związują ręce rządzącym.
Ale da się to obejść, przynajmniej w znacznej mierze. Można przecież w różnych branżach tworzyć państwowe firmy, które powielałyby zakres działalności przedsiębiorstw prywatnych. Konkurencja byłaby zachowana, bo każdy mógłby wystartować w przetargach, a to, że wygrała akurat firma państwowa, znaczyłoby tylko tyle, że przedstawiła lepszą ofertę. Mrzonka? Przecież już kilka miesięcy temu pojawiły się w PiS pomysły zacieśnienia współpracy między spółkami Skarbu Państwa. Sprowadzałoby się to do tego, że państwowa firma mogłaby ubezpieczać się wyłącznie u państwowego ubezpieczyciela, tankować samochody tylko na państwowych stacjach benzynowych, brać kredyty jedynie w państwowym, polskim banku. A przecież robotnikom państwowej firmy trzeba kupić np. buty ochronne. Powstałaby więc państwowa firma obuwnicza. Można też byłoby skorzystać z zakładów już tworzonych przy więzieniach.
Nierealne? Proszę posłuchać prezesa...