Jest już nowa ustawa metropolitalna. W piątek do Katowic przywiózł ją minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak. Co w niej? Te same pieniądze dla aglomeracji i te same kompetencje. Być może jeszcze przed wakacjami ustawa zostanie uchwalona.
Tylko u nas, bo PiS, w przeciwieństwie do swoich poprzedników z PO, do zera ograniczył metropolitalne kompromisy z innymi regionami. „Jedyna metropolia w Polsce mieści się w aglomeracji śląskiej” - zaznaczył w ubiegły piątek szef MSWiA, Mariusz Błaszczak.
Minister przywiózł do Katowic gotową ustawę, a wraz z nią obietnicę o wprowadzeniu jej w życie już w 2017 roku. Samorządowcy są zadowoleni, zaś wcześniejsze obawy o stosunek PiS do metropolii zostały rozwiane. Nie oznacza to jednak, że zniknęły wszystkie wątpliwości. Niektóre z nich będzie można zweryfikować dopiero, gdy ustawa zmierzy się z większością sejmową.
Metropolie w całym kraju to był pomysł z kampanii wyborczej PO
W ubiegłotygodniowym wywiadzie w DZ wojewoda śląski Jarosław Wieczorek zapewniał, że na nową ustawę metropolitalną poczekamy bardzo krótko. Ale również on nie przewidywał, że będzie to tak krótko. „Metropolia nie jest zagrożona. Co więcej, pomysł ten popierają zarówno premier Beata Szydło, jak i minister Mariusz Błaszczak. Prawdopodobnie będzie to nowa ustawa dla Śląska. Gwarantuję, że porozmawiamy o niej jeszcze przed nadejściem czerwca” - mówił w naszej redakcji Wieczorek.
Jego głos, podobnie jak wcześniejsze deklaracje posła Michała Wójcika, także na łamach DZ, były pierwszymi oficjalnymi wystąpieniami polityków PiS, którzy, po okresie ministerialnej dezinformacji w tej sprawie, zapowiedzieli, że Śląsk jednak metropolię dostanie. Wcześniej nie było to takie oczywiste - ustawa uchwalona przez Platformę Obywatelską na sam koniec ubiegłej kadencji Sejmu i podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę, przez kilka ostatnich miesięcy czekała na rozporządzenia.
Gdy w końcu MSWiA uznało, że jednak ich nie wyda, nie brakowało opinii, że to wyrok na metropolii. Gdy PiS zabrało się za pisanie ustawy od nowa, poseł Marek Wójcik z PO, autor poprzedniej ustawy o związkach metropolitalnych, stwierdził, że to „otwieranie puszki Pandory”, grożące powrotem do załagodzonych już sporów z innymi regionami, a także m.in. ministrem finansów, niechętnym do otwierania portfela przed samorządami.
- Kryteria metropolii w Polsce spełnia jedynie konurbacja górnośląska i to dla niej przygotowaliśmy tę ustawę - powiedział w piątek w Katowicach minister Błaszczak. Faktycznie, dokument nosi już inną nazwę, teraz jest to: „Ustawa o związku metropolitalnym w województwie śląskim”. Można dodać, że PiS zrobił dziś to, co przez osiem lat nie udało się Platformie, a o co, również na łamach DZ (prowadząc przez lata szeroką dyskusję na ten temat) postulowaliśmy: metropolię skrojoną, w miarę możliwości, pod nasz region, którego policentryczność jest w skali kraju wyjątkowa i niepowtarzalna. Działania PiS chwalą środowiska samorządowe - okazało się, że można przygotować ustawę szybko, bez rzucanych na wiatr obietnic, za to z partnerskim traktowaniem.
- Po raz pierwszy mamy poczucie, że ktoś nas wysłuchał i nasze uwagi, w odróżnieniu od poprzednich konsultacji faktycznie zostały uwzględnione - mówi prof. Tomasz Pietrzykowski, były wojewoda śląski, współpracujący z GZM w zakresie przepisów metropolitalnych.
Minister Błaszczak słusznie zauważył, że idea metropolii zrodziła się właśnie w miastach aglomeracji śląskiej.
- Później, w trakcie kampanii wyborczej, wymyślono sobie, że metropolie będą w zasadzie wszędzie. To byłoby rozwiązanie niedobre z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju kraju - powiedział minister.
Będą pieniądze dla metropolii: 250 mln zł. A co z KZK GOP?
Nowa ustawa, którą czytaliśmy i porównywaliśmy z dokumentem przygotowanym przez PO, opiera się praktycznie na tych samych założeniach. W miastach Śląska i Zagłębia powstanie związek metropolitalny (w trakcie wdrażania poprzedniej ustawy, zgłosiły się do niego 24 miasta: Bytom, Chorzów, Dąbrowa Górnicza, Gliwice, Jaworzno, Katowice, Mysłowice, Piekary Śląskie, Ruda Śląska, Siemianowice Śląskie, Sosnowiec, Świętochłowice, Tychy i Zabrze z terenu, na którym funkcjonuje GZM oraz: Knurów, Tarnowskie Góry, Wojkowice, Mikołów, Łaziska Górne, Bieruń, Będzin, Czeladź, Pyskowice i Radzionków), którego głównym zadaniem będzie integracja transportu publicznego oraz planowania przestrzennego.
Oprócz tych dwóch, również: polityka rozwoju, promocja związku oraz współdziałanie w ustalaniu przebiegu dróg krajowych i wojewódzkich na obszarze metropolitalnym. W przyszłości zakres kompetencji związku będzie poszerzany (np. o gospodarkę odpadami, szpitale lub ich oddziały czy szkoły), o ile taką wolę wyrażą samorządy. Co najważniejsze, w ustawie utrzymany został mechanizm finansowy opierający się na 5-procentowej premii z podatku PIT, gwarantujący metropolii dodatkowe 250 milionów złotych.
- Ale pieniądze będą uzależnione od realizacji zadań metropolii, na przykład od przejęcia transportu zbiorowego. Nie może być tak, że dzięki tej premii gminy zmniejszą swoje dotacje na komunikację. To ma być impuls rozwojowy dla aglomeracji - podkreślał w DZ wojewoda Wieczorek.
Pierwsza nowość, uzgodniona ponoć z GZM, jest taka, że w pierwszym roku działalności metropolia nie dostanie pełnej puli z budżetu centralnego, a jedynie 20 procent, czyli ok. 500 tys. zł. Będzie to wynikać z okresu przejściowego, w którym związek metropolitalny zacznie przejmować pełnię zadań związanych z organizacją komunikacji zbiorowej. Tu pojawia się problem, związany z KZK GOP, który, zgodnie z ustawą, powinien w tej sytuacji przestać istnieć. Na kosztujący 190 mln zł projekt „Śląskiej Karty Usług Publicznych” KZK zdobył jednak 82,5 mln unijnej dotacji, a zgodnie z unijnymi przepisami, obowiązuje go 5-letni tzw. okres trwałości.
- Wyobrażam więc sobie, że przez kilka następnych lat KZK GOP będzie musiał istnieć w kadłubowej formie i zajmować się ŚKUP tylko po to, by nie stracić dotacji - mówi prof. Pietrzykowski.
Nadal nie mamy pewności, w jaki sposób uda się połączyć KZK GOP z innymi systemami transportowymi, które obowiązują w Jaworznie, Tychach i Tarnowskich Górach. Pierwsza próba wypracowania porozumienia zaproponowanego przez prof. Roberta Tomanka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach zakończyła się poważnym i nierozwiązanym sporem.
Tu różnice poglądów będą trudne do pogodzenia, tym bardziej, że Jaworzno i Tychy uważają swoje modele komunikacji publicznej za udane i nie chcą topić swoich doświadczeń i dorobku w tej kwestii w żywiole KZK.
- Wierzę, że jednak jesteśmy w stanie się porozumieć - mówi Małgorzata Mańka-Szulik, prezydent Zabrza i przewodnicząca GZM.
Nowa ustawa zakłada także, że zarząd związku metropolitalnego liczyć będzie pięć osób (a nie trzy, jak do tej pory), zaś w skład jego zgromadzenia wejdzie tylko jeden delegat z każdej gminy. Jest także wyznaczony próg ludnościowy - metropolia Silesia musi mieć przynajmniej 2 miliony mieszkańców, co oczywiście nie będzie stanowić żadnego wyzwania (ponad 2 miliony ludzi zamieszkują dziś miasta konurbacji górnośląskiej).
Co zrobią posłowie z innych regionów, które tracą szansę?
Poseł Wojciech Szarama z PiS, biorący udział w pracach nad ustawą, zapowiada, że proces legislacyjny będzie szybki i „zakończy się pełną satysfakcją dla mieszkańców regionu”. Datą graniczną, do której rząd musi wydać nowe rozporządzenia, by metropolia mogła obowiązywać od początku 2017 roku, jest 31 lipca tego roku. To także nowy zapis w dokumencie wypracowanym przez Prawo i Sprawiedliwość.
- Posłowie dołożą wszelkich starań, by ustawa została przyjęta jak najszybciej - mówi Szarama.
Ale Marek Wójcik z PO jest zdania, że ponowne uchwalanie nowego projektu niesie za sobą zagrożenie otwarcia na parlamentarnym forum zamkniętej już dyskusji o metropoliach. A to, według niego, stanowi dla nas realne i niepotrzebne ryzyko.
- Gdy do głosu dojdą posłowie z obszarów wiejskich, a ich w PiS jest większość, mogą przekonać rząd do ograniczenia wsparcia finansowego dla naszej metropolii - mówi Wójcik.
Tych obaw nie podziela minister Błaszczak. Pytany przez nas o możliwy sprzeciw parlamentarzystów (chodzi przede wszystkim o posłów PiS) reprezentujących inne regiony, które wraz z nową ustawą tracą, przynajmniej teoretyczną szansę na tworzenie metropolii, odpowiadał, że „Polska nie jest federacją, zaś proponowane rozwiązanie oparte jest o ekspertyzy, z których jasno wynika, które obszary spełniają metropolitalne kryteria”. Tu w grę wchodzi jeszcze Warszawa, ale dla niej ma zostać przygotowana nowelizacja ustawy o ustroju miasta stołecznego.
Szarama przewiduje, że jedyny opór, jaki nowa ustawa może napotkać w Sejmie będzie pochodzić od polityków PO.
- Usłyszymy od nich, że inne regiony też zasługują na metropolie, ujrzymy poprawki, według których odpis podatkowy nie powinien wynosić 5 procent, tylko na przykład 50… Spodziewamy się destrukcyjnej gry ze strony opozycji. Ćwiczyliśmy już ją przy programie „500 Plus” - mówi parlamentarzysta. PiS nie musi jednak zabiegać o większość przy głosowaniu nad ustawą, bo tę większość po prostu posiada.
Ta metropolia to czyim właściwie będzie sukcesem?
Z punktu widzenia interesu regionu, nie ma znaczenia, kto uchwali i wprowadzi dobrze zaprojektowaną metropolię. W ostatnich tygodniach politycy PiS żonglowali mankamentami, które Platforma pozostawiła w uchwalonej pod koniec ubiegłej kadencji Sejmu ustawie. Minister Błaszczak zaznaczył w Katowicach, że „ustawa jest nowa” i to prawda, choćby patrząc na tytuł dokumentu. Faktycznie jednak to nowość tylko we fragmentach. Dlatego PO zarzuca dziś, że partii rządzącej chodziło wyłącznie o samodzielne odtrąbienie sukcesu.
- Najważniejsze założenia projektu rządowego są identyczne z już obowiązującą ustawą. Zakres zadań metropolii, finansowanie jej działalności, organizacja władz to kopia rozwiązań, które wypracowaliśmy w poprzedniej kadencji - mówi Marek Wójcik z PO. - Najwidoczniej politycy PiS mają problem z tym, że niepotrzebnie krytykowali nasze pomysły. Teraz czują presję 24 miast, które chciały skorzystać z obowiązującej ustawy i dlatego postanowili przygotować swój projekt udając, że robią coś nowego. To tylko niepotrzebne zamieszanie.
Prof. Pietrzykowski odpowiada: „Dla samorządów to lepsza sytuacja, niż gdyby ktoś próbował na siłę lansować nowe rozwiązania. Mam wrażenie, że w PO była taka potrzeba, gdy Platforma wygrała wybory parlamentarne”.
- Z formalnego punktu widzenia to jest nowa ustawa. Patrząc na jej treść całkowicie nowa nie jest, choć jestem w stanie zrozumieć polityczną potrzebę takiego nazywania rzeczy. Samorządom nie będzie to przeszkadzać - mówi były wojewoda śląski.
Dziś samorządy zapoznają się ze szczegółami ustawy. W trakcie tych konsultacji możliwe są jeszcze drobne poprawki, po których, być może jeszcze w tym miesiącu ustawa trafi do Sejmu.
I pewnie będzie mieć wielu ojców.
Kto prezydentem metropolii?
Na czele 5-osobowego zarządu związku metropolitalnego, zgodnie z zapisami ustawy, stać będzie przewodniczący tegoż zarządu. Kto może nim zostać? Według najnowszej plotki, poważnym kandydatem na to stanowisko jest Marek Kopel, były prezydent Chorzowa, obecnie chorzowski radny i wiceprzewodniczący zarządu KZK GOP.