Tylko patrzeć, jak zamieszkają u nas na stałe papugi
Z Ryszardem Krassowskim, emerytowanym szefem stacji meteorologicznej w Zielonej Górze, spotykamy się w jego ogrodzie. Druga połowa grudnia, a wokół... wiosna. Pan Ryszard od kilkudziesięciu lat zajmuje się zmianami w klimacie i niemal od tak samo długiego czasu mówi o jego ocieplaniu.
- Spór o to, czy mamy do czynienia z ociepleniem klimatu i czy jest ono wątpliwą zasługą człowieka jest sztuczny, gdyż przeciwnicy tej opinii reprezentują przede wszystkim wielkie koncerny paliwowe i działali na ich zlecenie - tłumaczy. - A ja wiem jedno. Jeśli czegoś z tym nie zrobimy, doprowadzimy do zagłady naszego gatunku, i to nie w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, ale w perspektywie kilku pokoleń. Przeraża mnie lekceważenie tego problemu.
U nas i tak jest nieźle
Jak wyliczają specjaliści, wzrost średniej temperatury o 2 stopnie oznacza zagładę jednej trzeciej gatunków na ziemi. To tylko czarny scenariusz? Gdy pytamy o zmiany klimatu w naszym regionie, pan Ryszard zagląda do swoich notatek, kręci głową. I dodaje nieco pocieszająco, że u nas i tak nie jest źle, za sprawą znacznej lesistości...
- Gdy spojrzymy na pierwsze jedenaście miesięcy mijającego roku, mamy średnią temperaturę wyższą od średniej wieloletniej o 1,7 stopnia - tłumaczy. - To już jest niepokojące, zwłaszcza że nie jest to jakiś incydent. Systematyczny wzrost temperatury notujemy od 1988 roku. Jedynie rok 1996 miał temperaturę niższą od średniej wieloletniej, mierzonej dla pięćdziesięciolecia, która wynosi 8,4 stopnia.
Najwyższą średnią temperaturę miał rok 2014 z 10,4 stopnia, a mijający skutecznie go goni, i tylko czerwiec i październik były niższe niż średnie dla tych miesięcy. Z kolei najcieplejsze były styczeń i listopad, które przewyższały średnie temperatury o ponad trzy stopnie.
- Przyznam się, że jeszcze bardziej niż temperaturą martwię się wodą - kończy Krassowski. - Bijemy na alarm, że nasza reprezentacja w piłce nożnej jest na 34. miejscu w rankingu FIFA, a nie że jesteśmy na 72. pozycji pod względem zasobów wody...
Drastycznie zmienia nam się bilans wodny. Mamy do czynienia z coraz większym odpływem wody za sprawą braku pokrywy śnieżnej i gwałtownych opadów, zwiększonym parowaniem, pogorszeniem jakości wód śródlądowych oraz coraz częstszymi ekstremalnymi sytuacjami hydrologicznymi, suszami i powodziami. Wysoka temperatura będzie też sprzyjała powstawaniu gwałtownych wiatrów i trąb powietrznych. Zresztą już jesteśmy tego świadkami.
Alfred Roesler, przez lata szefujący stacji hydrologicznej w podsławskim Radzyniu, mówi, że termicznie wszystko jest jasne, co 10 lat temperatura wędruje o 0,3 stopnia do góry.
- I efekty tego, co się dzieje, mogę zobaczyć przez okno - dodaje. - Od kilku lat systematycznie wzrasta liczba czapli białych, w ubiegłym roku stado liczyło około stu sztuk. Ptaki, które w minionych dekadach pojawiały się pojedynczo, teraz nawet próbują zimować. I po raz pierwszy widziałem lęg tracza nurogęsi. Zresztą coraz więcej ptaków próbuje zimować.
Jak tłumaczy Roesler, systematycznie zwiększa się również liczba godzin tzw. usłonecznienia. Reaguje na to Jezioro Sławskie. Przed laty rzadko się zdarzało, aby temperatura wody tego akwenu miała powyżej 25 stopni. Tego lata przez wiele dni woda osiągała taką temperaturę.
Tylko czekać papug
Przyrodnik prof. Leszek Jerzak także nie musi szukać długo dowodów na postępujące ocieplenie. - Ptaki wiosną przylatują coraz wcześniej, chociażby dzierzba gąsiorek - wylicza. - Bociany białe widywane są już w marcu, podczas gdy kiedyś ich przyloty przypadały na kwiecień. Jest to oczywiście bardzo ryzykowne, bo gdy nastąpią nagłe wiosenne chłody, nawet krótkotrwałe, pojawi się problem ze zdobywaniem pokarmu w postaci bezkręgowców. A to oznacza śmierć zmęczonych podróżą ptaków. Na szczęście w przypadku przystępowania do składania jaj ptaki kierują się długością dnia, co powoduje, że nie ulegają pokusie zbyt wczesnych lęgów. Jednak już obserwujemy przyspieszone o kilka dni lęgi najprawdopodobniej najmłodszych ptaków, które zawsze ryzykują. I jeśli im się uda, to przekazują to doświadczenie potomstwu. Patrząc w przyszłość, to oczekujemy na inwazję papug. Z powodu coraz lżejszych zim w zachodniej Europie zadomowiły się aleksandretty obrożne pochodzące z Afryki i Indii. W sąsiadujących z nami Niemczech żyje już około 5.500 papug. Papugi w Polsce obserwowano w parku w Łodzi. Jest to ptak wykorzystujący do lęgów dziuple i bezceremonialnie wyrzuca z nich nasze rodzime ptaki. Zasiedla głównie parki w miasta, gdzie jest cieplej i łatwiej o żywność. Cóż, odkryły już, do czego służą karmniki.
Jak wylicza naukowiec, wiele gatunków ptaków zostaje u nas na zimę i nie odlatuje na południe. Tak czynią m.in. kosy, szpaki, skowronki, gołębie grzywacze. Warto także przyjrzeć się osom, które stały się aktywne już wczesną wiosną. Także drastyczny wzrost liczby kleszczy może być spowodowany łagodnymi zimami.
- W ogóle zakładamy, że na ociepleniu zyskają głównie zwierzęta, za którymi, delikatnie mówiąc, nie przepadamy. Pasożyty i tzw. szkodniki - dodaje prof. Jerzak. - Proszę zobaczyć, jak taki szrotówek kasztanowcowiaczek rozprzestrzenia się w Europie. To właśnie przez łagodne zimy. Ogólnie mówiąc, jeśli ocieplenie będzie postępować, to czekają nas nieprzewidywalne zmiany w przyrodzie. Wiele gatunków zginie, a wiele zyska.
Na ociepleniu skorzystają głównie zwierzęta, za którymi nie przepadamy. Pasożyty i szkodniki
Arbuzy to nie wszystko
Wbrew pozorom z ocieplenia nie cieszą się rolnicy, choć mogliby marzyć chociażby o uprawie cytrusów. Jak tłumaczy Wiesław Nowakowski z Ośrodka Doskonalenia Rolniczego w Kalsku, drastycznie zmienia się okres wegetacji. Trwa ona już niemal cały rok, co nie do końca jest korzystne, gdyż zimą rośliny powinny być przecież uśpione. Rzepak już wymaga dodatkowej chemizacji, podobnie zboża. Po prostu gwałtownie wzrasta ilość chwastów i liczba szkodników. Tak naprawdę musiano zmienić cały kalendarz prac. Jak podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w swoim raporcie dotyczącym konkurencyjności rolnictwa zrównoważonego, trzeba będzie zmienić zalecenia agrotechniczne jak i te dotyczące ochrony roślin. Kiedyś po orce w październiku na polach był spokój aż do wiosny. Teraz wiosnę mamy zimą. A plusy? Cóż, arbuzy w ogrodzie i coraz słodsze wina...
Obserwacje temperatur w Polsce potwierdzają, że klimat ocieplił się w ciągu ostatniego wieku. W latach 1901-1990 wzrost temperatur wyniósł od 0,4 stopnia w Krakowie do 0,7 stopnia w Koszalinie. Naukowcy przewidują dalszy wzrost średniej rocznej temperatury powietrza o około 2-4 stopnie do końca stulecia. I to głównie za sprawą łagodniejszych zim. Wzrost temperatury tylko o stopień przyspiesza dojrzewanie podstawowych zbóż o tydzień, natomiast kukurydzy o dwa tygodnie. Bowiem okres wegetacyjny to czas, w którym temperatura dobowa nie spada poniżej 5 stopni. W naszym regionie może to oznaczać nawet sto dodatkowych dni. A przecież już od 1960 roku do końca lat dziewięćdziesiątych okres wegetacji wydłużył się o 10 dni.
I na koniec raczej alarmistyczna informacja na progu nowego roku. Według Jamesa Hansena, amerykańskiego fizyka i klimatologa, w 2016 roku dojdzie do topnienia lodowców i większość lądów zostanie zatopiona. To zapewne lekka przesada, ale...