Tylko bez jaj, proszę! Tak żyją kury, a jajka trafiają na nasz stół
Podłoga dla kury jest celowo skośna. Żeby jajko, właśnie wyprodukowane, mogło się sturlać do taśmociągu. Potem trafi do pomieszczenia, gdzie wszystkie jaja są sortowane.
Komu przeszkadza hałas, ten nie nadaje się do pracy w fermie drobiu. Tutaj jest, przykładowo, kilkadziesiąt tysięcy kur, a każda ma coś do powiedzenia po swojemu. I specjalne zadanie do wykonania.
W fermie pod Bydgoszczą mieszka sobie 30 000 kur. Akurat wszystkie wyjechały, bo trwają generalne porządki na hali. Kura brudu nie znosi. Za to jajka - chętnie, no i systematycznie.
Właściciel fermy chce pozostać anonimowy. Kiedyś był o nim program w telewizji. I w gazecie też go opisali. W obu przypadkach pozytywnie był przedstawiony, ale wystarczy mu tej sławy.
Pracę w branży zaczął 40 lat temu. Zdecydował się na fermę, bo był to dochodowy interes, a nie, jak teraz, duża konkurencja. On oferuje jajka „trójki”, czyli pochodzące od kur z chowu klatkowego.
Chociaż przedsiębiorca mieszka w Bydgoszczy, halę wybudował z dala od miasta, żeby ktoś nie narzekał na uciążliwe sąsiedztwo. Ferma stanęła jednak w dobrej lokalizacji. Blisko drogi, żeby każdy mógł łatwo dojechać. Takie fermy to dopiero gmachy: 1500 albo i więcej metrów kwadratowych liczą.
Na początku młody właściciel hodował 10 000 kur. - Mało, jak na tamte czasy. Niektórzy mieli 100 000 - opowiada mężczyzna.
Szczegóły i ciekawostki z życia i hodowli kur - w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień