Tworzy piękne rysunki o wstrętnych sprawach. Jej komiksy nie są dla dzieci
W kinie zawsze możemy odwrócić oczy, przeczekać drastyczny moment. W komiksie trzeba przebrnąć przez każdą klatkę, aż do końca - mówi Joanna Karpowicz, autorka ilustracji do komiksów „Anastazja” i „Kwaśne jabłko”, opowiadających m.in. o przemocy wobec kobiet
- Zaskoczyła cię afera Weinsteina?
- Sama afera nie - jeśli ze statystyk WHO wynika, że co trzecia kobieta doświadczyła w życiu jakiejś formy przemocy, to dlaczego w Hollywood ten wskaźnik miałby być niższy? Zadziwiająca jest natomiast powaga, z jaką te rewelacje zostały przyjęte: solidarne zainteresowanie mediów, minimalna krytyka ofiar, a do tego zero zamiatania pod dywan: Weinstein został wyrzucony z Akademii Filmowej, Spacey stracił rolę w serialu „House of Cards”. Show-biznes obrócił się przeciwko gwiazdom, które sam stworzył.
- I już nie przygarnie ich z powrotem? O pozwach o molestowanie słyszy się często. O tym, że ktoś został na ich podstawie skazany - zdecydowanie rzadziej.
- Jeśli podpisując ugody, albo płacąc ofiarom za milczenie, oskarżeni unikną odpowiedzialności prawnej, zawsze pozostanie odpowiedzialność społeczna. Kto wie, może w przypadku celebrytów nawet bardziej dotkliwa. Przecież dla wielu z nich nagłośnienie nazwiska w negatywnym kontekście oznacza spore problemy zawodowe. Kara musi być, taka czy inna.
- Musi? Przypadek Donalda Trumpa pokazuje, że można mówić o łapaniu kobiet za - powiedzmy łagodniej: pupę i mimo to zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych.
- Wierzę, że od pewnych rzeczy nie ma odwrotu. Trumpa może trudno byłoby usunąć ze stanowiska, ale po aferze Weinsteina wielu hollywoodzkich decydentów dwa razy się zastanowi, zanim złoży kobiecie niemoralną i naruszającą jej godność propozycję. A i one będą miały więcej odwagi, żeby egzekwować swoje prawa. Zmiana nie nastąpi z dnia na dzień, bo obecny system, w którym ciało jest walutą, obowiązuje od lat, ale uważam, że doszło do przełomu.
- W „Anastazji” pojawia się takie zdanie „Nie chodzi o przyjemności, tylko o to, żeby pokazać, kto tu rządzi”.
- Dzisiaj już nikt się nie łudzi, że za molestowaniem czy gwałtami stoi niepohamowane pożądanie. Oczywiście, że chodzi o władzę, o postawę: mogę, więc korzystam i nikt nie jest w stanie mi nic zrobić. Akcja „Anastazji” rozgrywa się w latach 20., kiedy aktorki były w jeszcze trudniejszej sytuacji niż dziś, nie tylko ze względu na ówczesną obyczajowość, ale też na reguły, jakimi rządził się show-biznes. Kontrakty, które artyści w tamtym czasie podpisywali z producentami, były niemal niewolnicze: aktorzy mieszkali na terenie wytwórni, musieli dbać o siebie w taki sposób, w jaki im kazano, a najmowani przez wytwórnię lekarze stawiali ich na nogi kokainą i morfiną. Jeśli w takim świecie kobieta doznawała molestowania, nie miała dokąd uciec. Zresztą, w przypadku tak konkurencyjnego rynku, gdy „na twoje miejsce są tysiące innych”, większość zrobi wszystko, żeby w „fabryce snów” zostać.
Czytaj więcej:
- Jak się maluje straszne rzeczy: przemoc, molestowanie, nagie ciała? To chyba nie to samo, co rysowanie czerwonych autobusów...
- W świecie sztuki jest tak jak w show-biznesie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień