Od 1 stycznia 2017 roku pracownicy miejskich spółek dostaną po 140 złotych brutto wyrównania. Resztę dopiero w 2018 roku
Ponad trzy godziny trwały w środę negocjacje prezydenta Janusza Kubickiego ze związkowcami, reprezentującymi pracowników miejskich spółek.
Obie strony twardo dyskutowały o wyrównaniach wynagrodzeń. Przypomnijmy, że kilka dni wcześniej, związkowcy wystąpili z propozycją kompromisu w tej sprawie.
W sumie domagali się bowiem 300 zł wyrównania na osobę. Kompromis wyglądałby tak, że pracownicy dostaliby po 150 zł wyrównania od 1 stycznia 2017 roku, a kolejne 150 zł w roku 2018. Dodajmy, że łącznie chodzi o 3200 osób zatrudnionych w miejskich spółkach.
W czasie negocjacji prezydent zaproponował, żeby podwyżki uzależnić od wysokości zarobków.
- Ten kto zarabia więcej, dostanie niższe wyrównanie albo nie otrzyma go wcale - stwierdził prezydent Janusz Kubicki.
Według tego założenia, osoby zarabiające powyżej 4 tys. zł nie dostałyby wyrównania. Zarabiający najmniej, czyli pomiędzy 2 tys. i 2,5 tys. otrzymaliby za to po 300 zł. Na takie rozwiązanie nie chcieli zgodzić się związkowcy. Stali twardo na stanowisku, żeby każdy pracownik dostał po 150 zł.
Wtedy prezydent zaproponował referendum, w sprawie sposobu rozdziału wyrównań płac. Jednak na to nie zgodzili się związkowcy.
W tym momencie prezydent stwierdził, że da jedynie po 100 zł na jednego zatrudnionego. To wywołało konsternację wśród związkowców. Dlatego prezydent dorzucił 40 zł na osobę.
Po zarządzonej przerwie, strony doszły do ostatecznego kompromisu. Od 1 stycznia 2017, każdy z 3200 pracowników miejskich spółek otrzyma po 140 zł brutto wyrównania.
Związkowcy boją się jednak o sposób rozdziału pieniędzy przez dyrektorów miejskich spółek. Ostrzegają, że jeśli w jakimś zakładzie wyrównania zostałyby źle podzielone, wtedy wszystkie związki zwrócą się ze skargą do prezydenta. Poinformują w niej, który z dyrektorów niesprawiedliwie rozdzielił pieniądze. Dodali, że są gotowi do akcji protestacyjnej w tej sprawie.