Turki nadciągają! Tradycja, której początków nikt nie zna

Czytaj dalej
Fot. brak
Andrzej Plęs

Turki nadciągają! Tradycja, której początków nikt nie zna

Andrzej Plęs

„Inwazja turków” szykuje się w ostatnią niedzielę kwietnia w Grodzisku Dolnym. Przemarsz, parada, musztra ku chwale kilkuwiekowej tradycji. A zaczęło się od tych, którzy z wiktorii wiedeńskiej wrócili. Podobno.

Ponoć zaczęło się, kiedy ich przodkowie z piechoty wybranieckiej i łanowej wrócili z odsieczy wiedeńskiej, odziani w orientalne łupy wojenne. I tak się zdarzyło, że na Triduum Paschalne wrócili, więc w hołdzie za zwycięską bitwę pod Wiedniem i szczęśliwy powrót, „z marszu” stanęli w kościele przy Grobie Pańskim. I popłoch wśród miejscowych wywołali, bo ubrani byli jak Turcy Kara Mustafy. W pierwszej chwili chrześcijańscy włościanie przekonani byli, że pierwsze oddziały pogańskich janczarów najechały ich poświęconą ziemię.

Inna wersja mówi, że powracający z odsieczy wiedeńskiej do domów chłopi przytargali z sobą pohańskich jeńców tureckich i dla upokorzenia i za karę kazali wyznawcom Allaha strzec Grobu Chrystusowego.

A kiedy się wyjaśniło, że to nie zagony tureckie, a swoi z wojny wrócili, że Turka pobili i w zdobycznych uniformach stanęli u Grobu oddać hołd, tak zostało po dziś dzień. I do dziś tę straż grobową nazywają turkami.

Bardziej prawdopodobna jest wersja, że straż przy wielkanocnych grobach to zwyczaj sięgający czasów wypraw krzyżowych. A kiedy na teren dzisiejszej Galicji Zachodniej sprowadził się Zakon Kanoników Regularnych Stróżów Świętego Grobu Jerozolimskiego, zwanych potocznie bożogrobcami, tradycja szybko się rozpowszechniła. Dlaczego nie w Miechowie, gdzie osiedli, ale Pruchniku, Leżajsku, Rudniku nad Sanem, Łańcucie? Tego historia też nie wyjaśnia.

Tyle historia. I legenda, na potwierdzenie której próżno szukać śladów w źródłach historycznych. Ale legenda trzyma się mocno. Tak mocno, że turki zaczęły się mnożyć. Strzegły Grobu Pańskiego już nie tylko w parafiach ziem leżajskich, łańcuckich, przeworskich, ale pojawiły się na Śląsku i w Wielkopolsce.

„Turecka” rewia mody

- Najbardziej „tureckopodobni” wydają się być turki z Woli Rzeczyckiej i Radomyśla nad Sanem, gdzie po dziś dzień chodzą w czerwonych, bufiastych portkach, mają te swoje fezy, piórka, przybrania, mają nawet swój utwór grany przez orkiestrę dętą, taki „poplamiony” melodyką orientalną - ocenia Czesław Drąg, pomysłodawca i inicjator Parady Straży Wielkanocnych. - Pozostali wzorują stroje na różnych zapożyczeniach. A to jacyś kilińszczacy w Pruchniku, a to kosynierzy koło Jasła, to gwardia narodowa w Majdanie Zbydniowskim. Przeważają jednak wzorce mundurowe z okresu Księstwa Warszawskiego, przeważnie współczesne bluzy mundurowe, ale tak naszywane i zdobione w epolety, sznury, cybanty, koczony, pompony, że tworzy to estetyczną mozaikę. Większość „tureckich załóg” bazuje na druhach z ochotniczych straży pożarnych.

Turki nadciągają! Tradycja, której początków nikt nie zna
brak

Zwyczaj każe, by w Wielki Piątek stali przy grobach jeszcze ubogo odziani na znak żałoby, ale na dzwony w Wielką Sobotę wdziewają fantazyjne stroje.

I jeszcze szable przy boku albo atrapy szabel. Albo lance w dłoniach, albo halabardy. Stróża w Wólce Grodziskiej uparła się przy karabinach, kiedy w 1934 roku dostali od prezydenta Mościckiego broń palną po kompanii honorowej wojska polskiego. A co broń, to inna parada, bo i inny rodzaj musztry. Inna dla szabli, inna dla halabardy, inna dla karabinu. Toteż ćwiczą grobowe stróże każdy swoją musztrę, według własnego wzoru i fantazji.

- Niegdyś to byli mężczyźni, z których każdy był po służbie wojskowej, podstawy musztry znał, zwroty, formowanie czwórek i ósemek - tłumaczy Drąg. - A jeszcze bardziej niegdyś to zwykle byli chłopi, z wojskiem nijak niezwiązani, trzeba było uczyć, a i tak daleko im było do kompanii honorowej wojska polskiego. Jak podają kronikarze: na jednej nodze but ze słomy upleciony, na drugiej - z siana ubity, toteż nie było komendy: lewa - prawa, tylko bardziej zrozumiale: słoma - siano, słoma - siano. Choć zdarzało się, że dowodzili nimi ludzie z wojskowymi stopniami kaprali i sierżantów. Trzonem musztry jest zwykle ta, wzorowana na wojskach CK Franza Josefa, który kochał się w musztrach, ale do tego turki dołączali swoje własne fantazyjne choreografie. Idę „w widelec, „w serce”, „w pisankę”, „w gwiazdę” i długo by wymieniać.

A i stopniami, funkcjami też się różnią. W Woli Rzeczyckiej dowodzi basza, są dordowie, w innych oddziałach - zazwyczaj starsi albo komendanci. I zwyczajami też się różnią. Turki z Ulanowa na rezurekcję strzelają z „beczki”, rzeczywiście z dębowych klepek i na kołach. Kupa huku i dymu, ale krzywdy nie zrobi.

Zmierzch turków?

Były takie dwa epizody w kilkuwiekowych dziejach turków, że wydawało się, iż tradycja ma się ku końcowi. W czasie II wojny światowej nie do pomyślenia było istnienie niekontrolowanych przez władzę okupacyjną formacji paramilitarnych, a za takie mogły turki uchodzić. I jeszcze musztra, broń, choćby i biała… I tradycja trochę religijna, trochę ludowa. Na kilka lat barwne turki niemal znikły spod grobów pańskich.

- Tylko Wólka Grodziska nie bała się, uparcie stawała z tymi swoimi atrapami karabinów - przypomina Drąg.

A potem w latach 50. władza ludowa podobnie podchodziła do religijnych tradycji. Turkom w Wólce Grodziskiej ubecja zabrała atrapy karabinów, podobnie jak turkom z Wielopola Skrzyńskiego zabrała wielki „turecki” bęben. A tu żywa była legenda, że bęben podarował im sam Jan III Sobieski, jak wracał spod Wiednia. I ubecja wzięła ten bęben, pocięła, do studni wrzuciła, a ci z uporem wyciągnęli i odnawiali.

I wydawać by się mogło, że cyfrowa rzeczywistość sprawi, iż turki staną się wstydliwym anachronizmem, że być turkiem to obciach i jak każda ludowa tradycja, choćby i wielowiekowa, skazana jest na śmierć z przyczyn naturalnych. A tu nie, turków wcale nie ubywa. Bo ojciec i dziadek, i pradziadek turkiem był, więc to trochę tradycja rodzinna. I powinność chrześcijańska, stanąć na stróży Grobu Pana. I ważny element tożsamości kulturowej, wyróżnik na mapie świata, cegiełka w budowaniu lokalnego patriotyzmu. Czasem dobra zabawa, jak podczas Parad Straży Wielkanocnych. Są chętni do stróży turków?

- Zależy od roku - tłumaczy Janusz Kulpa, starszy oddziału z Grodziska Dolnego. - Trzech - pięciu rocznie, czasem mniej, czasem więcej.

I dodaje, że to nie kwestia braku zainteresowania tradycją, raczej emigracji, bo młodzi ruszają w świat za chlebem, niewielu ich zostaje na miejscu.

Stanisław Czerwonka, starszy oddziału z Grodziska Górnego, podpowiada, że u nich do dziś zachowała się tradycja, że w turkach służyć mogą tylko nieżonaci. Skąd się wzięła? Nikt nie pamięta.

Grodzisko „zaturczone”

Epicentrum turków znajduje się w Grodzisku Dolnym, bo też tylko w Grodzisku jest siedem tureckich (turkowskich?) oddziałów. I tu tradycja jest żywa, pieczołowicie kultywowana, najbardziej rozbudowana w ceremoniał. I tu weszło w tradycję, że kiedy już skończyli stróżę przy grobie, trzy razy paradnie okrążali kościół, księdzu się meldowali, a ksiądz udzielał im poczęstunku. A potem ruszali z życzeniami do panien na wsi i wtedy zaczynało się dziać. Bo to i lany poniedziałek był. Nie do każdej chodzili z wizytą, toteż wizytowani czuli się wyróżnieni. Stawali na progu, meldowali, składali życzenia, gospodarz z gospodynią nie posiadali się z radości, trzeba było z wdzięczności ugościć.

- Jak dobrze trafili, to oddział był w stanie złożyć meldunek i życzenia w trzech, czterech domach - dodaje Drąg. - Dalej… nie mieli siły.

Dziś może już nie ten rozmach, ale Grodzisko uczyniło się światowym centrum tradycji turkowskiej.

Turki nadciągają! Tradycja, której początków nikt nie zna
brak

W Ośrodku Kultury w Grodzisku grono pań i gimnazjalnej młodzieży siedzi teraz i „zawija w sreberka”. Pakuje w woreczki foliowe 14 tysięcy okolicznościowych pierników w kształcie wielkanocnego jajka, na których wytłoczona jest postać grodziskiego turka. I do każdego dołączana jest karteczka, że to piernik okolicznościowy. I całość zdobią jeszcze wstążeczki. Taki piernik dostanie każdy, kto w niedzielę 30 kwietnia pojawi się na grodziskim stadionie na XXV Podkarpackiej (XIV Ogólnopolskiej) Paradzie Straży Wielkanocnych. Każdy z turków, każdy z widzów, każdy z gości. A udział w paradzie zapowiedziało już kilkadziesiąt straży. I kiedy ten wielobarwny, umundurowany tłum ruszy po uroczystej mszy św. na stadion, to będzie się działo. Tupać będą miarowo po ulicznym asfalcie, a potem będą rywalizować, kto lepiej i kto bardziej wymyślną musztrę przeprowadzi na stadionie. Rywalizować?

- No, rywalizacji raczej nie ma, raczej podpatrujemy się wzajemnie, kto i jakie nowe elementy musztry wprowadził, może da się „zapożyczyć” - mówi starszy oddziału Stanisław Czerwonka.

W Grodzisku Dolnym turków traktuje się naprawdę poważnie. Zarys turka pojawił się na drukach firmowych urzędu gminy, przed budynkiem ośrodka kultury w 2007 roku stanął pomnik turka. I to nie wszystko, bo władze gminy ubiegają się o to, by Instytut Dziedzictwa Narodowego wpisał turków na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kultury. Wniosek już został przesłany.

I nawet próbuje „umiędzynarodowić” tradycję turków, bo Grodzisko od lat zaprzyjaźnione jest z austriackim miasteczkiem Krems pod Wiedniem. Tam burmistrzem jest strażak ochotnik, tamtejsi strażacy „załatwili” za półdarmo strażakom grodziskim wozy pożarnicze.

- Ostatnio dość często odwiedza nas pan burmistrz, przedstawiciele tamtejszych strażaków zapowiedzieli swoją wizytę na tegorocznej paradzie - mówi Jacek Chmura, wójt Grodziska Dolnego. - Zadziwiające, jak dobrze znają historię Polski, ale bardzo zaskoczeni byli, że nasza tra-dycja w Grodzisku sięga odsieczy wiedeńskiej, która jest przecież bardzo ważnym epizodem ich historii.

Wójt podkreśla, że Grodzisko stało się nieformalną stolicą turków, a to zobowiązuje. Tym bardziej że - jego zdaniem - turki właśnie przeżywają renesans.

- I nie wiem, czy stało się to częściowo za przyczyną parad organizowanych w różnych miejscach województwa podkarpackiego, czy też ma jakieś głębsze przyczyny - zastanawia się.

Renesans będzie można obserwować na grodziskim stadionie 30 kwietnia. I to będzie jak nowojorska Parada Pułaskiego z karnawałową paradą w Rio razem wzięte.

Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.