Turcja jest dzisiaj Europie potrzebna [rozmowa]
Rozmowa z dr. Sławomirem Sadowskim, politologiem z UKW w Bydgoszczy, o nieudanym puczu w Turcji i jej miejscu w Europie.
- Coraz częściej pojawiają się sugestie, że nieudany zamach stanu w Turcji był na rękę rządzącym, a wręcz, że oni za nim stali.
- Nie wydaje mi się, żeby ten zamach był inspirowany lub wręcz przeprowadzony przez prezydenta Erdogana, ale niewątpliwie jest on prezydentowi na rękę. Wydaje mi się, że to wynik głębszych konfliktów tkwiących w tureckim systemie politycznym. Od pewnego czasu obserwujemy w Turcji próbę odejścia od idei państwa laickiego. Odwołują się do tradycji państwa Atatürka - twórcy laickiej Turcji, ale na straży tej laickości zawsze stała armia. Zwrot ku islamizacji Turcji, jaki się dokonuje za czasów prezydentury Erdogana, może wskazywać, że w części armii ta polityka podobała się coraz mniej. Armia chciała zaznaczyć swoją strażniczą rolę w systemie politycznym. Zauważmy, że prezydent Erdogan usiłował rozprawić się z armią od dłuższego czasu. Teraz ma bardzo dobry pretekst do pozbycia się części oficerów, których uważał za zbyt twardych w postawach laickich. Pozbywają się niewygodnych ludzi, nie tylko z armii, ale i z sądownictwa czy policji. Chyba wojskowi, chcąc zrealizować plan utrzymania laickiej Turcji, dali Erdoganowi znakomity pretekst.
- Byłaby wielka różnica między laicką a islamską Turcją?
- Pewnie i za kilka lat jeszcze nie będziemy mieli republiki islamskiej w Turcji. Próba ograniczenia radykalnego islamu w Turcji, polegająca na poszerzeniu jego wpływów w systemie politycznym, może doprowadzić do republiki islamskiej. To dalsza perspektywa. Tak jak w całej Europie, Turcja zwraca się ku konserwatyzmowi, a w tamtym systemie to zwrot ku islamowi. Obawiam się, że Erdogan, chcąc umocnić swoją pozycję umiarkowanego prawico-centrysty, może się nagle znaleźć w starciu ze skrajnym islamem.
- No i kwestia uchodźców...
- Erdogan usiłował się ich dość sprytnie pozbyć poprzez wypchnięcie do Europy, ale to się nie udało. W ciągu kilku miesięcy sytuacja życzliwości dla uchodźców zmienia się diametralnie i dziś Europa ma poglądy antymigracyjne. Dodam, że ta próba zamachu stanu została przeprowadzona w nieudolny sposób. Takie metody nie są akceptowalne w Europie i jak zmienić stosunek do Turcji? Czy można zaakceptować - mocno islamizującą i ograniczającą demokrację - Turcję? Przecież mówi się tam o przywróceniu kary śmierci... Ponadto szczuje się Turcję kwestią członkostwa w Unii Europejskiej, ale Turcy specjalnie nie są tym zainteresowani.
- Chyba Unia Europejska też.
- Niekoniecznie, jakieś dwa miesiące temu kanclerz Angela Merkel proponowała wprowadzenie ruchu bezwizowego, a to ważny krok w kierunku poszerzenia uczestnictwa w przestrzeni europejskiej. Tylko metody Erdogana zbliżają go do demokracji sterowanej, na wzór Władimira Putina.
- A jak wobec Turcji ma się zachować NATO?
- Prezydent Obama na szczycie w Warszawie szczególnie mocno podkreślał, że NATO nie jest prostym sojuszem militarnym, a sojuszem opartym na wartościach: demokracji, wolnym rynku i prawach człowieka. Poza wolnym rynkiem, Turcja zakwestionowała te wartości.
- Mamy się czego bać czy nie?
- Na razie Turcja jest mocno zakotwiczona w Europie przez Sojusz Północnoatlantycki. Nie sądzę, żeby Erdogan zdecydował się na wystąpienie z NATO, bo to byłaby dla niego daleko idąca marginalizacja. Kiedy się staje przed realnymi problemami, to trzeba bardziej rozsądnie podchodzić do rzeczy. Niewątpliwie Turcja jest Europie potrzebna. Może ona nas ostatnio trochę zawodzi, ale stanowi ważną barierę od totalnie zdestabilizowanego obszaru Syrii, Iraku czy dalej - Afganistanu.