Tu nie tylko Bytom Odrzański czeka na miedziową szansę
Granice naszego regionu od obszaru Legnicko-Głogowskiego Zagłębia dzieli rzut kamieniem. Z reguły piszemy o tym sąsiedztwie w kontekście uciążliwości. Czy czerpiemy jakieś zyski
Od kilkunastu miesięcy nazwa „Bytom Odrzański” budzi emocje nie tylko w miedziowym górnictwie. Nie tyle zresztą samo miasto, co znajdujące w jego okolicy, a raczej pod nią, złoża rudy miedzi. Mimo tego całego zgiełku dla Bytomia Odrzańskiego miedź to wcale nie jest świeży temat i to nie tylko dlatego, że od głogowskiej huty miasteczko dzieli raptem rzut kamieniem.
- Ponad dwustu mieszkańców gminy pracuje w KGHM i na tym naszym trudnym rynku pracy stabilny i dobrze płacący sąsiad to ogromna wartość dodana - mówi burmistrz Jacek Sauter. - Tak naprawdę to pozwoliło nam przeżyć trudne lata 90.
Dobrze mieć sąsiada
Już od lat w Bytomiu nikt nie ukrywa, że celem jest taki rozwój miasta, aby stało się miejscem przyjaznym do życia, aby chcieli tutaj zamieszkać ludzie zawodowo związani z Głogowem, Nową Solą, Zieloną Górą. O złożach pod gminą nawet specjalnie nie myślano, mimo że wiadomo o nich już od lat 70. Poważniejszy i stały związek z KGHM rozpoczął się w latach 80., gdy miedziowy potentat uzbroił działki budowlane „zapraszając” swoich pracowników do Bytomia. W ten sposób powstały osiedla Hutnik i 11 Listopada.
- To co dzieje się wokół naszych złóż to pozytywny impuls - dodaje Sauter. - Marzymy, aby oczywiście do naszej kasy zaczęły wpływać konkretne podatki, gdy rozpocznie się ich eksploatacja. Jednak o dotychczasowym naszym związku z KGHM nie mogę powiedzieć złego słowa.
Miesiąc temu, gdy na rynku w Bytomiu odbywała się mikołajkowa impreza, centrum miasta było zastawione samochodami z dolnośląskimi tablicami rejestracyjnymi, a niedawno do miasta zjechał rajd 160 rowerzystów z Głogowa. I jak dodaje Sauter, w ten sposób także można „eksploatować” miedź. Bo przecież nie ma niczego bardziej miastotwórczego niż... pieniądze.
Mniej entuzjastycznie do związku, geograficznego oczywiście, z miedziowym zagłębiem podchodzi burmistrz Sławy Cezary Sadrakuła.
- Jesteśmy bardzo otwarci na Dolny Śląsk, także historycznie, był przecież czas, gdy Sława była stolicą powiatu, do którego należał zniszczony Głogów - dodaje. - Mamy wrażenie, że podczas weekendów, zwłaszcza latem, zjeżdża tutaj cały Głogów. Odczuwamy przez cały czas znaczną presję na jezioro. I dlatego czuliśmy się zawiedzeni, że KGHM nie chciało wesprzeć nas w walce o ratowanie Jeziora Sławskiego. Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy innym województwem i wsparcia powinniśmy szukać w granicach Lubuskiego.
Jak dodaje burmistrz, w dobie tworzenia się miedziowego potentata bardzo wielu mieszkańców okolicy wyjechało za miedzę, zamieszkali w Głogowie, Polkowicach, Lubinie. Starsi wracają teraz z emeryturami. Sława zdaje sobie sprawę, że korzysta z bliskości miedzi, to podatki, nakręcanie koniunktury w handlu i turystyce. Obywatele miedziowych miast kupują także działki budowlane, ale nie ustępują im wrocławianie czy mieszkańcy Wałbrzycha.
Bez kompleksów
Jak mówią w KGHM, z kombinatem współpracowało już ponad 900 lubuskich firm. Dla jednych był to incydent, dla innych związek trwający lata. Na liście obecnych kooperantów figuruje 135 pozycji. Biura projektowe, biura podróży, hurtownie, producenci maszyn i urządzeń, optycy, firmy transportowe... Nic może specjalnie spektakularnego, ale wrażenie robi ilość. Weźmy... Pracownię Badawczo-Projektową CEWAP.
- Oooo, to już cała epoka - żartuje jej szef Mikołaj Kłapoć. - Z KGHM współpracujemy od 1974 roku, od czasów, gdy trwała jego budowa. Wtedy najważniejszy był czas, tempo, aby ze spektakularnymi otwarciami zdążyć na kolejne święta 22 lipca. Nikt nie dbał wówczas o bezpieczeństwo. Gdyż niestety, szczególnie w ostatnich czasach, naszemu partnerowi kojarzymy się z... nieszczęściami. Specjalnością naszej firmy są bowiem ekspertyzy materiałów, stanu technicznego, zwłaszcza wpływu korozji.
Teraz sito selekcji jest znacznie bardziej gęste, a kombinat przebiera ze stosu ofert. Łatwiej mają oczywiście firmy mające wąską specjalizację.
- Miedź to oczywiście ogromna szansa dla regionu, chociażby dlatego, że dzięki bardzo stabilnej cenie jest odporna na kryzys - dodaje szef CEWAP. - To nie jest, że tak powiem, towar sezonowy. Dla nas oczywiście szkoda, że KGHM skupił wysiłek inwestycyjny w Chile. Gdyby postawił na bliżej położone zasoby, na lubuskie złoża, nasz region nieporównywalnie by się wzmocnił. Spójrzmy dziś na Polkowice, Lubin czy Głogów i przypomnijmy sobie, czym były te miasta w czasach zanim nie zaczęto wydobywać tutaj rudy miedzi.
Najlepiej zapamiętane zdarzenie związane z KGHM? Pan Mikołaj do dziś wspomina historię górnika, który pracując na jednym z poziomów spadł w głąb siedmiusetmetrowego szybu. Lecąc poczuł jednak linę i ją chwycił... Górnik zszedł po linie i już stamtąd zatelefonował do sztygara. Gdy ten usłyszał jego głos... zemdlał. Ale to już historia.
KGHM jako doskonałego partnera w interesach chwali Zbigniew Sawicki z Pneumaru w Siedlisku. I nie chodzi tutaj jedynie o systematyczne płatności...
- Niestety ten dobry partner odchodzi od pneumatyki na rzecz hamulców olejowych - dodaje Sawicki. - Natomiast mogę powiedzieć, że wejście do naszego regionu wielkiej firmy to ogromna szansa właśnie dla małych i średnich firm. Oczywiście trzeba na to być przygotowanym, gdyż podobne firmy podnoszą poprzeczkę wymagań bardzo wysoko, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Jednak jeśli jesteś w branży od 25 lat...
Na liście współpracowników znajduje się nawet Klub Przyrodników ze Świebodzina. Ekspertyzy ekologiczne? Nic podobnego, stare odmiany szczepionych drzew owocowych, którymi uzupełniane są nasadzenia.
Bliższa koszula ciału
Nieco ponad sto lubuskich podmiotów... - Rzeczywiście, skoro tak dużą firmę mamy tuż za miedzą, to należało się spodziewać, że wpływ na region będzie szerszy niż zamknięty do granic Dolnego Śląska - mówi Jarosław Nieradka z Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. - Cóż, zapewne bliższa koszula jest ciału i Dolny Śląsk. Wspierają swoich. Zresztą KGHM to kilkadziesiąt spółek, własne firmy transportowe, catering, hotele... Stosunkowo niewiele miejsca pozostaje dla innych.
Zresztą często piłeczka jest po stronie samych przedsiębiorców, którzy przyznają, że sama wielkość i renoma KGHM często ich zniechęca, na zasadzie „za wysokie progi, jak na nasze krótkie nogi”. Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM mówi, że podobne skrupuły są bez sensu, zwłaszcza że informacje o przetargach można znaleźć na stronie internetowej KGHM i nikt nie kieruje się kluczem podziału administracyjnego.
- Cóż, aktywność jest potrzebna z obu stron - dodaje Wyborski. - Przykładem mogą być nasi zachodni sąsiedzi. Gdy tuż za graniczną miedzą, w Saksonii, w okolicy Weisswasser, postawiliśmy pierwszą wieżę, były to badania zupełnie wstępne, sondażowe, już przyjechać, spotkać się z nami chciała cała armia przedsiębiorców...
- Nie mamy wielkich firm w regionie lubuskim, ale naszym potencjałem są mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa. A także nasza otwartość i zdolność do nawiązywania kontaktów i partnerstwa również z dużymi firmami, takimi jak KGHM – podkreśla podczas spotkań z przedstawicielami KGHM marszałek Elżbieta Anna Polak. - Nie mamy kompleksów. Przed nami nowa perspektywa, czyli też możliwości, aby w Parku Naukowo-Technologicznym stworzyć takie partnerstwo i sięgnąć po wielkie pieniądze.
Obecnie lista lubuskich firm współpracujących z KGHM liczy 135 pozycji. W całej historii było ich ponad dziewięćset
Po współpracy z KGHM wiele obiecuje sobie również Uniwersytet Zielonogórski i coraz odważniej mówi się o realizacji prac badawczo-rozwojowych w oparciu o potencjał UZ i właśnie Parku Naukowo-Technologicznego. Podczas niedawnego spotkania na terenie Parku dyrektor Departamentu Innowacji i Rozwoju KGHM Agata Juzyk przedstawiła zresztą, w jaki sposób potencjał naukowy i infrastrukturalny zielonogórskiej uczelni mógłby być wykorzystany do realizacji badań KGHM. - Badania to proces zamiany pieniędzy w wiedzę, a innowacje to zamiana wiedzy z powrotem w pieniądze - stwierdziła. Słowem, żadna sztuka dla sztuki.
Stwierdzenie to doskonale przystaje do rozwojowych planów miedziowego potentata. Wystarczy wspomnieć o projekcie tzw. inteligentnej kopalni, czyli stworzenia takiej technologii, która by wygenerowała nowoczesne, bezpieczne miejsca pracy i pozwoliła sięgnąć po niedostępne dotychczas zasoby miedzi. KGHM ma też siedmioletni plan nastawiony na wykorzystanie surowców pierwotnych i wtórnych. I tutaj czeka duże pole do popisu dla twórców i realizatorów sprawnych mobilnych rozwiązań. Chociażby znajdujący się w planach inwestycyjnych projekt węzła topielnego, czyli w praktyce zbudowania drugiego KGHM w oparciu o surowce wtórne. Słowem nie tylko te, które wydobywane są z wyrobisk podziemnych, ale również te, które są już zagospodarowane w ramach tzw. cyklu zamkniętego.
- Chciałbym, abyśmy opierali naszą długotrwałą współpracę na zaufaniu - mówi prezes KGHM Herbert Wirth i zapewnia, że KGHM jest przyjacielem również Lubuskiego. - Tutaj widzimy potencjał, który daje szansę zbudowania silnego centrum, w którym wynalazki naukowców UZ, pomysły nie byłyby wykorzystywane tylko w KGHM. Przecież od 2012 r. KGHM jest firmą globalną, pokonuje szereg wyzwań, a fundamentem dzisiejszych wyzwań globalnych jest efektywność i innowacja. To fundament naszej strategii.
Przy dużych projektach potrzebne są ogromne nakłady. Tymczasem KGHM rozwija od kilku lat taki kierunek finansowania. Funkcjonuje tzw. Fundusz Inwestycji Zamkniętych Aktywów Niepublicznych (FIZAN). Wszystkie projekty, które nakierowane są na innowacje, mogą być finansowane z wykorzystaniem tego instrumentu. Dlaczego nie miałby z tego nie skorzystać UZ?
Czarny kot jest miedziany
W sobotnie przedpołudnie na rynku w Bytomiu Odrzańskim sporo spacerowiczów, w tym kilka rodzin z pobliskiego Głogowa.
- Bardzo często tutaj przyjeżdżamy - mówi Karol Wołczanik. - Sympatyczna miejscowość i mam nadzieję, że nie stanie się takimi Polkowicami, ma swój klimat.
- A my mamy nadzieję, że staniemy się takimi Polkowicami - protestuje przysłuchujący się rozmowie mieszkaniec Bytomia. - Wam łatwo mówić, przyjeżdżacie tutaj jak do jakiegoś skansenu. Mamy ładny rynek, port, ale nie mamy pracy. Zobaczcie, ile ludzie zarabiają w takim Lubinie czy Głogowie, a ile u nas... Cholera, wykorzystajmy tę miedź...
Na rynku stoi też świeżej daty figura kota odprowadzającego do domu strudzonego wędrowca. To miał być taki bajkowy akcent. Kot jest w kolorze miedzi. To oczywiście przypadek, ale też widomy dowód, że Bytom skazany jest na miedź... A w mieście i okolicy wszyscy maja nadzieję, że miedź nie jest akcentem bajkowym.
Trwa zażarty bój o złoże Bytom Odrzański. Rywalizują o nie dwie potężne firmy - właśnie KGHM i Miedzi Cooper. Rozgrywka jest coraz bardziej zażarta. W lutym 2014 roku minister środowiska koncesję na Bytom Odrzański przyznał Miedzi Copper – spółce należącej do funduszu Lumina Capital Limited Partnership z Kanady. KGHM odwołał się od decyzji, a ówczesny premier Donald Tusk publicznie wyrażał zdziwienie przyznaniem koncesji Kanadyjczykom. Minister po namyśle zmienił zdanie, cofnął koncesję Miedzi Copper i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. Kanadyjczycy odwołali się do sądu, który przyznał, że minister nie mógł sam sobie przekazać sprawy do ponownego rozpatrzenia. Teraz KGHM się odwołał...
Dla planów KGHM złoże Bytom Odrzański ma znaczenie kluczowe. Obszar ten stanowi naturalną kontynuację eksploatowanego dziś złoża. Sąsiaduje bowiem z Głogowem Głębokim Przemysłowym, gdzie wkrótce ruszy wydobycie, oraz obszarami Gaworzyce i Głogów, przeznaczonymi do rozpoznania oraz poszukiwań Spółka ma już projekt zagospodarowania tego rejonu. Miał tu stanąć szyb wentylacyjny, dzięki któremu KGHM planowało przesunąć się z wydobyciem miedzi na północ. Według szacunków na tym obszarze może znajdować się około 8 milionów ton surowca. Geolodzy wskazują, że eksploatacja rud miedzi będzie podążać na północ, ponieważ złoża w okolicach Polkowic ciągną się w kierunku Nowej Soli i Mozowa koło Sulechowa.