39-latek podejrzany o pobicie 4-letniej córki musi wyprowadzić się z domu.
Słupska policja zatrzymała 39-latka podejrzanego o pobicie swojej 4-letniej córeczki szczotką. Sińce i zadrapania u małej Oliwki zauważył asystent rodziny z MOPR-u. W czwartek asystent rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie odwiedził podopiecznych w mieszkaniu w centrum Słupska.
W międzyczasie, tego samego dnia, młodsza córka małżeństwa, 3-latka, poskarżyła się w przedszkolu, że dzień wcześniej tata bił jej siostrę Oliwkę szczotką. Opiekunki z przedszkola, gdy to usłyszały, zawiadomiły odpowiednie służby. - Natomiast po interwencji naszego pracownika matka dzieci poszła ze wszystkimi dziećmi, a jest ich w rodzinie sześcioro, do lekarza. Ten zbadał całą szóstkę i stwierdził ślady pobicia u 4-latki. Stamtąd jeszcze zawiadomiono o sytuacji policję - mówi Klaudiusz Dyjas, dyrektor słupskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
39-letni ojciec dzieci został zatrzymany przez policję tego samego dnia w pracy. Był trzeźwy i wczoraj był przesłuchiwany przez prokuraturę. - Zatrzymaliśmy go w związku ze znęcaniem się nad dzieckiem - przyznaje Robert Czerwiński, rzecznik
słupskiej policji. - Badana przez lekarza dziewczynka ma zasinienia na ciele i tzw. obrażenia powodujące dolegliwości poniżej siedmiu dni.
Dowiedzieliśmy się, że mężczyzna przyznał się do pobicia swojego dziecka. - Mężczyzna usłyszał zarzut uszkodzenia ciała u małoletniej córki - mówi Justyna Dylewska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Słupsku. - Prokurator podjął decyzję o zastosowaniu wobec niego środka zapobiegawczego w postaci dozoru policyjnego.
Mężczyzna ma dwa razy w tygodniu stawiać się w komisariacie policji, ponadto ma zakaz zbliżania się i kontaktowania się z pokrzywdzoną dziewczynką. Otrzymał też nakaz opuszczenia mieszkania, w którym z nią mieszkał, na okres trzech miesięcy. Dziewczynka, u której stwierdzono ślady pobicia, jest teraz wraz z resztą rodzeństwa pod opieką matki. Jak poinformował nas dyrektor MOPR-u, ta rodzina od niedawna mieszka w Słupsku. Wcześniej, jeszcze w poprzednim miejscu zamieszkania, miałą założoną tzw. Niebieską kartę, która jest zakładana rodzinie podczas interwencji policji dotyczącej przemocy domowej. Jakiś czas temu karta została jednak zamknięta, bo problemy miały ustać.
- Rodzina korzystała z naszej pomocy finansowej i miała też przydzielonego asystenta rodziny. W ostatnim czasie działo się w niej coraz lepiej. Nie dochodziło do żadnych przypadków przemocy, a ten mężczyzna choć często zmieniał firmy, to pracował, więc nawet zastanawialiśmy się nad wycofaniem asystenta - mówi Klaudiusz Dyjas i docenia działanie swojego pracownika - asystenta tej rodziny.
- Wszedł do mieszkania, zauważył coś niepokojącego i nie dał się zbyć tłumaczeniem mężczyzny. Od razu odpowiednio zainterweniował - mówi szef MOPR-u. - Na szczęście do przypadków znęcania się nad dziećmi u nas w mieście ostatnio nie dochodzi, ale jest to kwestia, na którą wszyscy powinniśmy być bardzo wyczuleni. MOPR zaproponował matce pobitej dziewczynki pomoc psychologiczną dla dziecka i rodzeństwa małej Oliwki.