Trzydzieści lat temu. Krwawe rumuńskie Boże Narodzenie

Czytaj dalej
tos

Trzydzieści lat temu. Krwawe rumuńskie Boże Narodzenie

tos

W żadnym z krajów Europy Środkowo-Wschodniej stary ustrój nie zmieniał się w nowy w tak krwawy sposób jak w Rumunii. Gdy trzydzieści lat temu Polacy siedzieli kupowali choinki i prezenty dla bliskich, w kraju ze stolicą w Bukareszcie wojsko i milicja strzelały do ludzi.

W grudniu 1989 roku w Polsce premierem jest już Tadeusz Mazowiecki, a gazety co kilka dni informują o podwyżkach cen różnych produktów. W sklepach jeszcze kolejki. Zaopatrzenie? - Na ogół słabe (z wyjątkiem katowickich "Delikatesów”, natomiast w Supersamie nie było nic prawie) i jeszcze nie świąteczne w mięso, drób i wędliny. A potem, gdy się spiętrzą zakupy z końcem tygodnia handlowcy będą mówili, że to klienci zostawiają wszystko na ostatnią chwilę - piszą reporterzy DZ.

W październiku w NRD od władzy odsunięto Ericha Honeckera, w listopadzie władzę oddał przywódca Bułgarii Todor Żiwkow, 10 grudnia z funkcji prezydenta Czechosłowacji rezygnuje Gustav Husak. W formalnie wciąż jeszcze nam bratniej Rumunii rządzonej przez Nicolae Ceausescu komunizm ma się jednak wciąż dobrze. Gdy w czerwcu w pierwszych częściowo wolnych wyborach Polacy głosują na Solidarność, rumuński prezydent domaga się interwencji, która zdławiłaby w Polsce kontrrewolucję.

Z Rumunii do Polski przyjeżdżają dacie. Ale na początku lat 80. Rumunia jest jednym z dwóch krajów Europy, w których nie ma jeszcze kolorowej telewizji. Drugi to odizolowana od świata Albania. W kraju panuje bieda, pogotowie nie jeździ do osób starszych, a Polacy, którzy przez Rumunię jadą pociągiem na wczasy do Bułgarii widzą w oknach zamiast firanek gazety. Rumuńska służba bezpieczeństwa - Securitate - jest jedną z najbrutalniejszych w całym bloku wschodnim. Ma też najwięcej tajnych współpracowników w stosunku do liczby mieszkańców. Ale w 1984 roku rumuńscy sportowcy jadą na igrzyska do Los Angeles.

Krajem rządzi nazywany Słońcem Karpat Nicolae Ceausescu. W 1965 roku zastąpił zmarłego Gheorghe’a Gheorghiu-Deja. W styczniu 1989 roku kończy 71 lat. Duży wpływ na męża ma Elena Ceausescu, „naukowiec światowej sławy”, która po objęciu przez męża władzy odmładza się o trzy lata. Elena, która skończyła trzy klasy wiejskiej podstawówki wykreowana została na wybitną chemiczkę. W 1989 roku jest pierwszym wicepremierem i szefową Akademii Nauk Rumunii. Większość czasu w urzędach spędza na zapleczu gabinetów. Oficjalnie prowadzi badania, ale najczęściej tylko czyta „Scinteię” - rumuński odpowiednik „Trybuny Ludu”.

Pod koniec lat osiemdziesiątych Nicolae i Elena Ceausescu wciąż są objęci kultem jednostki. Na Elenę naród pogardliwie mówi „codoi”, co po rumuńsku oznacza wulgarne określenie pewnej męskiej części ciała. Tak właśnie wybitna chemiczka przeczytała podczas jednego z „wykładów” skrót CO2 oznaczający dwutlenek węgla (doi to po rumuńsku dwa).

W położonej w zachodniej Rumunii Timosoarze ludzie odbierają węgierską telewizję. Na Węgry wiatr zmian dotarł już dawno. Podczas demonstracji 10 tysięcy osób pali portrety Ceausescu. Wszystko przez to, że milicja usiłowała eksmitować z mieszkania pastora Laszlo Tokesa, działacza mniejszości węgierskiej. Władza krwawo tłumi protesty. Wiadomo, że są zabici, ale trudno o szacunki. Początkowo mówi się o kilkuset zabitych, potem wychodzi na jaw, że to nawet 12 tysiące osób. Rumunia milczy. Świat wie o masakrze dzięki węgierskiej telewizji. Mówią o niej też deputowani z radzieckiej jeszcze Mołdawii. W końcu Ceausescu występuje przed kamerą rumuńskiej telewizji. Dyktator potwierdza, że 17 grudnia wojsko otworzyło w Timosoarze ogień. Oświadcza, że Rumunia podejmie wszelkie działania dla „ukarania prowokatorów tych działań neofaszystowskich, o charakterze terrorystycznym, które miały związki z poczynaniami kręgów imperialistycznych, reakcyjnych, szpiegowskich”.

22 grudnia 1989 roku DZ na pierwszej stronie zamieszcza zdjęcie dzieci przy choince, a obok niego tekst „Rumuni żądają dymisji kierownictwa państwa”. Kolejne relacje są coraz bardziej wstrząsające.

Agencja AFP informuje o lekarzu, który po przekroczeniu granicy rumuńsko-jugosłowiańskiej opowiedział o zamordowaniu 36 młodych ludzi. Gdy krzyczeli w swoim mieście „nie chce-my być głodni, chcemy chleba i wolności” pojawiły się jednostki specjalne i po prostu ich zastrzeliły. Doniesienia mówią też o rozjeżdżaniu ludzi przez czołgi i strzałach w szpitalach, do których trafiali ranni uczestnicy protestów.

21 grudnia na placu Republiki w Bukareszcie odbywa się wiec poparcia dla władz. „Przedstawiciele zakładów pracy” potępiają protesty w Timosoarze. Kiedy Ceaucescu dziękuje za zorganizowanie mitingu i obiecuje podniesienie płac o 200 lejów, zaczynają się gwizdy i okrzyki. Młodzież zaczyna manifestować swe poparcie dla demonstrantów z Timosoary. Wojsko otwiera ogień do zgromadzonych. Ludzie chowają się po bramach i na podwórkach, ale znów są ofiary. Tego dnia nikt chyba nie wiedział, że sprawy potoczą się bardzo szybko. Poświąteczny „DZ” z 27 grudnia 1989 roku pokazuje już zdjęcie zwłok Ceausescu po egzekucji, do której doszło dzień wcześniej. Relacjonuje też to, co działo się w Rumunii podczas świąt.

Piątek 22 grudnia to już prawdziwa rewolucja w Bukareszcie. Wojsko i milicja wycofują się z ulic. Tłum idzie na pałac Conducatora (po rumuńsku - wodza). Nim udaje się wtargnąć do środka protestujący widzą helikopter, którym Ceaucescu ucieka z żoną Eleną. Do dymisji podaje się premier Constantin Dascalescu, ale przedtem podpisuje dekret o zwolnieniu więźniów politycznych. W tajemniczych okolicznościach ginie też minister obrony generał Vasile Milea. O godz. 9 odmówił dalszego strzelania do demonstrantów, pół godziny później znaleziono go martwego.

W kolejnych rumuńskich miastach powstają komitety ocalenia narodowego. W sobotę budapesztańskie radio podaje, że po stronie reżimu w walkach biorą udział najemnicy z Syrii i Libii, co już po wszystkim zostaje zdementowane. Prasa informuje, że rodzina Ceausescu w jednym ze szwajcarskich banków posiada 400 milionów dolarów w walucie i złocie.

„Ach, co za wspaniała wiadomość. Antychryst zginął” - mówi spiker radiowy w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Dzień później telewizja rumuńska pokazuje ciała rozstrzelanych Nicolae i Eleny Ceausescu. „Chcemy umrzeć razem, nie chcemy łaski – miała mówić Elena po wyroku specjalnego trybunału. Telewizja mówi, że trzeba było wylosowac członków plutonu egzekucyjnego, bo każdy z ich członków chciał strzelać do dyktatora.

Film z egzekucji małżeństwa Ceaucescu obiega dzienniki telewizyjne na całym świecie. Ktoś, kto zobaczył ich po raz pierwszy, mógł nie uwierzyć, że ta para staruszków - on w czarnym płaszczu i czarnej czapce baraniatce na głowie, ona z siwymi włosami i zbyt dużym żółtym płaszczu - jeszcze kilkadziesiąt godzin temu trzymała w ryzach całą Rumunię.

Na Śląsku i w Zagłębie, tak jak w całej Polsce trwa zbiórka pieniądzy i darów dla Rumunii. Specjalne konta uruchamiają Polski Czerwony Krzyż i Polski Komitet Pomocy Społecznej. W holu głównym katowickiego dworca PKP działa punkt Górnośląskiego Towarzystwa Charytatywnego, gdzie przyjmowane są dary. Do skarbonek dziennie trafia około 3 milionów ówczesnych złotych. Pieniądze przekazuje też parafia św. Floriana w Sosnowcu-Zagórzu, która wpłaca 360 tys. złotych zebranych podczas pasterki. W Szpitalu Górniczym od Wigilli oddano dla Rumunów 22 litry krwi. To głównie górnicy sosnowieckich kopalń. Ministerstwo Łączności decyduje, że wpłaty na rzecz Rumunów zostaną zwolnione z opłat.

W grudniu 1989 roku tymczasowym prezydentem Rumunii zostaje inny działacz partyjny Ion Iliescu, swego czasu wyrzucony przez Ceausescu z Komitetu Centralnego Rumuńskiej Partii Komunistycznej. Rok później Iliescu wygra wybory prezydenckie i wyśle uzbrojonych w kije i pałki górników na uczestników kolejnych protestów, którzy domagają się... dekomunizacji.

tos

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.