Trzy życzenia dla Sosnowca. Ale złota rybka miasta nie odczaruje. Trzeba działać

Czytaj dalej
Tomasz Szymczyk

Trzy życzenia dla Sosnowca. Ale złota rybka miasta nie odczaruje. Trzeba działać

Tomasz Szymczyk

Choć Sosnowiec jest ważny, jego wizerunek trzeba zmienić. Katowice też nie miały dobrej opinii, ale lekcje odrabiają. Teraz czas na stolicę Zagłębia. Jednak, żeby zmienić wizerunek, trzeba zmienić miasto

Pierwsze skojarzenia z Sosnowcem to dzisiaj nie Jan Kiepura, nie Władysław Szpilman i nie coraz lepiej spisujący się piłkarze. Sosnowiec - niestety - ciągle znany jest głównie z powodu żałosnych żartów pojawiających się w telewizji czy internecie. Do stolicy Zagłębia Dąbrowskiego trzeba jednak przyjechać, żeby zobaczyć, że ma ona swoje atuty, którymi może się pochwalić. Te atuty trzeba jednak umieć wykorzystać. Umieć, i chcieć.

Mieszkanie za czytanie

Miasto trzeba budować i rozwijać stale, aby odpowiadało na potrzeby jego mieszkańców. Musi być ciągle unowocześniane i trzeba mieć na to pomysł. Miasta się zmieniają, przykładem są choćby Katowice, których wizerunek też nie był najlepszy, ale drgnęło. Nie jest to tylko zasługa inwestycji, w obszarach m.in. architektury, kultury i sportu, ale również społecznych inicjatyw miastotwórczych. To może być droga również dla Sosnowca.

Płynąca przez miasto Czarna Przemsza nie jest już tak zanieczyszczona jak jeszcze dwadzieścia czy trzydzieści lat temu, ale złotej rybki, która spełnia trzy życzenia, pewnie tam nie złapiemy. Spróbujmy jednak zastanowić się, jakie trzy życzenia dla Sosnowca są najważniejsze.

Życzenie pierwsze: kultura i sport

Na spotkania z kulturą i sportem mieszkańcy Sosnowca na pierwszy rzut oka nie mogą narzekać. Ogromny krok do przodu dzięki pracy dyrektorów, Doroty Ignatjew i Zbigniewa Leraczyka, poczynił w ostatnich latach Teatr Zagłębia, który dzięki nowoczesnemu repertuarowi zdobywa laury na ogólnopolskich konkursach. Każdy powinien też znaleźć coś dla siebie w ofercie Muzy, gdzie gości zarówno muzyka klasyczna, jak i rozrywka z pełnym spektrum: od Jerzego Połomskiego po Anię Dąbrowską. Z drugiej strony, po otwarciu sali w Muzie niemalże nic nie dzieje się w dużej Sali Koncertowej przy Szkole Muzycznej.

Wiele dla popularności Sosnowca zrobiły, i mogą jeszcze zrobić, książki Zbigniewa Białasa. „Korzeniec” był znakomitą podróżą do czasów początków miasta. Również „Puder i pył” oraz „Tal” zostały dobrze przyjęte przez czytelników.

Osób, przez które Sosnowiec mógłby się promować, nie brakuje. - Kiepura, Szpilman, Cygan - wylicza prof. WSH Michał Kaczmarczyk, rektor Wyższej Szkoły Humanitas w Sosnowcu. - To postaci, których inne miasta mogą nam zazdrościć. Ciekawym przedsięwzięciem był koncert z okazji rocznicy wybuchu III powstania śląskiego, ale przydałaby się cykliczna zagłębiowska impreza o randze kulturalnej, adresowana do szerokiej publiczności - dodaje.

A może duży ogólnopolski festiwal? Takie inicjatywy doskonale potrafią promować miasto i wpływają na jego wizerunek. Warto dać ludziom powód, żeby przyjechali, zobaczyli, powiedzieli „jest fajnie, wrócimy tu za rok”.

Imprezy związane z Kiepurą czy Szpilmanem, owszem, odbywają się, ale niewiele słychać o nich poza Sosnowcem. Chociaż w Sosnowcu miejsc związanych z Janem Kiepurą kilka się ostało, nie wyznaczono dla turystów żadnego szlaku. Szkoda.

Jak mówi Dariusz Jurek, prezes Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego, z Kiepurą o wiele lepiej radzi sobie Krynica. - Słynny tenor w Krynicy wybudował przecież swój hotel, ale to nie wszystko. Kiedy byłem tam ostatnio, okazało się, że jest tam nawet knajpa w klimatach kiepurowskich, która nazywa się Janek. Krynica słynie też z festiwalu kiepurowskiego. Nie warto robić sobie konkurencji, ale skoro ich impreza odbywa się latem, to może u nas zimą mógłby się odbywać np. konkurs tenorów - zastanawia się Dariusz Jurek.

Kiepura to tylko jeden z pomysłów na regionalną imprezę. Mógłby to być również inny rodzaj muzyki. Świetnie wykorzystuje to Rybnik, który co roku gości gwiazdę światowego formatu. Jeśli nie muzyka, to może kino, bo z Sosnowca pochodzi przecież Stanisław Jędryka, reżyser kultowych seriali „Podróż za jeden uśmiech” czy „Stawiam na Tolka Banana”.

Niezależnie od tego, którym rodzajem sztuki Sosnowiec i pozostałe zagłębiowskie miasta chciałyby się promować, pozostaje pytanie, czy samorządy potrafiłyby w tej sprawie współpracować, bo na razie nie potrafiły się porozumieć nawet co do organizacji wspólnej imprezy sylwestrowej.

- Samorządy muszą nauczyć się rozmawiać i wspólnie zabiegać o zdobycie funduszy na zagłębiowskie wydarzenia o randze kulturalnej. Musimy mówić jednym głosem również w relacjach ze Śląskiem i nie chodzi tu o podsycanie antagonizmów, ale o kulturę regionalną - mówi prof. Kaczmarczyk, który wspomina też starania o powołanie Zagłębiowskiej Organizacji Turystycznej. - Wszyscy byli na tak, poza samorządowcami - mówi.

Szansą na promocję miasta jest również sport. Kibice wciąż tęsknią za sukcesami Zagłębia z lat 70. i 80. Próbują do nich nawiązać piłkarze, którzy awansowali do półfinału Pucharu Polski i omal nie awansowali do ekstraklasy. Hokej kojarzy się dziś głównie ze sporami i brakiem pieniędzy. Koszykówka i siatkarski Płomień wegetują w niższych ligach. Na wykorzystanie olbrzymich marketingowych możliwości sportu, również dla miasta, chętnych póki co nie ma.

Życzenie drugie: tożsamość

Sosnowiec, tak samo jak Żywiec, Jaworzno czy Częstochowa, śląskim miastem nie jest i nigdy nie będzie. Przez wykrzykiwane na Stadionie Ludowym hasło „Polska bez Śląska” przeszło każde pokolenie Zagłębiaków. To nie agresja, a raczej protest przeciw powtarzanej przez osoby spoza regionu informacji „w Sosnowcu na Śląsku”. Swoje zrobiła tu, niestety, nie do końca odpowiednia nazwa województwa, która określa tylko jego śląską część, jakby zupełnie negująca część małopolską, w której mówi się „tak”, a nie „ja” i w której nie jada się na obiad rolady z modrą kapustą.

- Jest taki postkomunistyczny paradygmat, że tożsamość zagłębiowska to pielęgnowanie sztucznych podziałów. Ale podział na Zagłębie i Śląsk to podział naturalny, nie sztuczny. To dwie zupełnie inne tradycje i należy pielęgnować obie kultury i obie historie - mówi Dariusz Jurek. - Śląsk i Zagłębie to dwa regiony, ale rzeka - Przemsza czy Brynica - jest wspólna. Szacunek dla historii, kultury i tradycji należy się obu stronom. Potrzebne są jednak prawdziwe mosty - podkreśla.

Tożsamość zagłębiowska wciąż się rodzi, bo poczuje ją zapewne dopiero drugie lub trzecie pokolenie budowniczych Huty Katowice. Miasto musi się też odnaleźć w sytuacji, gdy nie działa tu już kopalnia.

- Kwestii tożsamości nie ograniczałbym tylko do Sosnowca, ale odnosiłbym do całego Zagłębia. Jest potrzeba integracji Zagłębiaków i wspierania idei protożsamościowych - mówi prof. Kaczmarczyk.

Życzenie trzecie: rynek

Sosnowiec nie jest historycznym grodem. Jest miastem, które ukształtowało kolejowe przejście graniczne, do którego dołączono okoliczne przemysłowe osady. Popularna „Patelnia”, na której spotykali się mieszkańcy, to dzisiaj po prostu wejście do przejścia podziemnego. Ogródków nie brakuje, ale stoją albo przy Warszawskiej, gdzie jeżdżą auta, albo przy Małachowskiego, gdzie towarzyszy im tramwaj. Wniosek? W mieście brakuje centralnego placu, który pełniłby funkcję rynku.

- Sosnowiec ma czytelne centrum miasta. To rejon zbudowanego w okresie międzywojennym budynku Urzędu Miejskiego, który przesuwa się w stronę tzw. Patelni i dworca. To bardzo wartościowy zespół architektoniczny z okresu zaborów, II RP i socrealizmu. Muszę pochwalić dbałość o dworzec kolejowy. Pięknych obiektów nie brakuje przy ul. Modrzejowskiej czy Małachowskiego (bank czy drapacz chmur). Centrum Sosnowca jest bardzo ciekawe i różnorodne. Założenie ratuszowe było potem uzupełnione w okresie socrealistycznym projektami autorstwa Tadeusza Teodorowicza-Todoro-wskiego czy punktowcami Mieczysława Króla. Sosnowiec nie ma się czego wstydzić. Ważne tylko, żeby budynki były w dobrym stanie - mówił na naszych łamach w 2015 r. dr inż. arch. Ryszard Nakonieczny z Politechniki Śląskiej

Brak głównego miejskiego placu to problem nie tylko Sosnowca. W Dąbrowie Górniczej funkcje te tylko pozornie pełni plac Wolności przed Pałacem Kultury Zagłębia, ale niewiele się tam dzieje. W Będzinie z kolei przez dawny rynek w latach 70. poprowadzono dwupasmówkę. A takie miejsce jest potrzebne, bo pełni bardzo ważną funkcję miastotwórczą.

- Rynek to miejsce, gdzie koncentruje się aktywność kulturalno-społeczna mieszkańców. Mogą się tam też odbywać imprezy plenerowe czy inne akcje. Przykład Katowic pokazuje, że stworzenie takiego miejsca to dobry kierunek - mówi prof. Michał Kaczmarczyk.

Pomysł z rynkiem na placu Ćwierka nie sprawdził się. Dobrym miejscem na rynek w Sosnowcu byłby plac przed dworcem kolejowym. Problemem jest jednak dwupasmowa droga, którą poprowadzono tędy w latach 70.

- Od dawna mam swoje zdanie. Ktoś źle pomyślał. Drogę trzeba było poprowadzić dołem, a plac zrobić u góry - mówi Dariusz Jurek. W centrum dominują biura, więc organizacja koncertu tutaj nie przeszkadzałaby mieszkańcom tak jak na parkinguprzed Urzędem Miejskim. Plac przed dworcem ma być niebawem przebudowywany, a jego centrum ma być pomnik Kiepury. Czy uda się przyprowadzić tam życie?

Tomasz Szymczyk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.