Trzecie miejsce Falubazu Zielona Góra to dobry wynik
Ekantor.pl Falubaz wywalczył brązowe medale. W naszym klubie nie ma osoby, która była w niedzielny wieczór niezadowolona. Wszyscy świętowali
Mecz rewanżowy z Betardem Spartą Wrocław przebiegał tak, jak się spodziewaliśmy. Poza niespodzianką w pierwszym biegu, przegranym przez gospodarzy 1:5, pozostałe raczej układały się po myśli Falubazu. Nie mogło być inaczej, kiedy żądliło tylko dwóch rywali - Tai Woffinden i Vaclav Milik. Praktycznie nie istniała formacja młodzieżowa gości. Sukces „Myszy” 49:41 był w tej sytuacji najniższym wymiarem kary.
- Trzecie miejsce jest dobre. Walczyliśmy, gryźliśmy tor, jakbyśmy jechali o złoto. Robiliśmy co tylko mogliśmy i mamy brązowe medale. Po zadyszce w ubiegłym roku kolejne podium dla Zielonej Góry. A przegrany półfinał? Chyba nie ma sensu do niego wracać. Cieszymy się z brązu i tyle - ocenił Patryk Dudek, który w niedzielę i w ogóle przez cały sezon był filarem zielonogórskiego zespołu. - Ciężko mi teraz, na gorąco, po zawodach, oceniać cały sezon, bo myślami jestem już w innym miejscu... Nie chcę strzelić gafy, ale ten sezon nie układał się na początku najlepiej. Kłopoty kadrowe, wyszliśmy z tego. Fajnie, że wszyscy trafili z formą i w półfinale zabrakło nam tylko tej kropki nad „i”. Walczyliśmy w play offach, stanęliśmy na podium, więc plan minimum chyba został wykonany. Apetyty na pewno będą w przyszłym roku większe - dodał „Duzers”.
Trzecie miejsce jest dobre. Walczyliśmy, gryźliśmy tor, jakbyśmy jechali o złoto. Robiliśmy co tylko mogliśmy i mamy brązowe medale
Dwumecz z Betardem Spartą Dudek ocenił jako dobry w wykonaniu swoim i kolegów. - Byliśmy chyba bardziej wyrównaną drużyną, a świadczy o tym rezultat, który w przypadku rewanżu był podobny do wyniku uzyskanego w Poznaniu. Widać wyraźnie, że ten brązowy medal po prostu się nam należał. Indywidualnie? W niedzielę rozsypały mi się dwa motocykle. Po pierwszym biegu musiałem zmienić maszynę, ale to nie było to. Już na treningu słabo mi jechał. Dodatkowo w ostatnim wyścigu liczyłem, że wygram start z pierwszego pola i rozprowadzę rywali. Niestety, mój występ skończył się już po 20 metrach. Silnik się zatarł. To był w ogóle ciężki dzień. Rano niezbyt dobrze się czułem, chyba jakieś przeziębienie, a później nic się nie układało. Grunt, że jako drużyna pojechaliśmy dobrze.
Mimo słabszego dnia „Duzers” nie omieszkał pokazać pełni swych umiejętności, kiedy w XIII wyścigu mijał gości jak tyczki, choć wynik był już przesądzony. - Staram się jeździć widowiskowo i robić show, żeby być poważanym w świecie żużlowym oraz wśród kibiców. Trzeba zawsze walczyć do końca - skwitował, a przed nim jeszcze walka o medale w lidze szwedzkiej.
- Nie udało się wygrać, ale gdyby zaliczka z pierwszego meczu była po naszej stronie to wszystko mogło potoczyć się inaczej. Tak się nie stało. Sześć punktów straty, a następnie osiem kolejnych. W naszym zespole zawiodło kilka ogniw. Jeśli juniorzy z Zielonej Góry robią dziewięć, a nasi tylko punkt to mammy odpowiedź skąd ten wynik - powiedział trener gości Krzysztof Gałandziuk i dodał, że Falubaz zasłużył co najmniej na brąz.
Staram się jeździć widowiskowo i robić show, żeby być poważanym w świecie żużlowym oraz wśród kibiców
Trener marek Cieślak rozpoczął ocenę dwumeczu od przypomnienia, że drużyna niesamowicie rozpędziła się w drugiej połowie sezonu i rozbudziła apetyty. - Osobiście bardzo mnie cieszy ten brązowy medal i chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tych medali: zawodnikom, mechanikom, Tomkowi Walczakowi, wszystkim pracownikom klubu, dyrektorowi Kamilowi. O właścicielach nie będę mówił, ale wiadomo, bez nich nie bawilibyśmy się dziś w żużel. A przede wszystkim chcę podziękować publiczności - mówił szkoleniowiec.
- To jest medal mistrzostw Polski i nie jest tak, że się go daje z przydziału. Kosztował naprawdę dużo potu, poświęcenia i bólu. Kiedy przypomnę sobie końcówkę maja to nie było wcale tak wesoło. Martwiliśmy się wtedy czy nie będziemy musieli walczyć w barażach. Owszem na finiszu troszkę nam zabrakło, ale taki jest sport. Ja bardzo się cieszę - mówił rozpromieniony Piotr Protasiewicz. - Dedykujemy ten medal kibicom, bo przez cały sezon mieliśmy w nich największe wsparcie. Nie opuścili nas w trudnych momentach i wspierali bardzo licznie na wyjazdach. Kiedy patrzyłem na frekwencję u innych drużyn przyjezdnych to kibice Falubazu zdemolowali inne ekipy poza domem - „PePe” autentycznie się cieszył i podkreślił, że medal z zespołem jest dla niego tym cenniejszy, bo jedyny jaki wywalczył w tym roku.
Nam pozostała jeszcze jedna formalność: sezon „ogórkowy” uważamy za otwarty.