Trybunał dał nam przepis na prawo i sprawiedliwość
Rozmowa z mec. Michałem Bukowińskim, który mówi o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz wskazuje konsekwencje potencjalnej bierności polskich władz.
Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości oświadczył, że nic się nie stało, że spodziewał się takiego rozstrzygnięcia.
- Ten triumfalizm przedstawicieli władzy wykonawczej jest kompletnie nieuzasadniony.
Dlaczego?
- Nie znajduje pokrycia w treści orzeczenia Trybunału Luksemburskiego. W moim odczuciu władza polityczna robi dobrą minę do złej gry. Znaczna część komentarzy politycznych została wygłoszona bezpośrednio po ogłoszeniu części wstępnej orzeczenia Trybunału. Lektura całego uzasadnienia w najmniejszym stopniu nie daje podstaw do stwierdzenia, że jest to rozstrzygnięcie zgodne z zapowiedziami, oczekiwaniami i argumentacją strony rządowej.
Zatem, Trybunał przesądził o…
- O tym według jakich kryteriów należy ocenić Krajową Radę Sądownictwa i Izbę Dyscyplinarną. Orzeczenie nie przesądza natomiast wprost czy organy te spełniają traktatowe standardy niezależności i bezstronności. Tej oceny dokonać ma polski sąd - Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego.
Czy można mówić, że Trybunał „umył ręce”, bo nie chce się mieszać w polskie sprawy?
- Przekłamaniem są komentarze jakoby Trybunał uznał, że nie może mieszać się w sprawy związane z organizacją polskiego wymiaru sprawiedliwości. Jest dokładnie odwrotnie. Trybunał wyraźnie stwierdził w swym orzeczeniu: wyłączną kompetencją państw członkowskich jest organizacja wymiaru sprawiedliwości ale realizacja tego prawa nie może prowadzić do skutku, który będzie sprzeczny ze standardami europejskimi. I ten końcowy efekt organizacji podlega ocenie Trybunału. By posłużyć się „kulinarną” metaforą - Trybunał mówi: możecie sobie kuchnię umeblować jak chcecie, możecie używać dowolnych produktów, garnków i przypraw, ale na końcu w waszej kuchni ma powstać pełnowartościowe danie spełniające normy przewidziane dla zdrowej żywności. Trybunał ma prawo ocenić czy to się udało.
TSUE dał „przepis” na to danie?
- Tak. Trybunał nie mógł bezpośrednio rozstrzygnąć spraw, na kanwie których zadano pytania prejudycjalne. To musi zrobić sąd krajowy. Trybunał w orzeczeniu stwierdził, że to polski sąd, ten pytający (Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego) ma samodzielnie dokonać oceny niezależności i bezstronności KRS oraz Izby Dyscyplinarnej i określił jak tego dokonać. Orzeczenie Trybunału szczegółowo określa kryteria, czynniki i okoliczności, które należy wziąć pod uwagę przy dokonywaniu oceny. W tym zakresie to orzeczenia ma kolosalne znaczenie i można nazwać je orzeczeniem historycznym.
Co polski sąd ma wziąć pod uwagę, by ocenić np. powołanie i działalność Izby Dyscyplinarnej SN?
- Trybunał podkreślił, że niezależność i bezstronność danego organu należy oceniać biorąc pod uwagę wszystkie dostępne istotne informacje. Liczy się zatem to, jak dany organ jest ukształtowany, jaką ma kadencje, jakie są zasady powoływania i odwoływani zasiadających w nim osób, według jakich reguł działa, czy na organ wywierane są pośrednie i bezpośrednie naciski. Ale, ważne jest też to, w jaki sposób jest on postrzegany.
Postrzegany?
- Tak, to jest pewne novum. Do tej pory dominował raczej sposób myślenia o niezależności i bezstronności organu, w którym ważne było to, czy dany sąd jest „wewnętrznie” niezależny i bezstronny. Czy w sposób bezstronny wydaje wyroki, czy nie ulega naciskom, czy ma formalnie zagwarantowaną niezależność.
Natomiast w orzeczeniu TSUE...
- Mówi się o tym, że w demokratycznym państwie równie ważne jest to jak organ jest postrzegany przez jednostki, a więc czy wzbudza zaufanie obywateli. Należy wziąć pod uwagę, powiada Trybunał, czy jednostka obserwując powołanie, organizację i sposób działania danego organu ufa, że jest on wolny od nacisków czy też może nabrać obiektywnie uzasadnionych wątpliwości co do jego niezależności i bezstronności.
A jeśli przy powołaniu sędziego uczestniczyła neo-KRS, która daleka jest od europejskich standardów?
- Jeżeli ktoś został powołany przez ciało, które samo nie spełnia standardów niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej, to może nie być postrzegany przez obywateli jako sędzia niezależny i bezstronny. I to jest kolejny ważny pogląd zawarty w orzeczeniu Trybunału - uznanie, że istnieje niejako grzech pierworodny sędziów powołanych przez upolitycznione ciała.
Jakie wątpliwości rodzi orzeczenie TSUE?
- Pozostaje pytanie - co z sędziami sądów powszechnych powołanych przy udziale neo-KRS? Orzeczenie dotyczy bowiem wprost sędziów Izby Dyscyplinarnej SN. Czy i na ile zatem kryteria oceny ich niezależności odnieść można do wszystkich sędziów powołanych przy udziale neo-KRS? Podzielam pogląd, że z chwilą ogłoszenia wyroku Trybunału również status sędziów sądów powszechnych stoi pod znakiem zapytania.
To znaczy?
Wobec każdego sądu w składzie, którego zasiada sędzia nominowany lub awansowa przez neo-KRS pojawia się wątpliwość czy jest sądem niezależnym i bezstronnym.
W rezultacie...
- Zaczną się pojawiać wnioski o wyłączenie takich sędziów ze składów sędziowskich. Pojawią się też wnioski o wznowienie postępowań już zakończonych prawomocnymi orzeczeniami wydanymi przez sądy obsadzone przez neo-sędziów.
Ilu jest neo-sędziów?
- Neo-KRS uczestniczyła w procedurach awansowych lub nominacyjnych ponad 500 sędziów. Sędziowie ci od kilku lat wydają orzeczenia. Coraz większym problemem staje się rozstrzygnięcie jak ocenić ważność orzeczeń wydanych przy udziale tych sędziów.
Potrzebna jest nowelizacja obowiązujących ustaw?
- Wydaje się, że skazy, w postaci powołania przez ciało zależne od polityków jakim stała się KRS, nie da się usunąć inaczej jak przez powtórzenie procedury powołania. Trzeba więc doprowadzić do powołania Krajowej Rady Sądownictwa, która spełniać będzie kryteria wskazane przez Trybunał. Nie mogę wykluczyć, że sędziowie powołani przez neo-KRS powinni jeszcze raz przejść przez procedurę powołania lub procedurę awansową. Uważam, że neo-sędziowie powinni powstrzymać się od orzekania do czasu pełnego wykonania wyroku Trybunału.
Rząd, KRS mówią, że niczego poprawiać nie trzeba!
Oczywiście rząd może udawać, że nic się nie stało i twierdzić, że orzeczenie TSUE jest potwierdzeniem punktu widzenia władzy wykonawczej. Takie podejście do problemu tylko pogłębi chaos, bo nadal neo-KRS, będzie produkowała sędziów dotkniętych „grzechem pierworodnym” w postaci całkowitego upolitycznienia procedury ich powołania. Strony procesów i podsądni będą mieć obiektywnie uzasadnione wątpliwości co do bezstronności i niezależności sądów obsadzonych przez neo-sędziów. Owe sądy produkować zaś będą dotknięte wadą orzeczenia.
W perspektywie mamy...
- Czeka nas zalew wniosków o wznowienie postępowań i o wyłącznie sędziów. Obywatele znajdą się w stanie permanentnej prawnej niepewności, ponieważ każdy wyrok wydany przez sędziego powołanego lub nominowanego przez neo-KRS, będzie można nawet kilku latach podważyć. Posypią się też skargi obywateli do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Sztrasburgu.
Z jakim uzasadnieniem?
- Obywatel będzie mógł zasadnie twierdzić, że został pozbawiony prawa do rozpoznania sprawy przez niezawisły i bezstronny sąd, dlatego, że w jego sprawie orzekał sędzia powołany przez organ, co do którego stwierdzono brak atrybutu niezależności i bezstronności. Myślę, że seryjnie zaczną zapadać orzeczenia przyznające Polakom odszkodowania.
i…
- We wszystkich sprawach z elementem prawa europejskiego pojawia się poważne niebezpieczeństwo - orzeczenia wydawane przez neo-sędziów będą traktowane w przestrzeni europejskiej jako nieistniejące. Dla obrotu prawnego z zagranicą np. postępowań dotyczących europejskiego nakazu aresztowania, uprowadzenia dzieci za granicę, czy egzekucji alimentów na terenie UE będzie to miało katastrofalne skutki. W ostatecznej perspektywie grozi nam całkowita zapaść wymiaru sprawiedliwości.