Prof. Roman Bäcker i Adam Willma dyskutują o sytuacji politycznej w kraju i na świecie.
Obawiam się, że nie uciekniemy od sprawy Trybunału. Dojrzałem troskę na pana twarzy.
Nie ma ważniejszej sprawy. Widmo krąży po Polsce, widmo kryzysu konstytucyjnego. Rządzący jeszcze przed publikacją wyroku zapowiedzieli, że nie uznają orzeczenia Trybunału. Ten ostatni popełnił ich zdaniem niewybaczalne wykroczenie - osądzając ustawę nie procedował według niej. Tymczasem gdyby postępował zgodnie z jej zapisami i uznał jej niekonstytucyjność, jego wyrok tym bardziej byłby nieważny - bo sędziowie opieraliby się na nieważnej według nich ustawie. W dodatku nie ma w tej chwili tylu sędziów, ilu wymaga ta ustawa, a najwcześniej można by rozstrzygnąć tę sprawę po 6 miesiącach. W tym czasie jednak nie można rozstrzygać innych spraw - bo nie wiadomo według jakiej ustawy TK winien by działać. Wtedy dopiero byłby bałagan. A pan nie wygląda na zatroskanego...
Bo mnie sprawa Trybunału nie bardzo mnie martwi. Rozwiąże się sama.
Śmiała teza. W jaki sposób?
Rozwiąże ją minister Waszczykowski. Albo jego następca. Rząd na własne życzenie znalazł się w klinczu polityki międzynarodowej. Będzie musiał pójść na kompromis w sprawie TK.
Jako wegetarianin i niestety zbyt rzadki cyklista od dawna podziwiam ministra Witolda Waszczykowskiego. Jest to pierwszy na świecie minister spraw zagranicznych, który mówi szczerze, co myśli. To się do tej pory nie zdarzało wśród dyplomatów. Jego prośba o wydanie opinii w sprawie sporu o Trybunał przez Komisję Wenecką pozwala wszystkim państwom demokratycznym na postępowanie wobec Polski według kryterium przestrzegania konstytucji przez rządzącą partię. Nie było dla nich lepszego prezentu. I znaleźliśmy się w mocnej defensywie.
Bo polityka zagraniczna mało obchodziła dotąd Jarosława Kaczyńskiego. Teraz nie ma wyjścia.
Prezes PIS-u jest w tym przypadku odwrotnością swego idola Józefa Piłsudskiego. Marszałek bardzo realnie oceniał nie tylko poziom zagrożeń wojskowych, ale i strategie polityków rządzących w innych państwach. To on zaproponował przeprowadzenie wojny prewencyjnej wobec Niemiec po przejęciu rządów przez Hitlera.
Tymczasem prezes PiS-u nie wiadomo dlaczego wierzy, iż Barack Obama będzie traktował Polskę zawsze jak najlepszego sojusznika, a Angela Merkel z jakiegoś dziwnego powodu jest wrogiem Polski.
No i stało się - wytypowane na największego przyjaciela Polski Stany Zjednoczone jednoznacznie żądają ułożenia sprawy Trybunału Konstytucyjnego.
A co ma robić Obama i szykująca się do walki z Trumpem Hillary Clinton - oboje z partii demokratycznej? Jak poprą polski rząd, wszyscy wypomną im, że walczą z Trumpem, a jeszcze gorszych popierają. Czy ktokolwiek będzie chciał przegrać wybory w USA tylko po to by poprzeć Jarosława Kaczyńskiego?
To może chociaż reset stosunków z Rosją jest możliwy?
Tylko jako żart. Z Rosją Putina już mało kto chce rozmawiać. Nawet Chińczycy nie rozmawiają tylko dyktują, co Rosjanie mają podpisać. Naprawienie relacji z Rosją to utrata dla Polski ogromnego kapitału poparcia społecznego na Ukrainie i w wielu innych państwach poradzieckich. W dodatku poprawa tych relacji jest możliwa tylko wtedy, gdy choćby milcząco uznamy aneksję Krymu. Tego nie da się zrobić.
Węgier potrafi.
Przyjaźń z bratankami zawsze była silna, gdyż z Węgrami mieliśmy wspólnych wrogów. Tymczasem Orban powoli się wycofuje z walki z wielkimi bankami i korporacjami. Już nie jest tak wojowniczy, jak dawniej.
Wielka Brytania, nasz wiceprzyjaciel załatwia swoje interesy. Kosztem Polski również.
Pomimo tego, że partia Camerona jest we wspólnej frakcji z PiS-em w Parlamencie Europejskim, to zrobi on wszystko by to Anglikom żyło się lepiej w UE i to szczególnie kosztem Polaków. Brytyjczycy - jak powszechnie wiadomo - nie mają przyjaciół, mają interesy.
Niemcy postrzegane są przez PiS jako brunatny kalifat.
Nawet jeśli tak będzie w przyszłości, to na razie jeszcze tak nie jest. To Niemcy są naszym największym partnerem gospodarczym i naturalnym sojusznikiem w negocjacjach we wszystkich instytucjach UE. Antyniemieckie nastroje w partii rządzącej są w tej sytuacji samobójcze.
Więc jeśli rząd postanowił się nie przyjaźnić, będzie musiał pokochać trybunał.
Oby tak się stało. Obawiam się jednak, że jesteśmy obaj zbyt dużymi optymistami.
Autor: Prof. Roman Bäcker, Adam Willma