Trybuna VIP-ów na stadionie Lecha Poznań pod lupą prokuratury i CBA. Śledczy sprawdzali związki Kolejorza z zakładem karnym w Koziegłowach
CBA zatrzymało Henryka Szlachetkę z Lecha Poznań oraz poznańską adwokat Agnieszkę P. Prokuratura zarzuciła mu płatną protekcję, a jej powoływanie się na wpływy w sądzie penitencjarnym. Śledztwo dotyczy wyciągania na wolność osób skazanych i trwa od 2016 roku. Zarzuty postawiono dopiero teraz, bo jak się dowiedzieliśmy, śledczy przez ostatnie lata badali związki Lecha Poznań z Zakładem Karnym w Koziegłowach. - Chodziło m.in. o sprawdzenie, którzy więźniowie opuszczali mury zakładu, by pracować na stadionie oraz czy związek z tym miały osoby, które pojawiały się na trybunie vipowskiej podczas meczów Kolejorza - mówi jeden z naszych rozmówców.
Śledztwo poznańskiej prokuratury wszczęto po zawiadomieniu z 2016 roku. Zarzuty usłyszały trzy osoby. Dotyczą tylko jednego zdarzenia - sprawy z 2014 roku i starań o wyciągnięcie na wolność jednego ze skazańców.
Więzień siedział w zakładzie karnym wspólnie z Tomaszem M., karanym za kradzieże samochodów. Tomasz M. miał polecić znajomemu z więzienia usługi poznańskiej adwokat Agnieszki P., która to miałaby załatwić mu wcześniejsze wyjście na wolność. W dalszej części tych rozmów miało dojść także do powoływania się na wpływy i znajomości Henryka Szlachetki, byłego policjanta, od lat zatrudnionego w Lechu Poznań. Rodzina więźnia poszła do pani mecenas i zaczęła nagrywać rozmowy z nią. Nagrany został, jak słyszymy nieoficjalnie, także więzień Tomasz M.
Ostatecznie więźniowi, który chciał wcześniej opuścić zakład karny, udało się to za drugim podejściem. Najpierw jego rodzina, jak przekonuje prokuratura, dała pani adwokat 30 tys. zł. Gdy pierwsza próba nie wyszła, pani adwokat oddała pieniądze. Za drugim razem, gdy doszło do skutecznej próby, adwokat miała dostać od rodziny już tylko 8 tys. zł.
Cała trójka: były już więzień Tomasz M., adwokat Agnieszka P. oraz Henryk Szlachetka zostali zatrzymani w ubiegłym tygodniu i postawiono im zarzuty.
[Sprawdzano, kogo zapraszano na trybunę vipowską Lecha Poznań
Sprawa zatrzymania Henryki Szlachetki z Lecha Poznań oraz pani adwokat Agnieszki P. odbiła się w Poznaniu szerokim echem. Część osób zastanawiała się, dlaczego śledztwo w ich sprawie trwało aż cztery lata.
Okazuje się, jak nieoficjalnie usłyszeliśmy od osób znających szczegóły sprawy, że w trakcie śledztwa sprawdzano także inne wątki. Między innymi działalność Zakładu Karnego w Koziegłowach. Więźniowie stamtąd, dzięki umowie podpisanej z Lechem Poznań, trafiali do pracy na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Tego typu umowy między prywatnymi podmiotami, a zakładami karnymi są podpisywane od lat. Prokuratura przesłuchiwała m.in. osoby z władz Lecha oraz spółki Marcelin Management, by wyjaśnić szczegóły współpracy.
- W śledztwie sprawdzano, którzy więźniowie trafiali do pracy na stadionie, na przykład do jego sprzątania oraz czy stały za tym jakieś powiązania i nielegalne działania
- mówi jeden z naszych rozmówców.
- Sprawdzano także, kto zasiadał na trybunie dla VIP-ów podczas meczów Lecha Poznań, czy pojawiały się tam osoby związane z więziennictwem. W śledztwie weryfikowano bowiem wątek ewentualnych znajomości, które stały za wypuszczaniem do pracy różnych więźniów. Ale najwidoczniej niewiele z tego wyszło, bo na zarzuty to się nie przełożyło – wyjaśnia.
Prokuratura sprawdzała także system przedterminowego zwalniania więźniów z zakładów karnych. W tym systemie istotną rolę odgrywa opinia dyrektora danego zakładu karnego.
- Najlepiej, jeśli dyrektor danego więzienia sam wnioskuje o przedterminowe zwolnienie jakiegoś więźnia lub chociaż popiera jego wniosek o wcześniejsze opuszczenie zakładu karnego. Wtedy sądy penitencjarne znacznie chętniej zwalniają więźniów z odbywania dalszej kary. A jeśli dyrektor zakładu wydaje negatywną opinię, najczęściej sąd penitencjarny odrzuca prośbę takiego więźnia – opowiada nam jeden z prawników.
Prokuratura domagała się aresztowania podejrzanych. Sąd się nie zgodził
Czteroletnie śledztwo poznańskiej prokuratury zaowocowało na razie postawieniem zarzutów tylko za jedno zdarzenie z 2014 roku. Prowadzący śledztwo poznański Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej niebawem zamierza zakończyć postępowanie. Choć dotyczyło wielu wątków, to wszystko wskazuje na to, że zakończy się wyłącznie na trzech podejrzanych osobach.
Więcej: Oświadczenie Henryka Szlachetki z Lecha Poznań: "Czuję się absolutnie niewinny"
Były więzień Tomasz M., adwokat Agnieszka P. oraz Henryk Szlachetka nie przyznają się do winy. Ten ostatni jest byłym policjantem, od lat szefem ds. bezpieczeństwa w Lechu Poznań. W zeszłym tygodniu wydał oświadczenie. Zapewniał o swojej niewinności. Zaznaczył, by podawać jego pełne imię i nazwisko. Czuje się wmanewrowany w sprawę, w której, jak zapewnia, nikomu w niczym nie pomagał.
Poznański Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej domagał się aresztowanie wszystkich zatrzymanych osób. Sąd uznał, że jest wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów, ale aresztu nie zastosował. Prokuratura zapowiada złożenie zażalenia na tę decyzję sądu.
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień