Trump zmieni USA, a przy okazji świat [wideo]
Nawet najbliższe otoczenie miliardera nie wie, co siedzi w jego głowie. Ale wypowiedzi Trumpa już niepokoją.
Głosujący na Donalda Trumpa oczekują od niego, by odbudował silną Amerykę. Chcą więc nowych miejsc pracy i powstrzymania zalewu kraju przez chińskie towary. Sam prezydent elekt podtrzymuje pomysł deportacji kilku milionów nielegalnych imigrantów, ale już o murze na granicy z Meksykiem mówi coraz mniej.
Sojusznicy USA za to z niepokojem wspominają jeszcze z kampanii wyborczej umizgi Trumpa do Putina, którego nazwał twardym przywódcą. Z pierwszej rozmowy obu polityków wynika, że są za zduszeniem Państwa Islamskiego i odbudową normalnych stosunków między krajami. W stolicach Europy pamięta się jednak takie wypowiedziane przez Trumpa słowa: jako prezydent USA nie broniłby przed Rosją sojuszników z NATO, „którzy nie płacą rachunków”.
Ian Brzeziński o Donaldzie Trumpie: Prawdopodobnie w tym momencie spada na niego zimny prysznic i wiele się uczy
Miliarder groził więc zwinięciem parasola ochronnego NATO na Starym Kontynecie, bo jeśli członkowie Sojuszu nie „ubiją z nim interesu” to usłyszą od niego: „Gratulacje, teraz będziecie bronić się sami”. Ubić z Trumpem interes oznacza tyle, że bogate kraje bronione przez Stany Zjednoczone miałyby zwrócić jej środki wydawane na ten cel.
Trump wypomina sojusznikom, że USA przez swoje zaangażowanie w sojusze i prowadzenie wojen ma teraz gigantyczną dziurę budżetową. Podaje przykład Korei Południowej, która chroniona jest przez ogromny kontyngent amerykański, a mimo to na półwyspie nie widać pokoju. Wyrzuca Japonii, że na obronę tego bogatego kraju Ameryka wydaje gigantyczne sumy i nic z tego nie ma. Takie słowa poważnie niepokoją sojuszników Stanów Zjednoczonych.
A co na to zwolennicy Donalda Trumpa? Od wielkiej polityki ważniejsze jest dla nich ich podwórko, a więc wyższe zarobki, sprawniejsza edukacja, naprawa infrastruktury, a to kosztuje. I tym powinien się zająć amerykański prezydent.
Autor: Kazimierz Sikorski