Dym z komina z domu jednorodzinnego zatruwa pół osiedla. Smród jest nie do wytrzymania. A nikt nie jest w stanie nam pomóc - żali się "GL" pani Grażyna.
Czytelniczka „GL” mieszka na osiedlu Śląskim w Zielonej Górze w bloku nr 5. Od dwóch lat mieszkańcy z tego rejonu osiedla skarżą się na gryzący, śmierdzący dym, który głównie zimą dociera do ich bloków, wdziera się do mieszkań.
- Czasami smród jest nie do zniesienia. Nie można okna otworzyć, a i tak zapach dostaje się do mieszkania - mówi pani Grażyna. - To nie tylko ja się skarżę, ale i inni lokatorzy z sąsiednich bloków. Gryzący dym dociera do nas codziennie o różnych godzinach od strony Raculki, gdzie jest osiedle domków jednorodzinnych. Nie wiem jednak, z którego domu.
Czytelniczka ,,GL” zgłosiła sprawę straży miejskiej, gdzie dowiedziała się, że strażnicy nic w tej sprawie nie może zrobić. - Dziwię się, bo przecież słyszałam w telewizji o innych miastach. Tam straż kontroluje domy, z których wydobywa się trujący dym - mówi czytelniczka ,,GL’’. - A ja już pokaszluję od tego. Myślę sobie, że może ktoś pali tam plastik i inne śmieci, bo nie ma pieniędzy? Może potrzebuje jakiejś pomocy? A służby tym się nie interesują.
Pani Grażyna zwróciła się o pomoc do radnego Jacka Budzińskiego, który poruszył problem na sesji rady miejskiej i poprosił o wyjaśnienia Biura Ochrony Środowiska zielonogórskiego magistratu.
- BOŚ nie posiada uprawnień do kontroli gospodarstw domowych i pracownicy nie mogą wejść na posesję osób prywatnych - czytamy w odpowiedzi BOŚ dla radnego. - Problem palenia odpadów w piecach domków jednorodzinnych i kamienic w naszym mieście się nasila, a przepisy ochrony środowiska nie upoważniają urzędników BOŚ do przeprowadzenia kontroli w tym zakresie i podejmowania działań w stosunku do osób fizycznych.
Wygląda na to, że nie ma w mieście służby, która mogłaby kontrolować, czym zielonogórzanie palą w piecach
- Nie mamy ustawowych uprawnień do wchodzenia do czyjegoś domu bez jego zgody - dodaje Sławomir Nowak, komendant straży miejskiej. - Do tej pory wchodziliśmy do budynków za zgodą właścicieli i nie stwierdziliśmy, aby ktoś palił plastik lub inne śmieci. Nikogo nie ukaraliśmy. To tylko Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska może takie kontrole przeprowadzać łącznie z pobraniem próbek z pieca i poddaniem ich analizie.
"GL" postanowiła więc zbadać problem w WIOŚ. - Nie mamy uprawnień do kontroli posesji mieszkalnych, tylko zakładów przemysłowych - wyjaśnia Maria Szablowska, szefowa WIOŚ. - Takie prawo ma straż miejska i magistrat. Nawet z przyczyn kadrowych taka kontrola nie byłaby możliwa. 27 inspektorów ma za zadane 3 tys. zakładów na terenie całego woj. lubuskiego.
Magistrat i straż miejska wskazuje WIOŚ, a ten odbija piłeczkę w kierunku gminy. Wygląda na to, że nie ma w mieście służby, która mogłaby kontrolować, czym zielonogórzanie palą w piecach. Problem narasta.
Prawo ochrony środowiska
Dym z komina z domu jednorodzinnego zatruwa pół osiedla. Smród jest nie do wytrzymania. A nikt nie jest w stanie nam pomóc - żali się ,,GL’’ pani Grażyna.
Art. 379 ustawy POŚ. Upoważnia on m.in. wójta czy prezydenta do wykonania przez podległą im służbę lub urzędników (w tym straż miejską) kontroli posesji. Mogą oni wejść na teren prywatny od 6.00 do 22.00. Odmowa poddaniu się kontroli jest przestępstwem.