Trudno to wytłumaczyć, ale Jagiellonia została bez punktów
Zmarnowanych wiele okazji, zero goli i punktów, a do tego kontuzje dwóch zawodników - to obraz po porażce Jagi 0:1 z Piastem.
Spotkanie z Piastem, który przed tą kolejką zajmował ostatnie miejsce w tabeli, rozpoczęło się podobnie jak to poprzednie żółto-czerwonych ze Śląskiem, czyli od zdecydowanych ataków. Wydawało się, że brak w składzie kontuzjowanych Tarasa Romanczuka, Ivana Runje, Arvydasa Novikovasa, nie ma większego znaczenia dla drużyny Ireneusza Mamrota. Już w pierwszej akcji po podaniu Łukasza Burligi strzału z kilku metrów nie zdołał oddać Cillian Sheridan. Jak się później okazało to nie było jedyne pudło Irlandczyka w tym spotkaniu. W pierwszej połowie swoje szanse napastnik miał jeszcze w piątej minucie (zablokowany strzał, a dobitkę obronił Jakub Szmatuła) oraz w 32 minucie (Szmatuła obronił strzał głową z kilku metrów). Sheridan mógł także zaliczyć asystę, gdy po efektownej akcji na skrzydle dokładnie podał do Przemysława Frankowskiego. Niestety ten ostatni mając przed sobą tylko bramkę z kilku metrów trafił w słupek. Ze strony Piasta najgroźniej było po strzale z dystansu Joela Valencii i główce Sasy Żivca. W obu przypadkach dobrze interweniował Marian Kelemen.
Niestety gospodarze drugą połowę rozpoczęli od gola samobójczego. Po strzale Valencii i interwencji Kelemena piłka odbiła się od Guilherme i wtoczyła się do bramki.
Nie może być tak, że w tylu meczach brakuje szczęścia
Ireneusz Mamrot
trener Jagiellonii
Wiele niewykorzystanych sytuacji, gol samobójczy - czy może więcej nieszczęść przytrafić się drużynie w jednym meczu? Oczywiście, że tak. Po kilkunastu minutach drugiej połowy z boiska musieli zejść dwaj kontuzjowani boczni obrońcy: Burliga i Guilherme. To znacznie ograniczyło pole manewru szkoleniowcowi, a o zmiany w ofensywie aż się prosiło. Jedynie na ostatnie 20 minut za debiutującego w barwach Jagiellonii Piotra Wlazło (przeciętny występ) pojawił się Karol Świderski. Niestety on także nie potrafił odczarować bramki rywali, ale w jednej sytuacji był bardzo blisko. W doliczonym czasie gry i rzucie wolnym wykonanym przez Piotra Tomasika (pierwszy występ po kontuzji) piłka po uderzeniu głową Świderskiego odbiła się od słupka. Natomiast swój fatalny występ kolejnym pudłem przypieczętował Sheridan. Trudno wytłumaczyć kiks gdy z odległości kilkudziesięciu centymetrów od linii bramkowej przeniósł piłkę nad poprzeczką.
To druga porażka w roli gospodarza Jagiellonii w tym sezonie. Ligowców czekają dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji. Białostoczanie wrócą do rywalizacji wyjazdowym meczem z Cracovią.
Ireneusz Mamrot (Jagiellonia): Brakuje nam koncentracji w najważniejszym momencie, kiedy trzeba dołożyć nogę. Jak się nie mylę, mieliśmy dwie sytuacje do pustej bramki i z tego muszą paść gole. Mogliśmy zamknąć ten mecz jeszcze w pierwszej połowie i w drugiej go spokojnie kontrolować. Strata kolejnych trzech punktów na własnym stadionie bardzo boli.
Dariusz Wdowczyk (Piast): Jagiellonia miała sporo sytuacji, a to my potrafiliśmy strzelić bramkę i dowieźć ten wynik do końca. Los nam oddaje to, co nam do tej pory zabrał. Tak to odbieram. W naszej grze były momenty lepsze i słabsze, ale generalnie najważniejsze dla nas po tych siedmiu kolejkach są punkty, których nie mamy zbyt wiele na koncie.