Trochę kramów, trochę błotka. A może być tu centrum handlowe
Nierówna nawierzchnia, a gdy popada błoto i kałuże, brak sanitariatów, prowizoryczne stoiska. Tak od lat wygląda targowica w Łapach. Inwestor z Białegostoku chce kupić plac i wybudować tam centrum handlowe. Problem w tym, że teren jest prywatny. Burmistrz planuje przejąć działkę w użyczenie. Ostatnie słowo należy do radnych.
Co piątek w Łapach odbywa się targowisko. Można tutaj kupić wszystko: od ubrań, butów po owoce i warzywa, a nawet laptopy! Handlujący rozstawiają stoły bądź rozkładają koce z towarem albo bezpośrednio sprzedają z samochodu.
Niektórzy mają bardziej cywilizowane stoiska z płóciennymi daszkami, ale można też spotkać siedzącą na taborecie panią, która sprzedaje jajka. Inna kobieta siedzi skulona z pietruszką. W pobliżu jest staw. I tam też odbywa się handel. Jest swojsko!
– To prawdziwe targowisko, trochę kramów, trochę blotka. Czuje się tutaj atmosferę jarmarku. Ludzie trochę kupują, trochę spacerują, pogadają. Lubię tutaj przychodzić – mówi pani Anna, mieszkanka Łap.
Tyle że to prowizorka. Bo gdy spadnie deszcz, ludzie muszą robić zakupy w błocie po kostki. Nie ma asfaltowej nawierzchni. Brakuje też toalet.
– Kupcy marzną tam, mokną i nie mają gdzie się wysikać po kilka godzin. Chodzi o jakieś ludzkie warunki sanitarne, o zaprzestanie zaśmiecania stawu i całego terenu wokół – zwraca uwagę łapianin.
– Jak wpadam na weekend do Łap, ze znajomymi zawsze idę coś kupić na rynek. To zadziwia, że w tych czasach ludzie mają tak urągające przyzwoitości warunki do handlu – mówi białostoczanka Halina Witomska.
Problem w tym, że plac, na którym co tydzień odbywa się w Łapach targowisko nie należy do miasta. Jego właścicielem jest Wspólnota Gruntowa Binduga. Od lat władze Łap rozmawiają z właścicielem terenu o jego przejęciu bądź dzierżawie.
- Rozmowy były bardzo trudne. Nakładała się na to lokalna polityka, polityczne spory itd. Dobrze mi się rozmawiało ze Wspólnotą w piątej kadencji, w latach 2006 – 2010, jednak do ustaleń nie doszło - przyznaje dzisiaj Roman Czepe, były burmistrz Łap.
Znalazł się białostocki inwestor, który chce kupić targowicę i wybudować tam nowoczesne centrum handlowe. O swoich planach opowiedział łapskim radnym na ostatniej sesji. Pasaż handlowy miałby około 5 tys. mkw. Pracę znalazłoby tutaj około 50 osób. Wartość inwestycji oszacowano na około 20 mln zł. Co ważne, do kasy miejskiej rocznie wpływałoby 100 tys. zł podatków od nieruchomości.
Za teren o powierzchni 1,6 ha inwestor zaproponował Wspólnocie Binduga 2 mln złotych. Ale ona jeszcze nie podjęła decyzji o sprzedaży.
– Nie wiemy, jak ta sprawa się zakończy. Nasza decyzja będzie zależała od decyzji gminy, czy przejmie ten teren w użyczenie – mówi nam Edward Łapiński, prezes Wspólnoty Binduga.
– Wystąpiłem do Zarządu Wspólnoty Gruntowej Binduga z wnioskiem o nieodpłatne przekazanie na własność gminie tego terenu. W odpowiedzi na ten wniosek walne zebranie członków Wspólnoty Gruntowej Binduga w dniu 18 czerwca 2019 roku podjęło uchwałę w sprawie przekazania w użyczenie na 25 lat terenu targowicy gminie Łapy – wyjaśnia Krzysztof Gołaszewski, burmistrz Łap.
Przypomina, że targowica i stadion miejski to bardzo ważne miejsca dla mieszkańców Łap. Teraz obiekty znajdują się na terenie, który nie należy do gminy.
– Dlatego od początku swojej kadencji prowadzę rozmowy z zarządem Wspólnoty Gruntowej Binduga oraz dążę do uzyskania prawa własności do gruntów, na których znajduje się stadion oraz targowica – zapewnia burmistrz.
Jednak wspólnota postawiła gminie warunek, by zmodernizowała teren, w którym co piątek odbywa się targ.
– A nie tak, jak jest tam teraz. Błoto i wejść nie można. Chcemy, by gmina stworzyła dogodne miejsce do handlowania. Tam nie ma co remontować, trzeba zbudować od nowa – mówi Edward Łapiński. – Budowa centrum to też byłby dobry pomysł. Ale wie pani czy ten inwestor tylko tak mówi? Czy ma pieniądze na ten cel? – zastanawia się Edward Łapiński.
Co ciekawe, podczas sesji przedsiębiorca zaproponował radnym, że gdyby gmina znalazła inne miejsce na targowicę, może także przeznaczyć 200-250 tys. zł na jej urządzenie.
– Czekamy na decyzję władz gminy. Mają na nią czas do końca sierpnia. Wtedy będziemy stawiać warunki – mówi nam Edward Łapiński.
Teraz wszystko w rękach radnych. To oni zdecydują, czy gmina nieodpłatnie użyczy od Wspólnoty Binduga ten teren na 25 lat. Jeśli zgodzą się na przejęcie targowicy, gmina, jak obiecuje burmistrz, będzie starała się pozyskać zewnętrzne dofinansowanie na zagospodarowanie tego terenu. Tyle że nie ma gwarancji, czy uda się jej zdobyć takie wsparcie.
Sprawa ma być omawiana na sesji na sierpniu. Radni mają więc twardy orzech do zgryzienia. Bo jeśli zgodzą się na przejęcie od Wspólnoty Binduga terenu, to miasto straci szansę na pozyskanie inwestora, a przy tym duże wpływy z podatków.
– Uważam, iż przedstawiciele Urzędu Miejskiego, Wspólnoty Gruntowej Binduga oraz prywatnego inwestora powinni zasiąść do rozmów i wypracować rozwiązanie, możliwie najlepsze dla nas mieszkańców. To trudna decyzja, jednak zawsze podkreślam, że jeżeli miasto i gmina Łapy ma się rozwijać, to musimy zachęcić jak największą liczbę firm do zainwestowania w Łapach, co jest procesem bardzo trudnym, a w tym wypadku inwestor sam puka do drzwi – podkreśla Piotr Łapszo, radny z klubu Niezależni Łapy, który jest w koalicji z burmistrzem.
Przypomina, że po zamknięciu hipermarketu Tesco w lutym tego roku wyraźnie widać na terenie miasta popyt na nowe miejsca, gdzie można byłoby zrobić codzienne zakupy.
– W Łapach brakuje dużych inwestorów i miejsc pracy, szybko licząc sam wpływ z tytułu podatków od nieruchomości nowego centrum handlowego zasiliłby budżet gminy kwotą około 100 tys. złotych rocznie. To duża suma, którą można by przeznaczyć na tak potrzebne remonty i budowy dróg lub budowę targowicy na działce gminnej – zauważa Piotr Łapszo.
Zgadza się z nim Dariusz Wincenciak, radny PiS. – Łapom takie centrum handlowe jest potrzebne. Bo tak naprawdę nie mamy ich tak dużo. Ta strona Łap, na której między innymi znajduje się targowica jest wygaszona, a po drugiej stronie miasta są sklepy. To także dodatkowe wpływy do budżetu. Inwestor myśli rozwojowo, bo tuż obok powstaje dwupasmówka do Białegostoku. Szykuje się mały rozwój – uważa.
Przemysław Jaroszewski z Klubu Niezależni Łapy mówi, że nie ma się nad czym zastanawiać. Bo budowa centrum handlowego to nowe miejsca pracy i wpływy podatków.
– Inwestor ożywi ten zdegradowany teren. A Łapy staną się atrakcyjniejsze i zyskają kolejne źródło dochodu – zaznacza. – Propozycja długoterminowej umowy użyczenia też nie do końca rozwiąże problem. Wątpię, że wszyscy radni zgodzą się na inwestowanie na działkach należących do Bindugi. I tak trwamy w tej bylejakości od 30 lat. Biegamy po czarnym żużlu na stadionie, a po deszczu w błocie po kostki robimy zakupy na targowicy. Nie powinno się tak traktować inwestorów – przekonuje radny z Klubu Niezależni Łapy.
– Trzeba zaznaczyć, iż podczas walnego zebrania Wspólnoty Binduga padła ustna deklaracja, że gdyby działka została sprzedana prywatnemu inwestorowi, to wspólnota jest w stanie wydzierżawić gminie inną działkę w pobliżu, na której można zlokalizować targowisko miejskie – dodaje Piotr Łapszo.