Trochę ciekawostek o porannej kawie
Od kilku lat pisuję te felietony i w ten sposób goszczę w Państwa domach. Wielu moich czytelników opowiada, że w piątek rozpoczynają dzień od czytania gazety po śniadaniu przy filiżance mocnej kawy, żeby się dobrze obudzić przed rozpoczęciem pracy. Pomyślałem więc, że napiszę właśnie o kawie.
Napój ten, lubiany i słusznie ceniony ze względu na swoje właściwości, pijemy w Europie od 1683 roku. Dokładna data jest znana, ponieważ w tym właśnie roku wojska Jana III Sobieskiego pokonały pod Wiedniem największą wyprawę, którą Turcja (a właściwie Imperium Osmańskie) wysłała w celu podboju naszego kontynentu. Dzięki genialnemu posunięciu strategicznemu polskiego króla (wykorzystanie wzgórza Kahlenberg) armia turecka została pokonana i uciekła, pozostawiając w zdobytym przez Polaków obozie liczne cenne przedmioty. Król Jan III po bitwie napisał kolejny piękny list miłosny do królowej Marysieńki (warto przeczytać!), ale będąc człowiekiem praktycznym wraz z tym listem wysłał do Krakowa 80 wielkich wozów, wypełnionych zdobytymi na Turkach sztandarami, arrasami, dywanami, tkaninami, ubiorami, siodłami i cenną bronią. W obozie znaleziono też ponad 500 worków kawy.
W Europie nie było wówczas tradycji picia kawy, więc wysyłanie jej do Polski nie miało sensu. Dlatego tę zdobycz król Jan przekazał Jerzemu Franciszkowi Kulczyckiemu, polskiemu żołnierzowi i dyplomacie. Założył on w 1686 roku w Wiedniu pierwszą kawiarnię i spopularyzował ten napój, który dzięki niemu wszedł na stałe do tradycji w całej Monarchii Austro-Węgierskiej.
Turcy pijali kawę od końca XV wieku, ale przyrządzali ją jako bardzo czarną i bardzo gorzką. Robią to zresztą do dziś w lokalach nazywanych Kavhehane. Kulczycki wprowadził zwyczaj picia kawy z miodem i mlekiem, co zdecydowanie bardziej odpowiadało gustom Europejczyków.
W wiedeńskich kawiarniach do niedawna był zwyczaj wywieszania w oknie portretu Kulczyckiego (nazywanego w Austrii Kolschitzky), ale ostatnio zaniechano tego zwyczaju i rozpowszechniana jest opinia, że pierwszą wiedeńską kawiarnię założył ormiański kupiec Owanes Astouatzatur (w Austrii znany jako Johannes Diodato), który już w 1685 roku otrzymał przywilej prowadzenia kawiarni.
Nie mamy się powodu spierać o Kulczyckiego, bo wiedzę na temat kawy pierwszy przywiózł do Europy niemiecki botanik Leonhard Rauwolf, który poznał ten napój podczas podróży po Bliskim Wschodzie i opisał go w 1573 roku.
Warto dodać, że odkrycie właściwości kawy miało miejsce już tysiąc lat przed Chrystusem w etiopskim regionie Kaffa (stąd nazwa), gdzie pasterz Kaldi zaobserwował, że kozy, które jadły owoce z krzewów kawowych, były potem bardzo pobudzone i zadowolone. Zaczęto więc gotować kawę z masłem i solą, poznając jej wpływ także na ludzi. Zwyczaj picia kawy przeniknął z Etiopii do Jemenu w XIV, a stamtąd po podboju Jemenu przez Imperium Otomańskie w XVI wieku przeniknął do Turcji. Podobno pierwszy worek kawy przywiózł do Stambułu Ozdemir Pasza, gubernator Jemenu i ofiarował sułtanowi Sulejmanowi I. Ten tak polubił ów nowy napój, że pił go codziennie. No ale ten sułtan zawsze wiedział, co dobre, bo zakochał się w Roksolanie - naszej prawie rodaczce (w istocie Ukraince) porwanej w 1509 roku z Rohatyna na terenie Rzeczpospolitej, którą uczynił swoją żoną i matką następcy tronu.
Ale wracam do kawy.
Jej picie zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na wiele nowotworów, polepsza działanie układu krążenia, usprawnia pracę mięśni, ułatwia trawienie, zapobiega zmęczeniu. Głównie jednak picie kawy ma pozytywny wpływ na sprawność umysłową, czego dowodem jest fakt, że przy porannej kawie czytacie Państwo moje felietony!