- Syn powiedział mi, że Paweł Ł. kazał zdjąć majtki, zawiązał oczy i wsadzał mu coś do buzi - zeznała wczoraj matka kolejnego pokrzywdzonego chłopca.
Trzecia rozprawa procesu Pawła Ł., oskarżonego o molestowanie kilkuletnich chłopców i posiadanie zdjęć z pornografią dziecięcą, była równie trudna jak poprzednia, zwłaszcza dla rodziców pokrzywdzonych maluchów. Musieli oni bowiem odświeżyć w swej pamięci dotkliwe dla nich wspomnienia z wydarzeń związanych z czynami, które na ich pociechach miał dopuścić się 26-latek, podający się za trenera piłki nożnej. Z dziećmi spotykał się na zajęciach na grudziądzkich Orlikach. Z kilkoma wyjechał też na obóz do Zakopanego.
Z zeznań rodziców wynika, że „trener” bywał w domach każdego z małych futbolistów.
Tym bardziej - co podkreślali rodzice - nie spodziewali się, że mógł tak zawieść ich zaufanie.
Całował i tulił
- Mój syn był na obozie w Zakopanem i opowiadał, że „trener” spał z innym chłopcem w łóżku, przytulał go i całował - zeznawała przed sędzią Piotrem Gensikowskim, matka Marka. - Nie powiedział, o którego z kolegów chodziło. Nie chciał też nic mówić, czy jego spotkała krzywda ze strony Pawła Ł.
Jak dodała matka, po obozie syn już nie chciał uczęszczać na zajęcia prowadzone przez oskarżonego: - Po powrocie z gór stał się wulgarny i zaczęły się problemy w szkole.
W maju chłopiec trafił do szpitala, ponieważ miał myśli samobójcze. - Jest wycofany, odciął się od kolegów - podkreślała matka.
- O tej sprawie rozmawialiśmy między sąsiadami, ponieważ ich dzieci też chodziły na treningi do Pawła Ł. - zeznawała matka pokrzywdzonego Patryka. - Jednak gdy przyszedł do mnie policjant z wezwaniem na przesłuchanie, dotarło do mnie, że coś złego mogło stać się też mojemu synowi. Dopiero po wizycie funkcjonariusza porozmawiałam z dzieckiem.
Matka: - Byłam w szoku
I kontynuuje: - Byłam w szoku po tym, co usłyszałam. Patryk wyznał mi, że „trener” w przebieralni zdejmował mu majtki, zawiązał oczy i wsadzał coś do buzi.
Zdaniem matki, po tych traumatycznych wydarzeniach chłopiec nie chce już słyszeć o piłce nożnej, zaczął „gasnąć”.
Starsze dzieci były „niewygodne”?
Na treningi prowadzone przez Pawła Ł. na początku chodziło dwóch synów pani Kasi: Maciej i Krzysztof. - Starszy, Krzysztof został wyrzucony. Powiedział mi, że „trener” stwierdził, że „będzie za dużo widział i słyszał” - relacjonowała matka chłopców. - Krzysiek mówił mi, że czasami w szatni dzieje się coś dziwnego.
Matka postanowiła zapytać o sytuację młodszego syna, Macieja. - Powiedział mi, że gdy grupa przebierała się, „trener” rozdał chłopcom słomki i kazał w nie dmuchać, by sprawdzić czy ich genitalia „uniosą” się czy nie. Myślałam, że żartuje. Paweł Ł. przecież bywał u nas w domu...
Z zeznań świadków wynika, że dzieci lubiły uczęszczać na treningi prowadzone przez Pawła Ł. Nie sygnalizowały rodzicom, by miało dziać się coś złego podczas zajęć na orlikach czy pobytu w górach. Nie skarżyły się na „trenera”.
Brat nie zeznawał
Podczas wczorajszej rozprawy miał zeznawać brat oskarżonego, jednak skorzystał ze swojego prawa i jako najbliższy spokrewniony, odmówił składania zeznań.
Paweł Ł. przebywa na wolności. Sąd nie przychylił się bowiem do wniosku prokuratury i nie zastosował wobec niego aresztu. Ma m.in. dozór i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych.
Kolejne posiedzenie sądu na początku stycznia.
Imiona dzieci i jednej z matek zostały zmienione.