Trener Enei AZS PWSZ Gorzów: - Cel to finał [grafika]
- Nie zawieszamy sobie złota na szyi, ale potencjał jest duży - uważa Robert Pieczyrak, trener Enei AZS PWSZ Gorzów, finalisty tegorocznych mistrzostw Polski juniorek starszych.
W środę początek finałów U-22. Czy za pięć dni kibice mogą spodziewać się radosnych wieści z Gdyni?
Nikomu nic nie obiecujemy, ale zdajemy sobie sprawę, że tak mocnej drużyny jak w tym sezonie w tej kategorii wiekowej dawno nie mieliśmy. Choć stawka uczestników jest wyrównana, stawiamy sobie wysokie cele, z występem w finale i walką o złoto włącznie. Do Gdyni jedziemy spełnić nasze najskrytsze marzenia.
Apetyty są tak rozbudzone, bo ostatnie dwa finały zakończyły się naszymi porażkami?
Poniekąd tak, aczkolwiek ten zespół tworzą zawodniczki, które grają ze sobą już sześć lat. Najpierw były lokaty daleko poza podium, potem czołowa czwórka i wreszcie dwa razy finał. Czas wrócić do Gorzowa z mistrzostwem kraju.
„Czarnym koniem” może być zespół z Aleksandrowa Łódzkiego.
Co jest siłą twojego zespołu, skoro otwarcie mówisz o tak ambitnych planach?
Przede wszystkim zgranie, bo jak już wspomniałem, większość dziewczyn trenuje i gra ze sobą już ładnych kilka sezonów. To procentuje nie tylko w rozgrywkach młodzieżowych, ale także w pierwszej lidze, gdzie występują jako zespół rezerw. Mamy też w składzie kilka indywidualności, które są w stanie przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Zawodniczki grają także w ekstraklasie, gdzie mają możliwość trenowania i konfrontacji z Amerykankami oraz walki z czołowymi polskimi koszykarkami. Dlatego jesteśmy pozytywnie nastawieni na rywalizację w Gdyni.
Jak oceniasz skład naszej grupy? Jest słabsza czy może jednak silniejsza od tej drugiej?
O podziale grup zadecydowało rozstawienie po eliminacjach. Nie możemy narzekać, choć w naszej grupie nie ma słabeuszy. Jest bardziej wyrównana niż druga grupa, w której są trzy bardzo silne zespoły, pretendujące do podium. Nie lekceważymy nikogo, tylko idziemy po swoje metodą małych kroków. Najpierw przygotowujemy się do pierwszego meczu, potem do następnego itd. Finał jest na samym końcu, ale po drodze nie możemy się potknąć.
Kto jest faworytem mistrzostw Polski juniorek starszych?
Wysoko oceniam możliwości MUKS-u Poznań, gdynianek i Widzewa Łódź. Uważam, że „czarnym koniem” może być zespół z Aleksandrowa Łódzkiego. Najmniejsze szanse daję natomiast Huraganowi Wołomin. Przed pierwszem meczem każdy ma jednak szansę walczyć wysoko.
Czujecie się faworytami?
Znamy nasz potencjał, który wynika z systemu budowy zespołu na lata. Zagramy niemal identycznym składem co rok temu, ale przez te dwanaście miesięcy poszliśmy mocno do przodu. Zarówno indywidualnie, jak i zespołowo. Nie zawieszamy jednak sobie złotych medali na szyi przed pierwszym meczem, choć otwarcie mówimy, że celem jest niedzielny finał.
Czy w turnieju zobaczymy Darię Stelmach, która po powrocie na boisko po długiej przerwie znów doznała kontuzji?
Do Gdyni zabrałem pełny skład, choć dopiero na miejscu okaże się, czy „Mała” zagra. Na pewno nie zrobimy niczego na siłę.