Tramwaj z Bochum zbyt nowoczesny na łódzkie tory?
Niskopodłogowy tramwaj, który od końca maja testuje MPK, do czwartku jeździł na trasie „dziesiątki”, teraz można go spotkać na linii 11A.
Zbiera na ogół pozytywne recenzje łodzian, którzy chwalą go za wygodne siedzenia czy obszerne wnętrze. Ale zwracają oni również uwagę, że długi wagon ma tylko troje drzwi po jednej stronie. Klimatyzacji brak, uchylne lufciki są wąziutkie, więc jest duszno.
To z punktu widzenia pasażera istotne mankamenty. Ale co gorsza - wbrew nadziejom miejskiego przewoźnika, formułowanym tuż po sprowadzeniu niemieckiego tramwaju - „bochum” niezbyt dobrze sobie radzi na wysłużonych łódzkich torach.
Dlatego do tej pory jeździł jedynie po „wuzetce”, a teraz kursuje po trasie ŁTR. A miał być skierowany m.in. na al. Śmigłego-Rydza czy puszczony ul. Gdańską. Zastąpiłby tam wysokopodłogowe „osiemsetpiątki”.
MPK chciało kupić w Niemczech aż 35 takich tramwajów, bo cena jest atrakcyjna (nawet z niezbędnymi przeróbkami sięga miliona złotych, siedem razy mniej niż kosztuje pesa), a mimo wieku (ok. 25 lat) są w bardzo dobrym stanie technicznym i ciągle nowoczesne. Ale kierowanie ich tylko na trasę W-Z czy ŁTR nie ma sensu. Czy to oznacza rezygnację z zakupu?
- W lipcu rozpocznie się remont ulicy Gdańskiej; po jego zakończeniu moglibyśmy te tramwaje skierować do obsługi linii 12 - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK. - Wykonaliśmy również testowy przejazd trasą „czternastki”. Tu problemem jest przystanek w al. Śmigłego-Rydza na wiadukcie. Ale NF6D to wagony dwukierunkowe, które mogą być przydatne np. podczas remontu skrzyżowania Zachodnia - Zielona pod tunel średnicowy. Mogłyby wtedy obsługiwać ŁTR. Zarząd Inwestycji Miejskich i ZDiT planują remonty torowisk na kilku innych ulicach (np. Wojska Polskiego), co umożliwiłoby ich obsługę taborem niskopodłogowym.