Tragiczny wypadek samolotu w Krośnie. Prokuratura: pilot nie jest winny
Umorzeniem zakończyła krośnieńska prokuratura śledztwo w sprawie wypadku samolotu, w którym zginęły dwie osoby.
Wystartowali z krośnieńskiego lotniska w kierunku Wrocanki. Bezpośrednio przed katastrofą (byli wówczas około 5 kilometrów od lotniska), na wysokości około 200 metrów, pilot wykonywał zakręt.
Samolot wleciał w obszar silnych zawirowań powietrza, mocno się przechylił, stracił siłę nośną i sterowność. Wpadł w korkociąg i uderzył w ziemię pod dużym kątem, łamiąc się na trzy części. Zbiorniki pełne paliwa zostały rozerwane, maszyna błyskawicznie stanęła w płomieniach. Obaj mężczyźni zginęli na miejscu.
Okoliczności tragicznego zdarzenia wyjaśniała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Opublikowała raport, z którego wynikało, że pilot miał wymagane uprawnienia (na samolotach wylatał 250 godzin, miał też doświadczenie szybowcowe). Samolot był sprawny. Jednak pogoda tego dnia nie sprzyjały lataniu, wiał wiatr wywołujący turbulencje. A Vans RV 6A to maszyna wymagająca w pilotażu, niemal tak trudna jak samoloty akrobacyjne, wrażliwa na warunki atmosferyczne.
Zdaniem eksperta właściciel samolotu nie trenował na nim zbyt intensywnie i nie miał pełnej wiedzy o tym jak ta maszyna zachowuje się w awaryjnych sytuacjach.
Ekspert PKBWL opisał okoliczności w jakich doszło do wypadku, ale w raporcie nie zostało zawarta kwestia odpowiedzialności za wypadek. Rozstrzyganie o tym nie jest rolą komisji.
Dlatego Prokuratura Rejonowa w Krośnie, która w tej sprawie wszczęła własne śledztwo, po analizie dokumentu, uznała, że powoła eksperta do spraw lotnictwa, którego opinia pozwoli na ustalenie ewentualnej winy i odpowiedzialności za wypadek.
- Chodziło o ustalenie czy naruszone zostały, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu powietrznym - tłumaczy Sławomir Merkwa, zastępca prokuratora rejonowego w Krośnie.
Ponieważ pilot zginął, to śledztwo i tak musiało skończyć się umorzeniem. - Ale rozstrzygnięcie tej kwestii mogło mieć znaczenie dla rodziny i w ewentualnym procesie odszkodowawczym - wyjaśnia prokurator.
Opinię sporządzał jeden z najlepszych w kraju biegłych w zakresie wypadków lotniczych.
- Wynika z niej, że do zdarzenia doszło nie na skutek naruszenia zasad bezpieczeństwa przez pilota, ale na skutek zbiegu niekorzystnych okoliczności. Pogoda nie była najlepsza, ale warunki dopuszczały latanie - mówi prokurator Merkwa.
Po tym, jak Vans wleciał w obszar silnych zawirowań powietrza i stracił wysokość, pilot próbował ratować sytuację, ale mu się to nie udało.
- Pilot z mniejszym doświadczeniem nie jest w stanie wyprowadzić z korkociągu tego samolotu w takich warunkach. Uznałem, że zachowanie pilota nie wyczerpuje znamion przestępstwa i mam za mało danych, by przypisać mu winę. To był po prostu nieszczęśliwy wypadek - podsumowuje prokurator.
Decyzja o umorzeniu nie jest jeszcze prawomocna.