Mama ze Stargardu zaalarmowała naszą redakcję, że w parku Chrobrego panuje pijaństwo. Straż miejska i policja podkreślają, że przebywać ma tam prawo każdy i zapewnia, że reagują na zgłoszenia.
Totalna patologia - tak określiła to co zobaczyła w parku Chrobrego stargardzianka, która wybrała się tam w sobotę z dzieckiem.
- Alkohol, wyzwiska, krzyki, a dookoła małe dzieci - opowiada pani Anna. - Pijani biją się, załatwiają na oczach wszystkich. Toaleta w parku stała się noclegownią. Rodzice wolą w pizzerii zapłacić złotówkę za skorzystanie z toalety, niż się z nimi kłócić. Totalna patologia w samym środku parku. Policji brak. To ma być wizytówka naszego miasta? Patologia, której nikt nie potrafi zwalczyć!
Pani Anna w sobotę dzwoniła na policję.
- Wcześniej inna matka też dzwoniła - opowiada. - Po 20 minutach dwóch policjantów przeszło się parkiem. Podeszli do siedzących na ławce i poszli dalej. Dwie minuty później ci z ławki otworzyli flaszkę, a jeden z nich załatwił swoje potrzeby na placu zabaw. Bardzo dziękujemy za interwencję! Może czas samemu reagować?!
Rację przyznali internauci z naszego portalu NM Stargard.
Policja nie kryje, że parkowe interwencje nie są priorytetem.
- Czasem słyszymy, że policja długo nie przyjeżdża po zgłoszeniu, że w parku jest pity alkohol - mówi podkom. Łukasz Famulski, oficer prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Stargardzie. - W pierwszej kolejności załatwiamy interwencje, gdzie zagrożone jest życie. Podejmujemy też interwencje i karzemy za wykroczenia w parku, spożywanie alkoholu, zaśmiecanie, wulgaryzmy, czy sianie zgorszenia, np. jak pan chodzący z opuszczonymi spodniami. Zgłaszających pouczamy, że jest możliwość złożenia u nas zawiadomienia.
Interwencje w parku to jednak bardziej domena straży miejskiej. Tam, podobnie jak w policji, słyszymy, że park jest dla wszystkich, z wyjątkiem tych, którzy niewłaściwie się w nim zachowują.
- Apelujemy, by dzwonić na nasz numer alarmowy 986, gdy w parku dochodzi do nieobyczajnych wybryków, zaśmiecania, wszelkiego zakłócania porządku - mówi Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. - To dla nas podstawa do interwencji. Podobnie jak rozkładanie się na urządzeniach do zabawy, czy blokowanie dostępu do parkowej toalety gdzie, gdy było zimno w środku koczowali bezdomni. Ale nie jest tak, że ktoś nie może przebywać w parku tylko dlatego, że odstrasza swoim widokiem, czy zapachem. To osoby, które uciekają do parku z ulicy i jeżeli nie robią nic złego, mają prawo tam być.
Komendant zapowiada, że gdy tylko zrobi się cieplej, w parku pojawi się więcej strażników, by odstraszali swoim widokiem tych, którzy chcą tam robić coś niewłaściwego.
- Będą nasilone patrole piesze i rowerowe - mówi Wiesław Dubij. - Na aleję Słowiczą wjeżdżamy też radiowozem. Jesteśmy wtedy bardziej widoczni i skuteczni. Jednak zapanowanie nad ładem w całym parku to nie taka prosta sprawa.