Tor, sprzęt... Ale i tak nadal jesteśmy w grze

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Hołod
Alan Rogalski

Tor, sprzęt... Ale i tak nadal jesteśmy w grze

Alan Rogalski

Cztery punkty - to dużo czy też mało? Zastanawiają się fani żółto-niebieskich po pierwszym półfinale PGE Ekstraligi we Wrocławiu ze spartanami

Trener Stanisław Chomski, którego Cash Broker Stal Gorzów uległa w niedzielę Betard Sparcie 43:47, przekonuje, że bez względu na to, jaka by nie była ta różnica punktowa, to i tak awans do finału rozstrzygnie się w niedzielę na stadionie im. Edwarda Jancarza.

- Żaden wynik z Wrocławia nie gwarantuje awansu do finału PGE Ekstraligi. W rundzie zasadniczej cieszyliśmy się z wygranej na Stadionie Olimpijskim 45:44, ale w rewanżu w Gorzowie wrocławianie dorzucili więcej punktów i to oni zwyciężyli 49:41. W związku z tym nie będę mówił, czy ten rezultat jest dla nas zadowalającą zaliczką - powiedział nasz szkoleniowiec.

Jego podopieczny Przemysław Pawlicki dał do zrozumienia, że ta strata jest do odrobienia - Dobrze, że to spotkanie było wyrównane. Tego oczekiwaliśmy od półfinałów. Cztery punkty to nie jest tragedia. Kolejny mecz jest u nas i na nim się skupiamy. Na pewno dwa dni spędzę na torze w Gorzowie. Mam kilka motocykli do przetestowania. Najprawdopodobniej czekają mnie też jedne zawody zagranicą. Zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało - zastanawiał się starszy z braci Pawlickich.

Z tej czteropunktowej przewagi przed rewanżem zadowolony był opiekun wrocławskiej ekipy Rafał Dobrucki - Nie mogę nie być. Wygraliśmy spotkanie. Mamy czteropunktową zaliczkę. To było takie minimum, które zakładaliśmy przed meczem. Z drugiej strony, w tych przypadkach, które nam się zdarzały - mówię tu o defekcie Szymka Woźniaka, czy sytuacjach z Maćkiem Janowskim czy też Andrzejem Lebiediewem, którzy byli wykluczani przez sędziego - wynik mógłby być trochę inny. Niemniej jednak nie ma co teraz gdybać - przyznawał wrocławianin.

Stanisław Chomski: - Jak na starcie nam wychodziło, potem na dystansie nie szło

Do tych „przypadków” odniósł się jeden z zainteresowanych, a więc Woźniak. - Jeżeli ktoś nie oglądał tego meczu i spojrzy na wynik, to pewnie pomyśli, że to aż cztery punkty, ale wszyscy widzieliśmy, co tu się działo. Swój występ oceniam w kategorii wielkiego pecha – pierwszy bieg nieprzerwany, wykluczenie Maćka Janowskiego – nazbierało się trochę tego. Patrząc przez pryzmat spotkania, to są tylko cztery punkty, bo mogło być ich dużo więcej - nie krył indywidualny mistrz kraju z „Jancarza”.

Dobrucki dodał, że stalowcy pojechali zgodnie z oczekiwaniami - Cztery remisy w trakcie zawodów świadczą o tym, że to było trudne starcie. Stal postawiła wysoko poprzeczkę. Zresztą, można się było tego spodziewać. Mimo że są w osłabieniu, bez kontuzjowanego Nielsa Kristiana Iversena, to zespół, który jest bardzo mocny. Nie jest on przecież w play offach przez przypadek. To zwycięstwo, ten rezultat jest dla nas do zaakceptowania - podkreślał prowadzący Spartę.

Chomski dodawał, że jego zawodnicy mieli problemy z odpowiednim dopasowaniem się do nawierzchni - Jak na starcie nam wychodziło, to potem na dystansie nie szło. To jest przywilej gospodarzy. Tor zrobili tak, żeby to im było najlepiej, a nie nam. Niemniej jednak wrocławianie są klasową drużyną, niemalże kompletną. Musimy nadrabiać siłą naszych seniorów, którzy w decydujących fragmentach zawodów przeciwstawili się miejscowym - zwrócił uwagę „Stanley”.

O skali trudności tej potyczki mówił też Bartosz Zmarzlik. - Ten pojedynek od pierwszego biegu był bardzo trudny. Sam miałem dość spore kłopoty ze sprzętem. Żonglowałem nim, jechałem na trzech sztukach. Ten trzeci okazał się najlepszy. On był do ścigania. Na tamtych dwóch robiłem wszystko, co mogłem, ale nawet nie dało rady zbliżyć się do nikogo. Nic to, mamy minus cztery i jedziemy dalej - zaznaczył gorzowianin.

Wiele podczas zawodów, ale i tuż po nich, mówiło się o dziurach, które powstały w czasie jazdy na wrocławskim owalu. Prezes gorzowskiego klubu Ireneusz Maciej Zmora na Twitterze napisał, że tor rozdawał karty i wydaje się, że w swojej ocenie nie pomylił się. Żużlowcy kilkukrotnie wpadali w nierówność, przez co nie tylko tracili punkty, ale również stwarzali zagrożenie dla siebie oraz innych. Z drugiej strony ani Chomski, ani Zmarzlik nie zgłaszali większych zastrzeżeń do przygotowania 
toru. Podobnie zresztą jak pytany o to przez dziennikarzy Tai Woffinden, lider wrocławian.

Niemniej jednak niewykluczone, że wrocławski klub zostanie ukarany za nieregulaminowe przygotowanie nawierzchni. O tym rozstrzygnie komisja dyscyplinarna. W każdym razie za ewentualne spreparowanie toru Betard Sparcie grozi kara od 50 do 150 tys. zł.

Alan Rogalski

W "GL" przez siedem lat


 


W „Gazecie Lubuskiej” pracowałem od sierpnia 2015 do grudnia 2022 r. Najpierw będąc współpracownikiem, a następnie zostając etatowym jej pracownikiem.

Przed tym współpracowałem z zachodniopomorskim serwisem sportowym „Ligowiec.net” i „Głosem Szczecińskim”. Byłem też dziennikarzem „Kuriera Myśliborskiego” i „Wieści Myśliborskich” oraz redaktorem oficjalnej strony internetowej Klubu Koszykówki King Szczecin. Odbyłem także staż zawodowy w TVP Szczecin. Jestem absolwentem dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Szczecińskiego oraz politologii na tej uczelni.


W "Gazecie Lubuskiej" pisałem o sporcie w Gorzowie i na północy województwa. A więc o koszykarkach AZS AJP Gorzów czy żużlowcach Stali Gorzów. Również o gorzowskich piłkarzach Stilonu i Warty oraz piłkarkach TKKF Stilon Gorzów czy Ladies Soccer Team Gorzów, ale nie tylko. Bo dzieliłem się z Wami swoimi wrażeniami m.in. z dyscyplin olimpijskich, takich jak kajakarstwo (Anna Puławska, Wiktor Głazunow czy Oleksii Koliadych i in.) czy wioślarstwo (Olga Michałkiewicz, Katarzyna Boruch i in.).


Przekazywałem Wam emocje również z innych sportów, także spoza Gorzowa, jak np. z siatkówki w Sulęcinie, kolarstwa w Strzelcach Kraj. czy też saneczkarstwa z Nowin Wielkich. Spotykaliście mnie do tego na biegach i na różnych zajęciach, na których promowany jest zdrowy styl życia. 


A jak nie pisałem o tym, to robiłem zdjęcia czy nagrywałem filmy. I tak jak każdy kibic - zawsze dopingowałem naszych zawodników!


Obsługiwałem np.:



Przygotowywałem też w ramach współpracy z Polskapress materiały dla PZPN m.in.:



Na co dzień wokół futbolu


Jestem instruktorem rekreacji ruchowej oraz trenerem UEFA C piłki nożnej, stąd też jeśli pozwala mi na to czas, z chęcią spędzam go aktywnie, biegając za piłką, głównie z dziećmi.

Z wykształcenia jestem nie tylko dziennikarzem, ale również politologiem, więc nie jest mi obojętna lokalna i krajowa polityka. Ukończyłem "Puszkina", czyli gorzowskie I LO.

Na co dzień mieszkam w oddalonym 40 km od Gorzowa 11-tys. Myśliborzu, stolicy powiatu na Pomorzu Zachodnim. 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.