Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań (część II): Zarabianie na obcokrajowcach to nie jest model biznesowy klubu

Czytaj dalej
Fot. Przemysław Szyszka
Dawid Dobrasz

Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań (część II): Zarabianie na obcokrajowcach to nie jest model biznesowy klubu

Dawid Dobrasz

Czas na część drugą długiej rozmowy z dyrektorem sportowym Lecha Poznań - Tomaszem Rząsą. W niej poruszyliśmy m.in. kwestie transferów - tych dokonanych i przyszłych. Sytuacji poszczególnych piłkarzy Kolejorza, potencjalnych transferach Jakuba Kamińskiego, Mikaela Ishaka czy Lubomira Satki, skautingu, młodzieżowcach z Akademii Lecha Poznań i powstałego niedawno działu naukowego. Zapraszamy.

>>>>>>>>>>>>> Pierwsza część rozmowy z dyrektorem sportowym Lecha Poznań - Tomaszem Rząsą: W tym sezonie interesuje nas tylko mistrzostwo Polski <<<<<<<<<<<<<

Który transfer w ostatnim okienku był najtrudniejszy do przeprowadzenia?
Dla mnie i klubu ważne było to, że mogliśmy w ostatnich dwóch okienkach transferowych korzystać z większych środków finansowych, które pozwoliły nam ściągnąć do Lecha Poznań lepszych piłkarzy i mieliśmy na to środki. Istotna była zima, kiedy zaczęliśmy budowę defensywy od transferów Milicia, Salamona i Karlstroma. Stworzył się kręgosłup. To było bardzo ważne.

Trudnym ruchem było ściągnięcie Adriela Ba Loui. Oglądaliśmy go od kilku lat. Chcieliśmy go już kupić z Karwiny, ale przegraliśmy wtedy z Viktorią. I nie chodziło tu nawet o finanse, a o to, że do Pilzna trafił trener Gula (obecnie w Wiśle Kraków - przyp. red.), który namówił go na transfer. Przy takich ruchach musi się zgrać wiele rzeczy. Teraz trafiliśmy akurat na moment, kiedy Czesi mieli gorszy okres z finansami i mieli też innego zawodnika na tę pozycję. Jeśli klub jest zadowolony z piłkarza i nie jest przyciśnięty sytuacją z pieniędzmi, to nie sprzedaje takiego zawodnika. Po prostu. Dzięki tej konfiguracji była możliwość, aby go pozyskać.

A Pedro Rebocho? Ten temat nigdzie w mediach wcześniej nie wypłynął. Nie kupowaliście też w przeszłości piłkarzy z Francji.
Było kilka rzeczy, które miały wpływ na ten transfer. Rebocho znał też naszych piłkarzy. Grał niedawno z Joao Amaralem. Co robisz w takiej sytuacji? Dzwonisz i pytasz kolegę: czego mogę spodziewać się w Lechu? Jaka jest ta liga, jak wygląda miasto? Finansowo także musieliśmy zapewnić Pedro odpowiednie warunki. Jeśli wszystko się zgadza, to wtedy możemy zrobić taki ruch i znowu trafiliśmy na dobry moment, bo Francuzi mieli drobne problemy, a my mogliśmy to wykorzystać. Gdyby oni ich nie mieli, to by się go nie pozbyli. Zagrał tam trzy mecze w lidze w tym sezonie, a często grali na zero z tyłu. Oglądaliśmy Pedro kilka lat i w wielu meczach. To nie był zawodnik znikąd, mieliśmy solidną bazę. Teraz jednak nadarzył się moment, żeby go sprowadzić.

Czy mógłby pan wymienić najbardziej rokujących zawodników z Lecha Poznań? Pojawiają się pytania o rolę młodzieżowca w kolejnym sezonie. Skóraś już nim nie będzie, a Kamińskiego ciężko będzie zatrzymać po sezonie.
Mamy na wypożyczeniach Filipa Szymczaka i Krzysztofa Bąkowskiego, w których wierzymy. To są ważne nazwiska. Dalej patrzymy na Borowskiego i Palacza. Oni już zaistnieli i będziemy teraz szukać dla nich wypożyczeń, aby zrobili następny krok, bo to jeszcze nie ten moment, żeby stanowili o sile pierwszego zespołu. Tak samo dotyczy to Pacławskiego czy Kozubala, który już ma na koncie gola w pierwszym zespole. Tutaj będziemy rozważać, czy to już dobry moment na wypożyczenie tych piłkarzy. Następni będą wchodzić zimą na obóz w pierwszym zespole. Uspokoję - nie ma u nas dużych obaw o temat młodzieżowca.

Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań (część II): Zarabianie na obcokrajowcach to nie jest model biznesowy klubu
Przemysław Szyszka

Jednak nie są to zawodnicy gotowi do gry jak Kamiński, który nie szedł na wypożyczenie.
Kuba zaczyna powoli przerastać naszą ligę. To też jedna z moich ról, bo dużo rozmawiamy z nim czy z jego agentami. Mówiłem mu też z własnego doświadczenia, kiedy on będzie gotowy na transfer. W poprzednim sezonie ocierał się o reprezentację, ale wówczas miał trochę problemów zdrowotnych, nie miał liczb i ta forma nie była tak stabilna. Teraz też ma wahania, ale tych lepszych meczów oraz goli i asyst jest zdecydowanie więcej. Rok temu, czy nawet teraz latem, nie był jeszcze gotowy na transfer. Gdyby wtedy odszedł, to miałby dużo mniejsze szanse na zaistnienie. Utrzymanie zawodnika i rozmawianie z nim na ten temat jest bardzo istotne. Aby mentalnie był dalej gotowy walczyć za Lecha i dla Lecha. Aby dalej chciał tutaj siebie rozwijać. Chcemy, aby w momencie kiedy nasz wychowanek będzie odchodził, był już pełnoprawnym członkiem pierwszej jedenastki Kolejorza.

Czy to ostatni sezon „Kamyka” w Lechu? Coraz więcej klubów ma go na swoim radarze.
Powiem inaczej. Chcielibyśmy, aby Kamyk w najbliższym czasie mocniej zaistniał w reprezentacji Polski. Swoją grą cały czas musi udowadniać swoją jakość. Jako starszy kolega po fachu, bo też mam trochę meczów rozegranych w kadrze, liczę, że zagra tam jeszcze więcej. Aby zebrał kolejne doświadczenie, bo na polskim podwórku zaczyna wyglądać dobrze, a nawet bardzo dobrze.

Stawiacie przed nim większe oczekiwania niż przed innymi.
Dla nas jest to kolejna istotna kwestia. Nie chcemy sprzedawać tych niegotowych zawodników, a już teraz moglibyśmy za niego dostać bardzo dobre pieniądze. Pomijam w tym momencie nawet aspekt sportowy, choć oczywiście Kamiński jest nam niezbędny do walki o mistrzostwo kraju. Kwota w tym wypadku nie miała znaczenia, bo żadna nas nie powali. Nawet jeśli byśmy mieli dwóch Kamińskich, którzy sportowo dorównaliby do jego poziomu, to nie chcielibyśmy ich sprzedawać. Dla nas jest to niesamowicie istotne, gdy przy sprzedaży piłkarza możemy powiedzieć: „On już się więcej od nas nie nauczy”. Wtedy możemy go puścić.

Czytaj też: Maciej Skorża po spotkaniu z Wisłą Płock: Był moment, że nie graliśmy wielkiego meczu

Dlaczego Lech Poznań nie szuka obiecujących młodych piłkarzy w niższych ligach? Ze względu na jakość własnej akademii czy przeświadczenie, że nie da się znaleźć lepszych zawodników, niż są we Wronkach?
W skautingu się nie zamykamy na obserwowanie rynku. Ale tak, po pierwsze - Akademia. Chcemy stawiać na swoich - dobrze wyszkolonych piłkarzy. Mają filozofię gry i mają nasze DNA. Wiedzą, jak się mają poruszać, jak mają grać i czego się od nich oczekuje. To są najważniejsze obszary i to też moja rola - unifikacja ich. W akademii cały czas to doskonalimy. Profilujemy ich, czyli jest to unifikacja działań motorycznych oraz taktyczno-technicznych. Chcemy, aby to było jednolite w pierwszym zespole i akademii. To ma być spójne. Nasi zawodnicy z akademii są potem mentalnie przygotowani. Niektórzy mają problemy, ale ogólnie większość idzie jak po swoje - ostatnio Moder, Puchacz, Jóźwiak czy Gumny. Bardzo trudno byłoby nam znaleźć w Polsce tak utalentowanego zawodnika z niższej ligi, który potrafiłby wejść po przyjściu od razu na poziom Lecha - wskoczyć do tej szatni i dostosować się do wielkich oczekiwań kibiców w tym mieście. Oczywiście szukamy tych najbardziej utalentowanych, ale wiemy, że to jest rzucanie kogoś, kto kiepsko pływa do morza, ale bez koła ratunkowego.

Co pan sądzi o pozycji bramkarza w Lechu Poznań? Wielu kibiców i ekspertów twierdzi, że mógłby występować tam większy fachowiec, choć muszę się z Wami zgodzić, bo rozmawialiśmy przed sezonem - ciężko obecnie zarzucić coś Bednarkowi i van der Hartowi.
Obaj są bardzo solidni i profilowo pasujący do sposobu gry Lecha. Nadal są u nas młodzi wychowankowie Mrozek i Mleczko. Patrzymy, jak się rozwija Bąkowski. Liczymy na to, że zbierze doświadczenie i w drugiej części sezonu będziemy decydować, co zrobimy…

Nie wierzę w to, że będziecie mieli odwagę na niego postawić jako jedynkę w nowym sezonie.
Nie?

Nie.
To jeden z naszych najbardziej utalentowanych zawodników z całej akademii. Liczymy na niego i że zdrowie będzie mu dopisywało. Po wypożyczeniu mentalnie powinien być gotowy, a zazwyczaj tego można się najbardziej obawiać.

Pozostali bramkarze mają kontrakty tylko do końca sezonu. Coś tutaj będzie trzeba zrobić.
Myślimy o tym i będziemy podejmować kroki. Przyglądamy się i rozmawiamy o tym w klubie. Będziemy działać i nie będziemy zaskoczeni.

Zastanawiam się, w którym kierunku pójdziecie. Postawienia na Bąkowskiego, przedłużenia kontraktów, czy szukania kogoś nowego.
Zawsze pierwsze myślenie jest takie - czy jest nasz chłopak z akademii. W następnej kolejności myślimy o Polaku. Zawsze szukamy Salamonów, Murawskich czy Sobiechów. Doświadczonych piłkarzy, którzy mogą rywalizować tutaj o miejsce w składzie. Jeśli ich nie ma, to sięgamy zagranicę. Najważniejsza jest jednak jakość. Tutaj temat jest otwarty.

Zobacz też: Lech Poznań znów gromi. Pokonał Wisłę Płock 4:1, choć było nerwowo. Zobacz jak oceniliśmy lechitów

Czy jest pan zdziwiony obecną postawą Alana Czerwińskiego? Właściwie kilku kibiców mogłoby o nim zapomnieć. Co się z nim dzieje?
Bardzo ciężko pracuje nad swoimi mocnymi stronami i nad deficytami. To świetny człowiek i profesjonalista. Bardzo solidny piłkarz i dobrze funkcjonujący w szatni. Niestety to są te koszty dużej kadry i rywalizacji, nie każdy może grać.

Będziecie chcieli go sprzedać, czy dostanie jeszcze szanse w tym sezonie?
Alan ma walczyć o miejsce w składzie, zagrać jak najwięcej minut, dać zespołowi liczby w postaci asyst i goli oraz na końcu ma założyć medal na szyję.

Czy Lubomir Satka po sezonie odejdzie z klubu? Jest etatowym reprezentantem swojego kraju i może być go ciężko zatrzymać w Lechu.
Zrobimy wszystko, aby zatrzymać go jak najdłużej. Taki jest plan klubu. Już latem mieliśmy kilka propozycji i sporo klubów się nim interesowało.

Na nim uda Wam się jeszcze zarobić.
Ale nie o to w tym chodzi. To nie jest nasz model biznesowy. Nie chcemy zarabiać na obcokrajowcach, bo chcemy, aby oni dali nam jak najwięcej sportowo. Oczywiście w przypadku Satki może tak być. Mogliśmy przecież zarobić na Gytkjaerze, ale nie chcieliśmy tego robić – świadomie pozwoliliśmy mu wypełnić kontrakt, chcieliśmy żeby do końca dał jak najwięcej sportowo drużynie. Jak już, to mamy się wzbogacić na naszych wychowankach, którzy odejdą stąd gotowi. To buduje naszą markę. Odejdą jako benchmark Lecha Poznań, który oddaje dobrych zawodników, a nie takich, którzy po roku czy dwóch wracają do ekstraklasy.

Nie da się uciec od tematu Niki Kwekweskiriego i jego pozasportowej sprawy. Bardzo był pan rozczarowany jego zachowaniem? Jaka była pana pierwsza myśl, kiedy się pan o tym dowiedział?
Osobiście byłem bardzo rozczarowany. Zresztą to bije nie tylko w niego. Nie może czuć się jako ofiara, choć sporo spłynęło na niego oraz rodzinę. To się nie powinno zdarzyć. Dotknęła go ogromna kara, która wynikała z regulaminu drużyny oraz zapisów kontraktowych. Chcieliśmy go ukarać, bo stracili na tym wszyscy - zespół, sztab, cały klub i on. Mnóstwo ludzi pracuje tutaj na dobre imię Lecha i to się nie powinno zdarzyć.

Zobacz też: Jarosław Araszkiewicz: Maciej Skorża nie ma skrupułów wobec piłkarzy Kolejorza. Zobacz WIDEO!

Chciałbym zapytać o Pedro Tibę. On ma kontrakt do końca sezonu z opcją przedłużenia o kolejny rok. Rozumiem, że klub z niej skorzysta?
Liczymy, że Pedro zostanie w klubie. Ma opcję przedłużenia i świetnie się tu czuje.

Czy to nie jest dobry moment na przedłużenie kontraktu Joao Amarala? Piotr Koźmiński z WP Sportowych Faktów pisał, że jego menadżer był na meczu z Legią. To przypadek?
Amaral ma renesans swojej formy, ale jego rola w Lechu też zdecydowanie się zmieniła. Gramy inaczej, jeśli chodzi o rozwiązania ofensywne, a on sam bardziej przekonał się do gry defensywnej. Pracuje nad tym bardzo ciężko i wykonuje wszystkie założenia. Wcześniej też pracował na odpowiednim poziomie, ale... przychodziło mu to trudniej. Teraz wpisuje się doskonale w rozwiązania ofensywne - dużo wyjść za linię obrony, mobilność, wymienność pozycji. Stąd w tym momencie wygrywa rywalizację z Danim Ramirezem. Hiszpan się jednak nie poddaje i walczy o miejsce w składzie. Lepiej odnajdywał się jednak w grze kombinacyjnej. Konkretnie - będziemy z Joao rozmawiać o nowym kontrakcie, już zresztą wstępne rozmowy za nami.

Jaki klub ma plan na Filipa Marchwińskiego? Czy został on latem w klubie tylko przez przepis o młodzieżowcu?
Filip został, bo nadal uznajemy, że nie jest gotowy na wyjazd za granicę. Ma sporo meczów w lidze, ale chyba każdy widzi i możemy to powiedzieć z przekonaniem, że Filip nie jest dziś wiodącym zawodnikiem w naszej lidze.

A będzie takim? Przy takiej konkurencji w środku boiska?
To jest możliwe. Walczymy o niego i on też walczy o jak największą liczbę minut. Czy nam się to uda? Chcielibyśmy, żeby tak było i liczymy, że „projekt” Filip Marchwiński się uda. Moja wiara i trenera w niego jest bardzo duża. Zrobimy wszystko, aby się powiodło.

Dopytam też o rywalizację. Mam na myśli np. Radosława Murawskiego, który przyszedł tutaj po dobrych występach w lepszych ligach niż Polska i nie może się przebić (rozmowa miała miejsce przed meczem z Wisłą Płock przyp.red.). Z drugiej strony ta rywalizacja napędza też do rozwoju innych zawodników.
Na treningach jest ona ogromna. Z tym nie mieliśmy zresztą nigdy problemu.

Czytaj też: Radosław Murawski: Kibiców nie interesuje, że masz Messiego w drużynie

Jednak za poprzedniego trenera tacy piłkarze jak Dani Ramirez - będąc bez formy - byli nie do ruszenia ze składu. Skończył się okres „świętych krów”?
Rywalizacja napędza do ciągłego doskonalenia i bycia w jak najlepszej dyspozycji fizycznej. Wszyscy piłkarze starają utrzymać jak najlepszą dyspozycję. Wszyscy muszą być w ciągłej gotowości zarówno fizycznej, jak i mentalnej. To jest bardzo ważne.

W fantastycznej formie od początku sezonu jest Mikael Ishak. Nie obawiacie się, że po sezonie będzie trzeba szukać nowego bramkostrzelnego snajpera?
Napastnika szukamy zawsze i co roku naszym celem jest znalezienie snajpera. Musimy być na wszystko gotowi.

Nie ma planów, aby już teraz zaproponować mu jeszcze lepszą umowę?
Nie możemy wszystkiego zdradzać (śmiech).

Jakie cele transferowe będzie miał Lech Poznań w zimowym oknie? Czy będziecie wracać do tematów, których latem nie udało się dopiąć? Jakie pozycje będziecie chcieli wzmocnić?
Latem dopięliśmy wszystkie tematy i zrealizowaliśmy wszystkie cele, jakie sobie założyliśmy. Planujemy oczywiście co dalej, ale na razie nie chcemy zdradzać szczegółów.

Tomasz Rząsa, dyrektor sportowy Lecha Poznań (część II): Zarabianie na obcokrajowcach to nie jest model biznesowy klubu
Przemysław Szyszka

Dopytam. Skrzydło? Na tablicy w pokoju dyrektora po lewej stronie jest tylko Jakub Kamiński.
(dyrektor wstaje, podchodzi do tablicy z nazwiskami zawodników i przesuwa zdjęcia piłkarzy). Zawsze mamy opcję cofnięcia zimą Sykory i już na lewej stronie jest dwóch. Może grać tam też Wilak czy np. Antczak. Z kolei Jan gra w Czechach w pierwszym składzie Viktorii, która jest liderem ligi czeskiej. Wystąpił w sześciu meczach, a dwukrotnie był w jedenastce kolejki. Gra tam fajnie i łapie rytm meczowy. Na razie zostawiamy tak, jak jest. Może tam też ewentualnie zagrać Filip Marchwiński, gdzie tak jak wspomniałem, musi zbierać minuty i to wtedy jest dla niego szansa. To nie jest oczywiście nasz profilowy skrzydłowy jak Kamiński, ale jak gramy na połowie przeciwnika i mamy więcej momentów gry kombinacyjnej, to on się tam wtedy sprawdza. Może tam wystąpić Dani Ramirez czy Joao Amaral, jak w meczu ze Śląskiem. Mamy na pozycji rozgrywającego trzech takich zawodników i każdy z nich jest mobilny. Z premedytacją wypożyczyliśmy Sykorę, aby grał regularnie na dobrym poziomie - porównywalnym do naszego. Musimy być gotowi i się rozglądamy, ale też pamiętamy o naszym limicie piłkarzy zgłoszonych do ekstraklasy. Każdy ruch powoduje „przestawienie klocków”.

Czytaj też: Jan Sykora: Czym jest milion euro w świecie piłki nożnej?

Kogo szuka Lech Poznań? Zapytam o zawodników spoza Europy. Tacy zawodnicy jak Rengifo czy Quinteros z Ameryki Południowej mają szanse tutaj trafić?
Współpracujemy ściśle w tej kwestii z Jackiem Terpiłowskim i jego zespołem. Na pewno szukamy zawodników grających w Europie. Jeśli ma to być zawodnik z Brazylii czy Ameryki Południowej lub Korei, to możemy wziąć go pod uwagę. Musi to być jednak piłkarz, który zaadaptował się na Starym Kontynencie. Dobry przykład to Adriel Ba Loua. Gra już tu wiele lat - w Czechach czy Danii. Dodatkowo w Viktori robił różnicę. Mogę tutaj powiedzieć, że patrzymy głównie na państwa ościenne: Czechy, Słowację czy też całą Skandynawię. Mniej spoglądamy już na Bałkany. Patrzymy też na Portugalię, gdzie dobrze wygląda cena - kontrakt i zapłata za transfer - do jakości piłkarzy.

Teraz jest czterech Portugalczyków w kadrze, to pewnie odpuścicie ten kierunek.
Oczywiście zmniejsza to prawdopodobieństwo, że będziemy chcieli pozyskać kolejnego piłkarza z Portugalii, ale w pierwszej kolejności zawsze kierujemy się tutaj jakością sportową.

Po co powstał dział naukowy w Lechu Poznań?
Chcemy się rozwijać i ten dział ma nam pomóc choćby w przygotowaniu się do kolejnego sezonu, gdzie mam nadzieję, będziemy grać co trzy dni w europejskich pucharach. Chcemy już wcześniej mieć wypracowany model pracy, aby trenerzy nie wchodzili „w ciemno”. Aby byli przygotowani na rotacje, które będą chcieli wprowadzać, bo będzie szeroka ławka. Będziemy wiedzieli jak trenować i jakie mieć osiągi. Co poprawić, jakie dystanse powinni przebiec zawodnicy w krótkim mikrocyklu dwóch, trzech dni odpoczynku i przygotowaniach do następnego meczu. Tu mamy rezerwy, jak każdy zespół w Polsce i chcemy to poprawić.

Już teraz wprowadziliśmy zmiany w mikrocyklach. Rozłożyliśmy inaczej akcenty motoryczne i akceptuje to sztab oraz Maciej Skorża. Kolejnym krokiem było zatrudnienie Duńczyka - Mathiasa Markera. Ma on być koordynatorem motoryki w całej Akademii Lecha Poznań. Do tego jest jeszcze Adam Owen. Oni mają pracować wraz z UAM i mają wyciągać wnioski na podstawie badań czy liczb z każdego treningu, czy meczów. To ma być przetwarzane i badane. Ci ludzie mają nas wspomagać i dobrze nas ukierunkować.

>>>>>>>>>>>>> Pierwsza część rozmowy z dyrektorem sportowym Lecha Poznań - Tomaszem Rząsą: W tym sezonie interesuje nas tylko mistrzostwo Polski <<<<<<<<<<<<<

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dawid Dobrasz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.