I to druga, w tej samej sprawie, czyli walki o uchylenie uchwały radnych o nieudzieleniu absolutorium za 2015 roku. Najpierw w styczniu sąd administracyjny uznał, że Tadeusz Truskolaski nie miał prawa skarżyć się na uchwalę Regionalnej Izby Obrachunkowej (podtrzymała stanowisko rady miasta). Co najwyżej mógł zaskarżyć samą uchwalę absolutoryjną.
W środę okazało się, że mógł to zrobić jako Tadeusz Truskolaski, a nie prezydent Białegostoku. Jako organ nie ma do tego prawa. I z tego formalnego powodu administracyjny odrzucił skargę prezydenta.
Dla przeciętnego białostoczanina zawiłości te na pierwszy rzut oka wydają się absurdalne, ale dla prawników powinny być chlebem powszednim. Tym bardziej po styczniowym, lodowatym prysznicu. I na tym, a nie na długości, polega historyczny wymiar tej batalii.