Tomasz Maleta: PiS ugrał swoje, bo inni mu pozwolili
Nie milkną emocje po poniedziałkowej sesji, na której większość, czyli klub PiS przegłosował, że nowo wybudowanej ulicy łączącej osiedle Piasta i Skorupy patronować będzie mjr Zygmunt Szendzielarz, czyli Łupaszka.
Nie ulega wątpliwości, że PiS ugrał co swoje. Stare porzekadło mówi, że tak się gra, jak przeciwnik pozwala. A w tym przypadku pozostali zawodnicy pozwolili PiS-owi na wiele.
Od kiedy radni tego klubu nie zgodzili się, by tej ulicy patronowała czeska księżniczka Dobrawa (uznali, że to zbyt duża ulica, jak na taką postać), można było się spodziewać, że klub większościowy będzie forsować swoją kandydaturę. Być może nawet budzącą skrajne emocje. Na dodatek była to dla PiS wymarzona okazja, by wygrać kolejną bitwę z magistratem. Co prawda w ostatnim czasie wychodził z potyczek, zwłaszcza tych sądowych, z tarczą, ale każda okazja jest dobra, by zaakcentować swoją wyższość.
Magistrat zaproponował, by ulicę nazwać Podlaska. Propozycja wydawała się z pozoru oczywista. W końcu w sąsiedztwie jest Warmińska, Kujawska. A zatem logika w nazewnictwie zostałaby zachowana. Zresztą na zdrowy rozum, kto by nie chciał nazwy najbardziej z podlaskich? Tylko że argumentacja w sprawie Dobrawy już powinna zapalić światło ostrzegawcze inicjatorom pomysłu nazwania ulicy Podlaską.
A przecież wystarczyło zgłosić taką postać, przeciwko której radni PiS się nie zająkną. Wbrew pozorom takich kandydatur w historii Białegostoku nie brakuje. I to tej najnowszej. Jak choćby Lech Lebenstejn. Żołnierz AK, potem WiN, adwokat, zaangażowany w obronę osób represjonowanych przez system PRL-u, honorowy członek Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych. Nawet dzisiejszy IPN nie miałby zapewne nic przeciwko tej postaci. To nie jest mowa końcowa w obronie mecenasa, bo on sam swoim życiem ją napisał. Po prostu: zasłużył na ulicę jak nikt z białostockiej Palestry.
Podobnych postaci, które mogą łączyć, jest więcej. Tylko trzeba spojrzeć znacznie szerzej.
Mało tego. PiS w przypadku niedoszłej ulic Podlaskiej de facto zrobił to samo, co w poprzedniej kadencji prezydent i popierająca go większość z propozycją rozłamowców z PO, by ulicy naprzeciwka kina Pokój patronował Borys Kaufman, jedyny zdobywca Oskara pochodzący z Białegostoku. Jeśli tworzy się takie wzorce, nie dostrzegając skutków ubocznych, to zżymanie się, że inni robią to samo, podszyte jest hipokryzją.
Wszystkie strony mogą jednak pokazać, że sprawiedliwości dziejowej może stać się zadość. Co prawda przez pryzmat innej historii, ale bardziej współczesnej. Tego wymaga ostatni akt dekomunizacji ulic. O nim w poniedziałek.